Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Adrian1234
2020-01-08, 15:04
Mój ranking płyt wydanych w 2018 roku
Autor Wiadomość
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2019-01-04, 20:59   Mój ranking płyt wydanych w 2018 roku

Kolejny muzyczny rok za nami, więc najwyższy czas na już kolejne wielkie podsumowanie wszystkich przesłuchanych przede mnie płyt a o tym, co było, najlepsze, bardzo dobre, dobre, dość dobre, średnie czy poniżej średniej dowiecie się już za chwilę. Najpierw zacznę jednak od tego, że i tym razem pobiłem własny rekord, dwa lata temu sprawdziłem pięćdziesiąt sześć pozycji, w zeszłym sześćdziesiąt a tym razem wyszło ich aż siedemdziesiąt dwie. Nadal poszerzałem horyzonty muzyczne sprawdzając rzeczy z klimatów, jakie wcześniej raczej omijałem jak i dawałem szanse mało znanych grupom, które robiły dobre wrażenie a są mało znane tylko ze względu na brak możliwości wybicia się z powodu konkurencji w postaci dużej ilości znanych, popularnych i lubianych gigantów danego gatunku. Ogólnie z całą pewnością mogę uznać zeszły rok za udany pod względem muzycznym gdyż trafiły się cztery płyty, które zasługują na dziesięć jak i kilka ocenionych na dziewięć, oczywiście była też cała masa po prostu dobrych, które wprawdzie nie wywoływały zachwytów, ale przyjemnie się ich słuchało, a co do rozczarowań to tradycyjnie kilka było, więcej niż zeszłego roku. Niektórych nowych czytelników moich podsumowań mogą zaskakiwać ogólnie dość wysokie oceny i praktycznie brak bardzo niskich, ale spowodowane jest to wcześniejszą ostrą selekcją zespołów do zapoznania i jak coś od razu sprawia wrażenie średniaka to w ogóle nie tracę na to czasu, grupa musi mieć to coś, co przyciągnie moją uwagę i ostatecznie wychodzi na to iż słucham głównie najlepszych o stałej formie gdzie rozczarowanie sprowadza się zwykle do dania szóstki czy piątki co znaczy, że i tak dany krążek nadal jest lepszy od tych jakie wydają odrzucone na starcie kapele. Co do miejsca zamieszczenia podsumowania to pozostaje mi tylko wkleić zdanie z tego zeszłorocznego i jeszcze wcześniejszego: ekipa portalu Last.fm gdzie zwykle zamieszczałem moje rankingi znowu zawiodła na całej linii pokazując cały swój nieprofesjonalizm i nadal pomimo usilnych starań i obietnic nie dali rady przywrócić opcji "dzienników", które to wyłączyli niby na chwilę podczas swoich nieudanych zabaw w wprowadzanie nowego wyglądu jeszcze w kwietniu 2015 roku. Wiem, że aż trudno uwierzyć w tak wielki poziom nieprofesjonalizmu ale pomimo minięcia kolejnego roku oni nadal nie byli w stanie tego zrobić, chyba już w ogóle zrezygnowali ze starań bo po ich zmianie wyglądu nie tylko spadła funkcjonalność portalu i jest on brzydszy to jeszcze ludzie masowo zaczęli stamtąd odchodzić. W każdym razie już teraz zapraszam wszystkich do przeczytania mojego rankingu płyt sprawdzonych w 2018 roku.


1. The Ocean "Phanerozoic I: Palaeozoic" (10/10)

Gatunek: Sludge Metal / Progressive Metal / Post-Metal
Długość: 0:47:48
Data wydania: 02.11.2018r
Kraj: Niemcy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Loïc Rossetti ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Robin Staps ; Gitara basowa: Mattias Hagerstrand ; Perkusja: Paul Seidel
Wytwórnia: Metal Blade Records
Pozycja w dyskografii: 8
Najlepsze utwory: Cambrian II Eternal Recurrence ; Ordovicium The Glaciation of Gondwana ; The Carboniferous Rainforest Collapse
Zalety: ciężar ; złożoność i różnorodność utworów ; klimat
Wady:
Dodatkowy komentarz: Zespół, który zaliczam do najlepszych na świecie, poprzednie Pelagial spokojnie można ocenić na 9/10 za to ci, którzy czytali mój specjalny ranking "najlepsze z najlepszych" wiedzą, że wcześniejsze trzy czyli Precambrian, Heliocentric i Anthropocentric umieściłem tam w pierwszej dziesiątce. Nówka utrzymuje trend a więc zespół nadal jest w doskonałej formie co naprawdę mnie cieszy gdyż w związku z nią miałem naprawdę wysokie oczekiwania i mnie nie zawiedli. Niemcy postanowili zrobić kontynuacje Precambrian a więc jest to płyta koncepcyjna gdzie motywem jest następny w kolejności Eon czyli Fanerozoik przy czym został on podzielony na dwie części: tytułami utworów na pierwszej z nich są epoki ery paleozoicznej a więc na drugiej będą to zapewne epoki mezozoiku i kenozoiku. Na Phanerozoic I: Palaeozoic znajdziemy jak zwykle wysokiej jakości zróżnicowane, rozbudowane utwory z zapadającą w pamięć warstwą instrumentalną oraz wokalami, tym razem odróżnieniu od eonowej poprzedniczki tutaj jest więcej czystego wokalu. Rzeczą, która wprawdzie nie jest wadą ale której trochę mi zabrakło jest brak dawnego rozmachu: tutaj w zasadzie za wszystko odpowiadają po prostu członkowie zespołu podczas gdy wtedy zaproszono pełno gości odpowiadających za wokal oraz instrumenty w tym sporo klasycznych a wszyscy oni idealnie się uzupełniali za to tutaj wprawdzie czasem trafi się pianino, organy trąbka, róg, wiolonczela i puzon jednak nie za wiele ich i raczej tworzą tło.
https://www.youtube.com/watch?v=Nt6IpvnGt4A


2. Svavelvinter "Morkrets Tid" (10/10)

Gatunek: Melodic Death Metal / Blackened Death Metal
Długość: 0:59:12
Data wydania: 10.05.2018r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: szwedzki
Skład: Wokal, gitara, gitara basowa, programowanie: Christian Älvestam
Wytwórnia: Dimout Productions
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Döds Ände ; Den Gudomliga Sven ; Ishjarta
Zalety: Christian Älvestam na wokalu ; ciężar ; szybkość ; praca instrumentów
Wady:
Dodatkowy komentarz: Płyta, która mnie kompletnie zaskoczyła i nie mam na myśli jakości bo zespoły Christiana Älvestama zawsze prezentują wysokie poziom lecz tym iż w ogóle wyszła pomimo tego, że chyba z dwa miesiące temu czytałem informacje o zawieszeniu działalności. Od czasu debiutu z 2014 roku zaszło parę zmian, najważniejsza to skład i teraz jedynym stałym członkiem jest sam Christian, który zajmuje się tu wszystkimi instrumentami, wokalami i programowaniem (wcześniej w składzie był dodatkowy gitarzysta Christian Larsson) choć okazjonalnie trafiali się muzycy sesyjni, którzy w pojedynczych utworach coś robili. Kolejną zmianą jest gatunek muzyczny bo jak wcześniej projekt wykonywał blackened death metal to teraz wyraźnie przesunął się w kierunku specjalności Älvestama czyli melodic death metalu a więc w porównaniu do debiutu jest o wiele więcej melodyjnych riffów i czystych wokali, jest też nieco wolniej choć nadal muzyka pozostaje szybsza i cięższa od ostatnich dwóch krążków Solution .45, za to tym co pozostało takie same są teksty w całości po szwedzku oraz porządna, profesjonalna praca instrumentów. Jeśli chodzi o wokal to dominuje lekko skrzeczany growl choć nie tak bardzo jak wcześniej, dodatkowo tradycyjnie znaleźć tu można jego charakterystyczne death growle przy czym ogólnie w ostatnich latach rzadziej je już stosuje i podejrzewam, że po prostu coś się dzieje z jego gardłem lub krtanią co w sumie jest bardzo prawdopodobne po tylu latach growlowania. Już o tym wspominałem na początku ale kolejną stałą jest niezwykle wysoki poziom muzyki, co łatwo zauważyć już przy pierwszym odsłuchaniu a dalsze katowanie krążka jedynie umacnia mnie przy tym stwierdzeniu. Wszystko tu jest takie jakie być powinno, od razu widać iż takie granie jest specjalnością genialnego muzyka jakim zdecydowanie jest Christian Älvestam.
https://www.youtube.com/watch?v=p__NMTEsP3Y


3. Amorphis "Queen Of Time" (10/10)

Gatunek: Progressive Melodic Death Metal / Power Metal
Długość: 0:57:30
Data wydania: 18.05.2018r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Tomi Joutsen ; Gitara prowadząca: Esa Holopainen ; Gitara rytmiczna: Tomi Koivusaari ; Gitara basowa: Olli-Pekka Laine ; Perkusja: Jan Rechberger ; Keyboard i organy: Santeri Kallio
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 13
Najlepsze utwory: The Bee ; Message In The Amber ; The Golden Elk
Zalety: wokale ; ciężar ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Trzynasty krążek jednak zdecydowanie nie ma tu nic złego czy pechowego, wręcz przeciwnie: grupa po dwóch nieco gorszych płytach (gorszych jak na siebie bo jednak wszystkie z Tomim Joutsenen na wokalu są genialne a te dwie są kolejno bardzo dobra i dobra) wraca do szczytowej formy. Nówka jest niezwykle zróżnicowana, bardziej niż wcześniej a więc z jest tu podobnie jak na poprzedniczce sporo growli, pełno naprawdę dobrych cleanów, melodyjnych riffów charakterystycznych dla gatunku, jak i takich bardziej power metalowych, do tego trochę progresywnych oraz folkowych elementów, elektroniki oraz po raz pierwszy słychać tu inspirowanie się symphonic metalem. Całość tradycyjnie jest bardziej melodyjna niż ciężka ale sięgając po nich spodziewa się czegoś takiego, idealnie czują się przy takim graniu więc to normalne, że tym się zajmują i są mistrzami w swoim fachu. Płytę charakteryzuje spora chwytliwość i duża liczba killerów, a dodatkowego uroku dodaje gościnny występ Anneke Van Giersbergen (The Gathering, Agua De Annique, twórczość solowa, The Gentle Storm, Devin Townsend Project, Vuur) w utworze Amongst Stars, tego po prostu aż chce się słuchać dlatego też zdecydowanie jest ona w ścisłej czołówce najlepszych wydanych w tym roku.
https://www.youtube.com/watch?v=xf_4uvymwRw


4. Frozen Crown "The Fallen King" (10/10)

Gatunek: Power Metal
Długość: 0:44:29
Data wydania: 09.02.2018r
Kraj: Włochy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Giada "Jade" Etro ; Gitara prowadząca: Talia Bellazecca ; Gitara basowa: Filippo Zavattari ; Perkusja: Alberto Mezzanotte ; Keyboard, wokal, gitara: Federico Mondelli
Wytwórnia: Scarlet Records
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Fail No More ; I Am The Tyrant ; Netherstorm
Zalety: wokal Giady ; szybkość ; chwytliwość ; energia
Wady:
Dodatkowy komentarz: Ostatnimi czasy powstało sporo średniej jakości bandów, które kopiują po trochu różnych rzeczy z innych grup myśląc, że są tacy oryginalni a w rzeczywistości będący nudni i bezpłciowi więc kiedy trafiłem na nazwę Frozen Crown czyli nowy włoski zespół wykonujący power metal zakładałem, że to jeden z nich. Jednak utwór z youtube zainteresował mnie na tyle aby sprawdzić płytę... i okazało się, że nic z tych rzeczy, wręcz przeciwnie: od razu da się wyłapać ogromny talent i wysoki poziom tych charyzmatycznych muzyków. Materiał zawarty na The Fallen King jest świeży, oryginalny, szybki, energetyczny, pełen ciekawych riffów i wpadający w ucho dzięki bardzo dobrym wokalom Giada'y 'Jade' Etro i Federico Mondelli. Giada głównie śpiewa w taki charakterystyczny dla power metalu heroiczny sposób ale również od czasu do czasu w taki spotykany w gothic metalu za to Frederico oprócz za heroiczne wokale odpowiada również za występujące w trzech utworach melodic death metalowe growle. Ciekawą sprawą są występujące tu i nadające całości prędkości blasty, które przy okazji sprawiają iż muzyka wydaje się cięższa. To na chwilę obecną największe pozytywne zaskoczenie tego roku no ale w sumie po kilku napisanych przeze mnie ostatnich rankingach gdzie debiuty zajmowały wysokie pozycję nie powinienem być chyba zbytnio zaskoczony, że i tym razem trafiam na coś takiego, zdecydowanie ich polecam fanom również tych lżejszych odmian metalu.
https://www.youtube.com/watch?v=BwHlqf0iWu0


5. Dimlight "Kingdom Of Horrors" (9/10)

Gatunek: Symphonic Death Metal / Gothic Metal
Długość: 0:45:04
Data wydania: 27.10.2018r
Kraj: Grecja
Język tekstów: angielski
Skład:
Wokal (czysty): Mora Hecate ; Wokal (growl) i Gitara rytmiczna: Peter Invoker ; Gitara prowadząca i basowa: Nikolas Perlepe ; Perkusja: Jim ; Orkiestracja: Apostolis
Wytwórnia: Sliptrick Records
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Into the Thrice Unknown Darkness ; Beyond the Gates of Horror ; Bleeding Sunrise
Zalety: ciężar ; szybkość ; klimat ; epickość ; oryginalność
Wady:
Dodatkowy komentarz: W przypadku wielu zespołów występuje zjawisko polegająca na łagodnieniu brzmienia objawiające się tym, że każda kolejna płyta jest nieco (a czasami nawet drastycznie) lżejsza i melodyjniejsza. Z drugiej strony jest sporo wykonawców trzymający stały poziom ciężaru nie wprowadzając zbyt wielu zmian w swojej muzyce, za to opisywane właśnie Dimlight zaliczane jest do trzeciej, chyba najrzadszej kategorii kiedy to kapela zaczyna grać mocniejszą muzykę. Na debiucie tworzyli gothic metal z przewagą delikatnego kobiecego głosu przy czym momentami występowały też męskie growle i skrzeczane wokale. Na kolejnym wydawnictwie zrezygnowano ze skrzeczenia za to ilość growli się powiększyła, do tego instrumentalnie częściej nabierali mocy i szybkości podchodząc pod death metal co zapewne ma związek ze zmianą gitarzysty i perkusisty oraz rezygnacją z keyboarda. Trzeci krążek przyniósł kolejne zmiany w składzie: nowa wokalistka i perkusista, odejście basisty i przejęcie jego roli przez gitarzystę oraz powrót klawiszowca z czasów debiutu, który teraz odpowiadał za orkiestrację przez co muzyka zyskała bardziej symfonicznego charakteru. Odbiło się to brzmieniu zespołu i tym razem zamiast podchodzenia pod death metal pojawiły się już konkretne jego elementy jak niższe, mocne męskie growle i towarzyszące mu szybkie, mięsiste riffy jak i blasty. W tym momencie ilość gothic metalu i w zasadzie już symphonic death metalu się wyrównały co nadało im oryginalności bo raczej nie często spotyka się grupy łączące te dość odległe od siebie rejony metalu. W tym roku wydany został czwarty album, który przyniósł kolejne tym razem drobne zmiany w składzie w postaci nowej wokalistki i osoby odpowiedzialnej za orkiestrację co jednak po raz kolejny wpłynęło na brzmienie a więc tym razem mamy już do czynienia z rasowym symphonic death metalem połączonym z mniejszą niż wcześniej ilością gothic metalu. Wcześniej nie wspomniałem jeszcze o tym, że wszystko co wydają zawsze jest na najwyższym poziomie, tak jest również tym razem gdyż Kingdom Of Horrors to naprawdę porządny, mocny, różnorodny i zdecydowanie warty polecenia kawał wspaniałej muzyki.
https://www.youtube.com/watch?v=DoSa17s5bd0


6. Fading Bliss "Journeys In Solitude" (9/10)

Gatunek: Doom metal
Długość: 0:46:48
Data wydania: 04.05.2018r
Kraj: Belgia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (growl): Dahl ; Wokal (czysty): Mélanie ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Kaz ; Gitara basowa: Arnaud ; Perkusja: Michel ; Keyboard: Julien
Wytwórnia: Malpermesita Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Ocean ; A Forest
Zalety: ciężar i piękno na zasadzie kontrastu ; klimat
Wady:
Dodatkowy komentarz: Trafiłem na nich przypadkiem a postanowiłem sprawdzić ze względu na unikatowość polegającą na tym iż to doom metal gdzie za growle odpowiada mężczyzna a za cleany kobieta co z jakiegoś powodu jest wielką rzadkością, po prostu kobiety chcące tworzyć smutne rzeczy zwykle wybierają gothic metal. Kolejną ciekawą sprawą jest kraj pochodzenia a dokładniej Belgia, dotychczas poznałem stamtąd jedynie groove metalowe Spoil Engine, które pomimo bycia mało znanym okazało się był naprawdę bardzo dobre więc pomyślałem, że może i tym razem zostanę pozytywnie zaskoczony... i okazało się, że miałem rację a grupa naprawdę jest warta uwagi a ich muzyka oryginalna, ciężka, piękna i klimatyczna. Debiut został wydany w 2013 roku a teraz po pięciu latach przerwy pojawił się drugi krążek przy czym ich muzyka nie uległa większej zmianie: ilość growli i cleanów jest mniej więcej równa, mężczyzna (Dahl) śpiewa w dość typowy doom metalowy sposób czyli korzysta z wolnych, głębokich growli, za to czyste wokale kobiety (Mélanie) chwilami kojarzą się z tymi z Draconian a znowu innym razem jak w Tristania za czasów World of Glass, dodatkowo jak to w gatunku bywa zdarzają się gadane wokale w wykonaniu zarówno jej jak i jego. Tym co jeszcze łączy oba albumy jest pomysł na zamknięcie polegający na znacznym zwolnieniu w drugiej połowie ostatniego utworu, który zaczyna wtedy brzmieć jak funeral doom metal. Za to różnicą jest ogólna budowa tracków i jak na debiucie mającym trochę ponad godzinę znajduje się ich osiem to na Journeys In Solitude mającym 46 minut są tylko cztery a więc od razu można się domyślić iż są drugie i rozbudowane gdzie najkrótszy ma ponad 8 minut a najdłuższy już ponad 16. Ogólnie nówka jest nawet trochę lepsza i zdecydowanie należy do najlepszych tegorocznych pozycji co jest kolejnym dowodem na to iż warto dawać szansę mało znanym kapelom bo nie raz ich nieznajomość nie wynika ze średniej jakości muzyki tylko po prostu trudnością przebicia się, w każdym razie zdecydowanie polecam wszystkim zapoznanie się z nimi.
https://www.youtube.com/watch?v=9i4Wtcrp-Gw


7. Dark Sarah "The Golden Moth" (9/10)

Gatunek: Symphonic Metal / Rock Opera
Długość: 0:57:41
Data wydania: 21.09.2018r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (żeński): Heidi Parviainen ; Wokal (męski): Juha-Pekka Leppäluoto ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Erkka Korhonen, Sami-Petri Salonen ; Gitara Basowa: Rude Rothstén ; Perkusja: Thomas Tunkkari
Wytwórnia: Inner Wound Recordings
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Trespasser ; I Once Had Wings ; Golden Moth
Zalety: epickość ; wyjątkowe wokale ; dużo killerów ; oryginalność
Wady:
Dodatkowy komentarz: Prawdę mówiąc pierwsze dwie płyty tego zespołu jakoś mnie nie zainteresowały gdyż wykonywali raczej typowy symphonic gothic metal, chyba najoryginalniejszy od nich był utwór Dance With the Dragon na drugiej z nich w którym gościnnie wystąpił wokalista Juha-Pekka Leppäluoto gdyż w tym przypadku powstało coś oryginalnego co można było określić jako mieszankę symphonic metalu i rock opery. Utwór polegał tak jakby na prowadzeniu dialogu poprzez mowę i śpiew pomiędzy nim a wokalistką Heidi Parviainen gdzie oboje idealnie się uzupełniali. Ten pomysł musiał się im obojgu bardzo spodobać w związku z czym w tym on oficjalnie dołączył do Dark Sarah a cała płyta opiera się na dokładnie tej samej budowie utworów. Co ciekawe Heidi kiedy była jedyną wokalistką brzmiała tak zwyczajnie, dość płasko za to teraz w duecie z Juha-Pekka jej głos nabrał mocy i wyrazistości a sama płyta jest naprawdę bardzo dobra i oryginalna, naprawdę nie spodziewałem się od tego bandu czegoś tak dobrego i wartego uwagi.
https://www.youtube.com/watch?v=914aqd7BpJM


8. Unprocessed "Covenant" (9/10)

Gatunek: Djent
Długość: 0:49:45
Data wydania: 13.04.2018r
Kraj: Niemcy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, Gitara: Manuel Gardner Fernandes ; Gitary: Christoph Schultz, Christopher Talosi ; Gitara Basowa: David Levy ; Perkusja: Leon Pfeifer
Wytwórnia: Long Branch Records
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Haven ; Malleable ; Exhale
Zalety: technika ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Zespół powstał w 2013 roku czyli już po największej popularności gatunku i w odróżnieniu od typowego trendu kiedy to kapele początkowo tworzą w tych klimatach po czym skręcają w stronę progresywnego metalu tu mamy do czynienia z odwrotnym zjawiskiem gdyż po dwóch bardziej progressive metalowych albumach otrzymaliśmy płytę na której to djent przeważa a więc mamy tu pełno charakterystycznych polirytmicznych riffów jak i wokali będących mieszanką screamów i cleanów. Grupa wyróżnia się jednak większą różnorodnością, którą powodują naleciałości z innych gatunków a dokładniej wspomnianego już progresywnego metalu ale i miejscami trochę ambientu a więc bliżej im do debiutu TesseracT niż Periphery czy Monuments, dodatkowo w pojedynczych utworach da się usłyszeć elektronikę, fortepian, kobiecy łagodny wokal jak i męski growl który zaprezentował Vincent Schmitz z niemieckiego deathcore'owego bandu Aeons Of Corruption. Przyznam, że cieszę się z pojawienia się jakiejś nowej djentowej bardziej czystogatunkowej płyty i to na aż tak wysokim poziomie gdyż to najlepszy krążek z tych rejonów wydanych w tym roku.
https://www.youtube.com/watch?v=-xY_62qYM7s


9. MaYaN "Dhyana" (9/10)

Gatunek: Symphonic Melodic Death Metal
Długość: 1:04:47
Data wydania: 21.09.2018r
Kraj: Holandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (główny growl i scream): Mark Jansen ; Wokal (growl): George Oosthoek ; Wokal (czysty): Henning Basse ; Wokal (czysty, sopran): Laura Macrì ; Wokal: Marcela Bovio ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Frank Schiphorst, Merel Bechtold ; gitara basowa: Roel Käller Perkusja i wokal (growl): Ariën Van Weesenbeek ; Keyboard, wokal (scream) i orkiestracja: Jack Driessen
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: The Rhythm of Freedom ; Tornado of Thoughts (I Don't Think Therefore I Am) ; Saints Don't Die
Zalety: ciężar ; szybkość ; epickość ; duża ilość różnych wokali
Wady:
Dodatkowy komentarz: Kolejna grupa założona przez Marka Jansena (założyciel również takich bandów jak After Forever czy Epica) generalnie wykonujący symphonic melodic death metal przy czym w rzeczywistości ich styl jest połączeniem symphonic, power, death i melodic death metalu oprócz debiutu gdzie zamiast melodeathu był pewien posmak technical death metalu z przewagą symphonic death metalu. Po pierwszych dwóch płytach zrobili sobie cztery lata przerwy po czym wrócili w lekko odnowionym składzie z nową płytą i epką. https://www.youtube.com/watch?v=qTB8hM5T4sk


10. MaYaN "Undercurrent" (9/10)

Gatunek: Symphonic Melodic Death Metal
Długość: 0:22:34
Data wydania: 21.09.2018r
Kraj: Holandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (główny growl i scream): Mark Jansen ; Wokal (growl): George Oosthoek ; Wokal (czysty): Henning Basse ; Wokal (czysty, sopran): Laura Macrì ; Wokal: Marcela Bovio ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Frank Schiphorst, Merel Bechtold ; gitara basowa: Roel Käller ; Perkusja i wokal (growl): Ariën Van Weesenbeek ; Keyboard, wokal (scream) i orkiestracja: Jack Driessen
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Eradicate the Colony ; Insano 2.0
Zalety: ciężar ; szybkość ; epickość ; duża ilość różnych wokali
Wady: Jak to EPka jest trochę za krótka co pozostawia pewien niedosyt, najlepiej słuchać razem z Dhyana.
Dodatkowy komentarz: Wychodzi na to, że zespół przygotował 1,5h nowego materiału jednak nie chcieli wydawać tego jako jeden długaśny krążek więc podzielili na liczący 1:04h longplay i 22 minutową EPkę choć w sumie to nie wiem czemu tak to podzielili bo raczej spokojnie mogli zrobić z tego po prostu dwie 45 minutowe płyty.
https://www.youtube.com/watch?v=K6LHKB5I6eA


11. Blackbriar "We'd Rather Burn" (9/10)

Gatunek: Gothic Metal / Alternative Metal
Długość: 0:19:53
Data wydania: 20.10.2018r
Kraj: Holandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Zora Cock ; Gitara: Bart Winters ; Gitara: Robin Koezen ; Gitara Basowa: Frank Akerman ; Perkusja: René Boxem ; Keyboard: Ruben Wijga
Wytwórnia: Brak
Pozycja w dyskografii: 2 (obie to Depki)
Najlepsze utwory: I'd Rather Burn ; Arms of the Ocean
Zalety: chwytliwość ; klimat ; wokal Zory
Wady: Jak to EPka jest trochę za krótka co pozostawia pewien niedosyt.
Dodatkowy komentarz: Na wokalu jest obdarzona pięknym głosem Zora Cock, stanowiąca tu największą zaletę choć oczywiście reszta zespołu również bardzo dobrze się sprawdza. Nówka stoi na równie wysokim poziomie co zeszłoroczny debiut i stylem Też zbytnio się nie różni, znowu mamy tu pięć zróżnicowanych, lekkich ale energetycznych oraz urzekających wyjątkowym wokalem Zory utworów. To jest ten typ krążka, który wkręca się już przy pierwszym odsłuchaniu i jak nieraz długo rozważam jaką ocenę powinienem wystawić to tutaj od razu to wiedziałem.
https://www.youtube.com/watch?v=YJp8W7FQ6FQ


12. Frontside "Zmartwychwstanie" (8/10)

Gatunek: Metalcore / Deathcore
Długość: 0:52:38
Data wydania: 14.09.2018r
Kraj: Polska
Język tekstów: polski
Skład: Wokal: Marcin "Auman" Rdest ; Gitara: Mariusz "Demon" Dzwonek, Dariusz "Daron" Kupis ; Gitara basowa: Wojciech "Novak" Nowak ; Perkusja: Tomasz "Toma" Ochab
Wytwórnia: Mystic Production
Pozycja w dyskografii: 9
Najlepsze utwory: Bez Przebaczenia ; Pieczęcią Niech Będzie Krew ; Jak Światłość i Mrok
Zalety: ciężar ; szybkość
Wady: monotonia
Dodatkowy komentarz: Dziewiąta płyta mojego zdecydowanie ulubionego polskiego zespołu, który przyciągnął mnie poziomem i oryginalnością gdyż to jeden z nielicznych rodzimych bandów wykonujących mieszankę metalcore i deathcore, który do tego ma teksty po naszemu. Oczywiście określenie ich po prostu jako mieszankę metalcore i deathcore jest sporym uproszczeniem gdyż u nich zawsze dało się wyłapać posmak innych gatunków takich jak hardcore (na początku twórczości), thrash metal czy death metal. Wszystko to jednak trwało do płyty Zniszczyć Wszystko z 2010 roku gdyż potem zespół nagle postanowił poeksperymentować z hard rockiem i jak jeszcze na Sprawa jest osobista muzyka nagle złagodniała pozostając na wysokim poziomie (oprócz dwóch pierwszych nieudanych utworów z featuringiem) to Prawie Martwy było już tragiczne, później się okazało, że podczas poprzedniej sesji nagraniowej stworzyli dwadzieścia utworów z czego lepsza dziesiątką trafiła na pierwszy krążek a muzyczne odpadki na drugi. W każdym razie Frontside obniżyło loty (to już nawet nie były loty tylko brodzenie w błocie) i zaczęło grać jak dziesiątki innych grup wykonujących coś na granicy hard rock / rock / pop typu Wilki, Ira czy Myslovitz i miałem poważne obawy co do ich przyszłości. W tym roku wydana została nowa płyta, która miała być powrotem do ciężkiego grania ale podchodziłem do tych informacji z dystansem wiedząc jak to często bywa z takimi deklaracjami, mimo wszystko zamówiłem preorder i czekałem. A kiedy w końcu mogłem już tego posłuchać... od razu zauważyłem, że nie kłamali bo Zmartwychwstanie to naprawdę mocny materiał: żadnych ballad czy czystych wokali, żadnych zwolnień i minimalna ilość melodii. Ogólnie brzmienie to znowu coś pomiędzy metalcore a deathcore, ponownie da się też w tym wyłapać posmak thrash i death metalu, są solówki oraz blasty, no i zaczęli bardziej bawić się w zaczerpnięty z black metalu skrzeczany wokal. To druga w kolejności najcięższa płyta w dyskografii zaraz po zniszczyć wszystko na której wprawdzie było trochę czystych wokali jednak niskich growli i breakdownów było więcej niż na nówce. Pewną wadą jest powtarzanie schematów a niektóre utwory są dość mocno podobne do siebie, zwykle była u nich duża różnorodność brzmień a tu utwory są równe przez co chwilami lekko zalatuje monotonią ale tak czy inaczej wolę powtarzanie dobrych schematów niż nieudane eksperymenty z hard rockiem jak na Prawie martwy. Czyli ogólnie mogę stwierdzić, że to naprawdę udany powrót w dawnym stylu, płyta jest kontynuacją tego co przerwali w 2010 roku i mam nadzieję, że na przyszłość będą się jednak trzymać tego co wychodzi im najlepiej bo właśnie takie Frontside lubię najbardziej.
https://www.youtube.com/watch?v=bhLShj2y6xs


13. Gorod "Aethra" (8/10)

Gatunek: Progressive Technical Death Metal
Długość: 0:44:08
Data wydania: 19.10.2018r
Kraj: Francja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Julien "Nutz" Deyres ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Mathieu Pascal, Nicolas Alberny ; gitara basowa: Benoit Claus ; Perkusja: Karol Diers
Wytwórnia: Overpowered Records
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Bekhten's Curie ; And the Moon Turned Black
Zalety: ciężar ; szybkość ; technika
Wady: Końcówka płyty nieco gorsza
Dodatkowy komentarz: Przyznam szczerze, że jakoś nie miałem ochoty się bliżej zapoznać z ich wcześniejszymi dokonaniami, że względu na raczej monotonny wokal ale tym razem postanowili to naprawić dzięki czemu powstała najbardziej zróżnicowana i najlepsza płyta w dyskografii. Zapewne należy za to dziękować ich nowemu wokaliście Julienowi "Nutz" Deyrez, wprawdzie był on już na poprzednim albumie jednak jak to często bywa przy takich zmianach postanowił najpierw wpasować się w styl zespołu a dopiero teraz pokazał na co go stać. Co więc można znaleźć na Aethra? Tradycyjnie dla nich i gatunku szybkie, ciężkie techniczne granie w tym solówki oraz po raz pierwszy całe bogactwo różnych technik wokalnych w tym wysokie i niskie growle, screamy, gadane wokale oraz emocjonalne growle i cleany podobne do tych jakie występują u ich rodaków z zespołu Gojira. Lubię ten moment gdy zespół pracuje nad swoją największą wadą podnosząc w ten sposób poziom ze średniego do bardzo dobrego.
https://www.youtube.com/watch?v=WBU1H-9yvmQ


14. Haken "Vector" (8/10)

Gatunek: Progressive Metal / Progressive Rock
Długość: 0:44:40
Data wydania: 26.10.2018r
Kraj: Wielka Brytania
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (główny): Ross Jennings ; Gitary, keyboard, tylny wokal: Richard Henshall ; Gitary, tylny wokal: Charles Griffiths ; gitara basowa, tylny wokal: Conner Green ; Perkusja, tylny wokal, tuba: Raymond Hearne ; Keyboard, tylny wokal: Diego Tejeida
Wytwórnia: Inside Out Music
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Puzzle Box ; Host
Zalety: technika ; złożoność i różnorodność utworów ; klimat
Wady:
Dodatkowy komentarz: To jeden z najlepszych zespołów tego typu i spokojnie można ich stawiać koło takich gigantów gatunku jak Tool, Leprous, Voyager czy Soen. Nówka po prostu potwierdza ich wysoki poziom gdyż jak zwykle znalazły się tu bardzo dobre wokale oraz zróżnicowane, rozbudowane, interesujące i technicznie wykonane utwory czyli po prostu cały Haken, który w zasadzie cały czas (oprócz nieco gorszego The Mountain) trzyma równy wysoki poziom.
https://www.youtube.com/watch?v=2oCD4Wk1bwo


15. ISON "Andromeda Skyline" (8/10)

Gatunek: Ethereal / Ambient / Drone
Długość: 0:42:15
Data wydania: 10.02.2018r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, gitara i keyboard: Heike Langhans ; Wokal, gitara, gitara basowa i klawisze: Daniel Änghede
Wytwórnia: Brak
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze trzy utwory:
Największe Zalety: klimat ; przestrzenność warstwy instrumentalnej ; wokale Heike
Wady:
Dodatkowy komentarz: Druga płyta zespołu założonego przez wokalistkę urodzoną w Kapsztadzie ale mieszkającą i tworzącą w Szwecji Heike Langhans, zajmującą się tworzeniem klimatycznej, wolnej i smutnej muzyki (:LOR3L3I:, Draconian) a ISON jak najbardziej wpasowuje się w ten schemat. Generalnie trudno to nazwać metalem bo jednak zdecydowanie przeważa tu elektronika a całość można określić jako ambient / drone / ethereal jednak na upartego można to uznać za swoisty efekt ewolucji doom metalu na zasadzie doom metal -> atmospheric doom (będącym lżejszą, wolniejszą, piękniejszą, wersją tego pierwszego, zwykle bez growli za to z przewagą delikatnych, zwykle kobiecych czystych wokali, pełen elementów ambientu) -> ethereal, gdzie typowe dla metalu instrumenty zostały zastąpione elektroniką (z elementami ambient, drone) lub / i klasycznym instrumentarium jak skrzypce, fortepian czy gitara akustyczna (wpływy Neoklasyczne) przy czym pozostaje typowy dla atmospheric doom metalu, spokojny wokal (no chyba, że występują jeszcze elementy atmospheric black metalu gdyż wtedy dla odmiany zdarzają się również takie skrzeczane), smutny klimat i wolne tempo. Akurat ethereal w wykonaniu ISON to głównie elektronika z elektrycznymi gitarami i perkusją znajdującymi się jednak głęboko w tle, utwory są długie, rozbudowane, klimatyczne, wolne, piękne i przestrzenne. To ostatnie słowo jest tu istotne gdyż według założeń zespołu ich muzyka ma się kojarzyć z wolnym poruszaniem się w zimnej, ciemnej, przestrzeni kosmicznej i faktycznie odnosi się takie wrażenie podczas zagłębiania się w ich muzykę, nawet tytuły utworów i okładka do tego nawiązują a więc jest to również płyta koncepcyjna. Pisząc o ISON nie można zapominać o cudownym, lekkim, eterycznym głosie Heike, który idealnie komponuje się z instrumentami, jej głos jest wręcz stworzony do smutnych klimatów i można jej słuchać godzinami. Wspominałem o wydaniu drugiej płyty ale zająłem się opisem ogólnie stylu zespołu a to dlatego, że obie są utrzymane w tej samej tematyce i rejonach muzycznych. To naprawdę dobry kawał pięknej muzyki i od dawna czekałem aż będę mógł przesłuchać nówkę, niestety było sporo opóźnień w jej wydaniu, najpierw miała pojawić się 29 grudnia 2017 po czym data premiery została przełożona najpierw na 29 stycznia a następnie 10 lutego 2018 roku w końcu jednak wyszła i muszę stwierdzić iż warto było czekać.
https://www.youtube.com/watch?v=fwA65mDFgb0


16. Aeonian Sorrow "Into The Eternity A Moment We Are" (8/10)

Gatunek: Doom Metal
Długość: 0:58:47
Data wydania: 28.03.2018r
Kraj: Grecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (growl): Alejandro Lotero ; Wokal (czysty) i Keyboard: Gogo Melone ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Taneli Jämsä ; Gitara basowa: Pyry Hanski ; Perkusja: Saku Moilanen
Wytwórnia: Independent Records
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Under The Ligot ; Memory Of Love
Zalety: ciężar i piękno na zasadzie kontrastu ; klimat ; długie, rozbudowane utwory
Wady:
Dodatkowy komentarz: Niektórzy mogą kojarzyć wokalistkę Gogo Melone z bardzo dobrego zespołu Luna Obscura, który wydał swoją jedyną jak dotąd płytę dziesięć lat temu. Muzyka znajdująca się na Into The Eternity A Moment We Are brzmi jak połączenie późniejszego Draconian i Remembrance a więc coś pomiędzy zwykłym doom metalem a funeral doom metalem będąc jednocześnie wolniejsza od tego pierwszego i nie tak ciężka jak to drugie. Jeśli chodzi o wokal to dominują tutaj niskie, wolne męskie growle Alejandro Lotero, za to za czyste odpowiada wspomniana wcześniej Gogo a oboje idealnie się tu uzupełniają, dodatkowo chwilami stosowany jest tu pomysł z Shape of Despair gdzie ona tak jakby pełni funkcję dodatkowe instrumentu czyli zamiast konkretnego tekstu słychać jej zawodzenie w tle podczas męskich partii. Fani takich klimatów zauważą schemat: godzinna płyta z ośmioma utworami, tak poza tym to cieszę się, że zwiększa się ilość doom metalowych zespołów z kobietami na wokalu bo dotychczas było ich niewiele a panie mające ochotę na wolne smutne granie wybierały zwykle gothic metal.
https://www.youtube.com/watch?v=fh1IDdJW-0Y


17. Skyharbor "Sunshine Dust" (8/10)

Gatunek: Progressive Metal / Ambient
Długość: 1:01:51
Data wydania: 07.09.2018r
Kraj: Indie
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Eric Emery ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Keshav Dhar, Devesh Dayal ; Gitara Basowa; Krishna Jhaveri ; Perkusja: Aditya Ashok
Wytwórnia: Entertainment One Music
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Dim ; Disengage.Evacuate ; Sunshine Dust
Zalety: technika ; złożoność i różnorodność utworów ; klimat
Wady:
Dodatkowy komentarz: Pochodząca z Indii grupa założona przez brytyjskiego wokalistę Daniela Tomkinsa znanego z TesseracT, która podobnie jak jego macierzysty band początkowo wykonywała djent jednak już przy drugiej płycie poszli w kierunku klimatycznego progressive metalu a djent pozostał jedynie w formie szczątkowej. W 2014 roku Daniel powrócił do TesseracT a rok później oficjalnie odszedł ze Skyharbor więc chłopaki zaczęli szukać jego następcy, wybór padł na Amerykanina Erica Emery'ego udzielającego się wcześniej w alternative metalowym Meytal. Zaraz po tym zajęli się pracą nad nowym materiałem choć nie obyło się bez utrudnień i opóźnień a Sunshine Dust, które miało początkowo zaplanowaną datę premiery na grudzień 2017 wyszło dopiero we wrześniu 2018 roku. Nowa płyta brzmieniowo przypomina poprzednią przy czym jest bardziej dynamiczna, szybsza, ma sporo zmian tempa oraz więcej nawiązań do djentu, pojawiły się również screamy, których u nich praktycznie nie było od czasów debiutu przy czym nie ma ich zbyt dużo, z drugiej strony ilość ambientu, który już poprzednio zaczął się pojawiać się zwiększyła, na tyle iż uwzględniłem go przy tagowaniu. Muszę stwierdzić, że zmiana wokalu dobrze na nich wpłynęła a Sunshine Dust jest bardzo dobre i najlepsze w dyskografii, za to Tomkins najprawdopodobniej przeżywa postępujący spadek formy gdyż od czasu genialnego krążka The One wydanego z poprzednim i jednocześnie obecnym bandem obniżył loty i wszystko co robił było po prostu dobre (mam na myśli pierwszą i drugą płytę Skyharbor oraz trzecią od TesseracT) za to teraz jest z nim chyba nawet gorzej sugerując się mocno średnią tegoroczną nówką obecnej grupy. W każdym razie Eric Emery i jego naprawdę dobry wokal przyniosły Skyharbor powiew świeżości i wzrost jakości a płyta zdecydowanie jest warta uwagi.
https://www.youtube.com/watch?v=FvrylC8zq28


18. Parkway Drive "Reverence" (8/10)

Gatunek: Metalcore
Długość: 0:42:45
Data wydania: 04.05.2018r
Kraj: Australia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Winston McCall ; Gitara prowadząca: Jeff Ling ; Gitara rytmiczna: Luke "Pig" Kilpatrick ; Gitara basowa: Jia "Pie" O'Connor ; Perkusja: Ben "Gaz" Gordon
Wytwórnia: Epitaph Records
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: Prey ; The Void
Zalety: ciężar : szybkość
Wady: sporo gadanego wokalu
Dodatkowy komentarz: Przyznam szczerze, że podobnie jak w przypadku Gorod większości dyskografii nie słuchałem gdyż jakoś zawsze kojarzyli mi się z takim typowym, nudnym, wtórnym graniem jakie przeważa w gatunku. Słyszałem, że na poprzedniczce czyli Ire powprowadzali jakieś zmiany ale i tak nie znalazłem dla nich czasu co jednak nadrobiłem przy okazji nówki i zabrałem się od razu za obie i faktycznie: to już nie jest to samo Parkway Drive, które kiedyś mnie do siebie zniechęciło i zamiast tworzyć stada utworów w jednakowym tempie zaczęli eksperymentować a w ich muzyce zaczęły pojawiać się cleany. Na Ire przede wszystkim dość mocno wyczuć można było inspirację heavy metalem, na Reverence z kolei więcej groove metalu ale da się też wyłapać posmak hard rocka i rap metalu. W każdym razie jestem zaskoczony naprawdę wysokim poziomem albumu, który przebija większość tegorocznych pozycji w gatunku, jest lepsze nawet od Caliban a to już naprawdę duże osiągnięcie.
https://www.youtube.com/watch?v=cAY2bCmm8e0


19. Caliban "Elements" (8/10)

Gatunek: Metalcore
Długość: 0:50:32
Data wydania: 06.04.2018r
Kraj: Niemcy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal prowadzący: Andreas Dörner ; Gitara rytmiczna i czysty wokal: Denis Schmidt ; Gitara: Marc Görtz ; Gitara basowa: Marco Schaller ; Perkusja: Patrick Grün
Wytwórnia: Century Media
Pozycja w dyskografii: 11
Najlepsze utwory: This is War ; Intoxicated ; Before Later Becomes Never
Zalety: ciężar ; szybkość ; sporo killerów
Wady: ciągłe uczucie, że to już było
Dodatkowy komentarz: Prawdziwy gigant metalcore i zdecydowanie jeden z najlepszych zespołów w gatunku, którego charakteryzuje oryginalność i stała wysoka forma więc nie ma sensu abym ich jakoś specjalnie przedstawiał. W tym roku wydali swój jedenasty krążek na którym grają muzykę w swoim opracowanym już dawno stylu przy czym nigdy nie tkwią w miejscu i z czasem zawsze coś zmieniają i tak po złagodzeniu brzmienia na Ghost empire i trochę cięższym Gravity tym razem kontynuują powrót do mocniejszego grania, screamów jest więcej niż ostatnio, do tego riffy uległy pewnemu skomplikowaniu a aby podkreślić obrany kierunek do jednego utworu zaprosili znanego z deathcoreowego bandu Thy Art Is Murder Chrisa "CJ" McMahona, który użyczył swego głosu. Jeśli chodzi o lżejsze elementy to tradycyjnie nadal ich dość sporo, podobnie jak na Gravity znalazły się tu również cleany głównego wokalisty choć wcześniej odpowiadał jedynie za scream. Zgodnie ze swoją nową tradycją znalazł się tu jeden kawałek zaśpiewany w ich ojczystym języku a zaczęło się to od coveru utworu Rammstein "Sonne" jaki znalazł się na EPce Coverfield (oraz bonusowym krążku dołączonym do specjalnej edycji I am Nemesis), wtedy to widocznie chłopakom spodobał się to i już na każdym albumie od I am Nemesis zamieszczali po jedynym takim utworze. Za to czymś zupełnie nowym są rapowane zwrotki w Carry On bo co jak co ale niczego związanego z rapem u nich nigdy nie było przy czym uznaję to za ciekawostkę ale nie coś fajnego bo jednak nigdy nie przepadałem za takim sposobem śpiewania więc mam nadzieję, że jednak nie będą się w to więcej bawić. Podsumowując płyta jest bardzo dobra i lepsza od poprzedniej jednak pewną wadą jest wpadanie we własne schematy i tak jakby po części kopiowanie samych siebie no ale po tylu latach na rynku trudno o naprawdę nowe, świeże pomysły bez dokonywania drastycznych zmian, które jednak jak wiadomo bywają niebezpieczne i potrafią strącić zespół z muzycznych wyżyn na dno jak w przypadku np. All That Remains (choć w tym roku na szczęście od tego dna się odbili) więc już lepiej niech Caliban robią po prostu swoje skoro ich muzyka pomimo pewnej powtarzalności nadal pozostaje na wysokim poziomie.
https://www.youtube.com/watch?v=9iznstzxsMs


20. Michael Romeo "War Of The Worlds / Pt. 1" (8/10)

Gatunek: Progressive Metal / Power Metal / Neoclassical Metal
Długość: 0:53:06
Data wydania: 27.07.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Rick Castellano ; Gitara prowadząca, gitara rytmiczna, keyboard i orkiestracja: Michael Romeo ; Gitara basowa: John “JD” DeServio ; Perkusja: John Macaluso
Wytwórnia: Music Theories Recordings
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Fear The Unknown ; F*cking Robots
Zalety: technika ; złożoność i różnorodność utworów ; łączenie ze sobą najróżniejszych instrumentów i gatunków ; solówki gitarowe
Wady: Zdarzają się chwile dłużyzn i mało przekonujących partii wokalnych.
Dodatkowy komentarz: Solowa płyta Michaela Romeo znanego głównie z Symphony X gdzie jest gitarzystą, za co i tutaj odpowiada, jest on jedynym stałym członkiem, reszta to muzycy sesyjni, na szczęście tym razem wśród nich jest ktoś odpowiedzialny za wokale gdyż na debiucie z 1995 roku ich zabrakło a, że nie przepadam za czystymi instrumentalami to ominąłem tę pozycję. Oprócz wymienionych głównych gatunków sporadycznie da się tu ponadto wyłapać trochę metalu symfonicznego, math metalu, elektroniki czy muzyki orientalnej a więc zawartość albumu to całe bogactwo gatunków i dźwięków w bardzo dobrym wydaniu, nieraz przy takich łączeniach mamy do czynienia z przerostem formy nad treścią jednak to zdecydowanie nie jest taki przypadek gdyż Michael Romeo wszystko dobrze sobie przemyślał dzięki czemu wszystko tu stanowi jedną spójność całość zdecydowanie wartą polecenia. Numer 1 w tytule sugeruje kontynuację i mam nadzieję, że wyjdzie ona w miarę szybko a nie po kolejnych osiemnastu latach i będzie co najmniej tak dobra jak ten krążek, jak na razie to jedno z większych zaskoczeń tego roku gdyż do niedawna nie kojarzyłem zbytnio kim jest Michael Romeo i zwyczajnie przypadkowo trafiłem na niego na Youtube i zaciekawiłem się.
https://www.youtube.com/watch?v=Aq44KJMI3pI


21. Machine Head "Catharsis" (8/10)

Gatunek: Groove Metal / Nu Metal / Rapcore
Długość: 1:14:27
Data wydania: 26.01.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal prowadzący i gitara rytmiczna: Robb Flynn ; Gitara prowadząca i tylne wokale: Phil Demmel ; Gitara basowa i tylne wokale: Adam Duce ; Perkusja: Dave McClain
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 9
Najlepsze utwory: Catharsis ; Hope Begets Hope ; Screaming At The Sun
Zalety: ciężar ; dobry, mocny wokal ; profesjonalna i złożona praca instrumentów ; porządne brzmienie basu
Wady: Występują utwory zapychacze i zdarzają się dłużyzny w niektórych z pozostałych.
Dodatkowy komentarz: To już dziewiąty album tego znanego z eksperymentowania giganta groove metalu u których na różnych etapach już były wyraźne wpływy thrash metalu, nu metalu, rapcore’u a nawet progresywne elementy, choć raczej są na tyle znani, że nikomu ich nie trzeba przedstawiać. Znani są też z nieregularnego wydawania płyt i tak tym razem musieliśmy czekać aż cztery lata aż coś nowego wydadzą a oczekiwania były duże gdyż ich ostatnie cztery krążki były naprawdę bardzo dobre a ich poprzedni Bloodstone & Diamonds trafił na drugie miejsce w moim rankingu z 2014 roku. Nówka przynosi kolejną zmianę, którą jest powrót do przeszłości a dokładniej do trzeciej oraz czwartej pozycji w dyskografii a całość można określić jako mieszankę groove metalu, nu metalu i rapcore'u przy czym można odnieść wrażenie iż zagłębili się w te klimaty nawet bardziej niż wcześniej. Od Through The Ashes Of Empires przyzwyczaili już słuchacza do rozbudowanej warstwy instrumentalnej pełnej soczystych dość skomplikowanych riffów jak i solówek za to tym razem uległa ona pewnemu uproszczeniu z charakterystycznym dla nu metalu strojem gitar i wybijającym się basem, dodatkowo sporo tu elektronicznych ozdobników. Wokal oczywiście również uległ zmianie a w zasadzie to większemu zróżnicowaniu i tak mamy tu zarówno charakterystyczne growle i cleany jak i znane z The Burning Red i Supercharger takie specyficzne growlowane rapowanie czy może bardziej skandowanie, za to tu nowością jest występujący w dwóch utworach specyficzny czysty, zachrypnięty wokal jaki występował np. w Korn czy Slipknot. Podsumowując Catharsis jest najlżejszy w dyskografii ze względu na sporą ilość różnych cleanów i ogólnie lżejszych elementów podchodzących czasem pod alternative metal, jest też zdecydowanie najbardziej zróżnicowana gdyż są tu zarówno kawałki bardziej w ich nowszym groove metalowym stylu jak i takie pasujące do debiutu czy ich rapcore'owych albumów, są również ballady w stylu Slipknot, do tego da się tu wyłapać w jednym z nich posmak post-rocka a w innym nawet fragment brzmiący jak Oasis, za to w końcowej balladzie Robert Flynn bawi się w wysokie czyste wokale. Kolejna zmiana jest zauważalna w warstwie tekstowej i tak po ostatnich poważniejszych tematach i głębszych tekstach teraz pojawiło się trochę takich zbuntowanych z hasłami takimi jak Fuck the World! So get your middle fingers in the air! So hear me out cause I don’t give a fuck! jak i trochę idiotycznych jak Kill myself to survive! czy I'm eating pussy by a dumpster, beard stinking like snatch. To taki odpowiednik zeszłorocznego Suicide Silence czyli bardzo dobry eksperymentalny krążek inspirowany nu metalem, który docenią ludzie z otwartym umysłem za to reszta zjedzie ich po całości nazywając najgorszą pozycją w metalu, zresztą właśnie już natrafiłem na wiele negatywnych komentarzy chociażby na Last.fm. Jeśli chodzi o moje odczucia to podobnie jak z wyżej wspomnianym Suicide Silence początkowo nie byłem zadowolony bo spodziewałem się porządnego, rasowego groove metalowego grania a tym czasem znalazłem tu wiele nawiązań do płyt za którymi zbytnio nie przepadam, z początku też nie mogłem się przekonać do natłoku słów podczas rapowanych fragmentów (generalnie nie przepadam za rapem nawet w metalu czy hardcorze) jednak po którymś z kolei odsłuchaniu zacząłem zaczęło mi się to nawet trochę podobać (no i taki styl wokalu występuję w kilku utworach bo na dłuższą metę pewnie byłoby zbyt ciężkostrawne dla uszu) a wtedy już mogłem odkrywać bogactwo brzmień i zalety nówki i w tej chwili umieściłbym ją na piątym miejscu w ich twórczości minimalnie za ostatnimi czterema krążkami ale zdecydowanie przed pierwszymi czterema.
https://www.youtube.com/watch?v=WYeDJxWvA_I


22. Choria "Black Secret Beyond Of Nature" (8/10)

Gatunek: Atmospheric Black Metal
Długość: 1:00:13
Data wydania: 10.10.2018r
Kraj: Indonezja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, Gitary: RSHarsh ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Zard ; Gitara basowa: Vakh ; Perkusja: Vart ; Keyboard: Steew
Wytwórnia: Limited Blasting Production
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Secret Ancient II - Nature Teaches ; Age of Sky
Zalety: chłodny klimat ; malownicze riffy
Wady: monotonia
Dodatkowy komentarz: Debiutancki krążek zespołu na który zwróciłem uwagę po zobaczeniu okładki z zimowymi klimatami i logo wyglądającym jak zamarznięta woda co skojarzyło mi się ze Skandynawią, skojarzenie to nasiliło się gdy usłyszałem jak brzmią: atmospheric black metal z malowniczymi riffami i skrzeczanym wokalem od, którego po prostu wieje chłodem... przed to wszystko byłem potem zaskoczony gdy okazało się, że muzycy pochodzą z Indonezji. Zwykle nie siedzę w tych rejonach muzycznych ale dla nich zrobiłem wyjątek bo to naprawdę dobra, klimatyczna i urokliwa płyta i na pewno warta polecenia.
https://www.youtube.com/watch?v=qUFBoxpwKY8


23. Alkaloid "Liquid Anatomy" (8/10)

Gatunek: Progressive Technical Death Metal
Długość: 1:04:40
Data wydania: 18.05.2018r
Kraj: Niemcy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i Gitary: Morean ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Christian Münzner, Danny Tunker ; Gitara basowa: Linus Klausenitzer ; Perkusja: Hannes Grossmann
Wytwórnia: Season of Mist
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: As Decreed By Laws Unwritten ; Rise Of The Cephalopods
Zalety: ciężar ; technika ; złożoność i różnorodność utworów
Wady: chwilami zdarzają się przymulające momenty
Dodatkowy komentarz: Oni słyną z tworzenia bardzo profesjonalnej, skomplikowanej, zróżnicowanej i zaawansowanej technicznie muzyki. Teraz wydali swój drugi krążek, który jakością dorównuje pierwszemu przy czym muzycznie się lekko zmienili gdyż wcześniej byli jednak bardziej ciężcy i zdecydowanie przeważało to technical death metal za to teraz już więcej tutaj progresywnego metalu, zwiększyła się również ilość cleanów choć oczywiście to nadal mocna i solidna muzyka.
https://www.youtube.com/watch?v=RPSAdVPGQFQ


24. Daron Malakian and Scars On Broadway "Dictator" (7/10)

Gatunek: Alternative Metal / Hard Rock
Długość: 0:44:09
Data wydania: 20.07.2018r
Kraj: USA / Armenia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, Gitara, Gitara Basowa, Keyboard: Daron Malakian ; Gitara Basowa, Chórek: Dominic Cifarelli ; Perkusja: Jules Pampena ; Keyboard: Danny Shamoun
Wytwórnia: Interscope Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Lives ; Angry Guru
Zalety: energia ; chwytliwość ; dużo killerów ; orientalne motywy
Wady:
Dodatkowy komentarz: Po dziesięciu latach przerwy Scars On Broadway wróciło z nową płytą przy czym dokonali małej modyfikacji nazwy i tym razem na samym początku pojawiło się imię i nazwisko lidera tak jakby Daron Malakian poczuł się niezauważanym i zamanifestował to w taki sposób. Muzycznie otrzymaliśmy kontynuację debiutu a więc ogólnie alternative metal choć chwilami da się wyłapać tu np. motywy orientalne jak czy punk rockowe no i przede wszystkim słychać w tym wszystkim klimat z ostatnich dwóch płyt System of a down co jest chyba największą zaletą krążka a skoro już o tym mowa to tym co różni go od debiutu jest właśnie większy ciężar i szybkość na wzór macierzystego bandu Darona co objawia się poprzez charakterystyczną pracę gitar i perkusji jak i w wokalach gdyż na Dictator jest więcej screamów i szybkiego śpiewania. Podsumowując: album nie jest jakiś wybitny, skomplikowany czy nowatorski ale na pewno dobry, warty uwagi, sporo tu killerów, łatwo przyswajalny i przyjazny dla ucha a wspomniany klimat dodatkowo zaostrza mój apetyt na coś nowego od System of A Down.
https://www.youtube.com/watch?v=wsmmQ1EqSIc


25. Kobra And The Lotus "Prevail II" (7/10)

Gatunek: Heavy Metal / Power Metal / Alternative Metal
Długość: 0:49:09
Data wydania: 27.04.2018r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Kobra Paige ; Gitara: Jasio Kulakowski ; Gitara basowa: Peter Dimov ; Perkusja: Griffin Kissack
Wytwórnia: Simmons Records
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Let Me Love You ; You're Insane
Zalety: energia ; szybkość ; wokal Kobry Paige ; chwytliwość
Wady: niebezpiecznie blisko popu ; sporo powtórzeń refrenów ; nieco nadmierna przebojowość
Dodatkowy komentarz: Do ich muzyki wkradło się sporo alternative i power metalu jak i co niepokojące również trochę popu więc zamiast dawnej wirtuozerii i szybkości gitar otrzymaliśmy raczej prostsze granie w średnim tempie, ilość i złożoność solówek również uległa zmniejszeniu, bas i perkusja stały się bardziej wyraziste a Brittany Kobra Paige głownie po prostu śpiewa zamiast w typowy dla gatunku sposób operować głosem aby w pełni pokazać swoje możliwości co jest szczególnie zauważalne w chwytliwych refrenach, które ponadto dość często się powtarzają. Ciekawa sprawa, że Prevail I pomimo tych cech był genialny i zajął nawet trzecie miejsce w moim poprzednim rankingu ale nowy jednak już nie jest aż tak dobry i odnoszę wrażenie, że podczas sesji nagraniowej do poprzedniczki stworzyli sporą ilość utworów ale większość najlepszych z nich trafiła na pierwszą część a pozostałe na akurat wypuszczoną drugą co tłumaczyłoby tę pewną nierówność.
https://www.youtube.com/watch?v=DoMMHn_bAJw
_________________

Ostatnio zmieniony przez Adrian1234 2019-04-17, 21:16, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2019-01-04, 20:59   

26. Sirenia "Arcane Astral Aeons" (7/10)

Gatunek: Symphonic Metal
Długość: 0:55:15
Data wydania: 26.10.2018r
Kraj: Norwegia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (czysty): Emmanuelle Zoldan ; Wokal (growl), Gitara prowadząca, rytmiczna, basowa i akustyczna oraz Keyboard: Morten Veland ; Gitara prowadząca w utworach 1,2 i 10: Nils Courbaron ; Gitara prowadząca w utworach 5 i 8: Jan Erik Soltvedt ; Perkusja: Jonathan A. Perez ; Członkowie chóru: Damien Surian, Mathieu Landry, Emilie Bernou
Wytwórnia: Napalm Records
Pozycja w dyskografii: 9
Najlepsze utwory: Into the Night ; Love Like Cyanide
Zalety: epickość ; piękne wokale ; metalowe podejście do metalu symfonicznego ; rozbudowane utwory
Wady:
Dodatkowy komentarz: Gigant symphonic metalu założony przez multiinstrumentalistę Mortena Velanda znanego również z założenia innych bandów tworzących w podobnych klimatach takich jak Tristania i Mortemia. Słyną z wysokiego poziomu i częstego zmieniania wokalistek i tak na pierwszych trzech albumach były trzy różne, potem dołączyła do nich Ailyn, która została już na cztery płyty i dzięki niej grupa przeżywała swój najlepszy okres a następnie została zastąpiona przez Emmanuelle Zoldan przy czym nie jest ona jednak tak zupełnie nowa gdyż od 2003 roku należała do ich chóru. Pierwsza płyta z nią była bardzo dobra jednak na nówce nieco obniżyli loty i można ją określić jako dobrą, po prostu chyba trochę nie mieli pomysłu na muzykę, nadal trzymają się swojego stylu przy którym udawało im się pozostać pomimo tych wszystkich zmian (wyjątek w dyskografii stanowi jedynie bardziej nastawione na gothic metal Nine Destinies and a Downfall) jednak same utwory nie są już na tak wysokim poziomie co kiedyś. W każdym razie mimo wszystko Arcane Astral Aeons nadal jest czymś co warto przesłuchać a fani symfonicznego metalu nie powinni być rozczarowani gdyż nieco "gorsza" płyta Sirenii nadal jest lepsza niż spora część tego co wychodzi w gatunku.
https://www.youtube.com/watch?v=VCGcS1JpVZI


27. Ihsahn "Amr" (7/10)

Gatunek: Progressive Black Metal / Avant-garde Metal
Długość: 0:43:52
Data wydania: 04.05.2018r
Kraj: Norwegia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, Gitara prowadząca, rytmiczna i basowa, Keyboard: Ihsahn ; Perkusja (muzyk sesyjny): Tobias Ørnes Andersen
Wytwórnia: Candlelight Records
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: Arcana Imperia ; Marble Soul
Zalety: technika ; złożoność i różnorodność utworów ; bogactwo brzmień
Wady: Zdarzają się chwile dłużyzn i mało przekonujących partii wokalnych.
Dodatkowy komentarz: Siódma solowa płyta norweskiego muzyka Ihsahna (a właściwie Vegard Sverre Tveitan) znanego głównie z black metalowego zespołu Emperor ale również z Peccatum i Thou Shalt Suffer. Solowo od początku siedział w klimatach progressive black metal / avant-garde metal i to się nie zmieniło choć oczywiście jak to bywa w gatunku z biegiem czasu dochodzi do pewnych modyfikacji brzmienia a więc tym razem saksofonu, który przez dwie dawniejsze płyty występował powszechnie (na szczęście) tu nie ma, ilość elektroniki jaka z kolei pojawiła się na poprzedniczce została tym razem ograniczona, brzmienie instrumentów w większości utworów ogólnie zostało nieco złagodzone i podobnie jest z wokalem czyli, że cleany zdecydowanie dominują nad blackowym skrzeczeniem a całość jest dosyć chwytliwa. https://www.youtube.com/watch?v=7Ou6oGFBJsg


28. Monotheist "Scourge" (7/10)

Gatunek: Progressive Death Metal
Długość: 1:01:44
Data wydania: 16.03.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (główny): JJ "Shiv" Polachek ; Gitara i tylny wokal: Tyler McDaniel ; Gitara i saksofon: Michael "Prophet" Moore ; Gitara basowa, Konga i tylny wokal: Jose Figueroa ; Perkusja i tylny wokal: Cooper Bates
Wytwórnia: Prosthetic Records
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Desolate, It Mourns Before Me ; Abominable Acts
Zalety: ciężar ; moc ; rozbudowane utwory
Wady: Zdarzają się chwile dłużyzn.
Dodatkowy komentarz: W sumie to początkowo zakładałem, że to jakiś średniak a sięgnąłem po nich ze względu na gościnny występ w jedynym utworze mojego ulubionego wokalisty Christiana Älvestama jednak szybko zauważyłem sporo zalet zespołu. Tak jak pisałem podstawą jest death metal czyli muzyka w większości jest naprawdę ciężka z miażdżącymi, różnej mocy growlami, niskim strojem gitar i blastami jednak pomiędzy nimi sporo jest typowo progresywnych zwolnień i charakterystycznego dla gatunku brzmienia, wtedy też wokal niekiedy milknie będąc np. zastępowany przez solówkę gitarową lub też się zmienia na nieco łagodniejszy, bardziej skrzeczący growl. Oczywiście aby to wszystko pomieścić utwory są rozbudowane i długie, trzy z nich mają ponad dziesięć minut, kolejne to prawie dziewięć, osiem i siedem i w sumie to tylko dwa mają poniżej pięciu minut, to z kolei oznacza cały długi album, który trwa godzinę. Jest tu to co lubię w takich klimatach czyli ciężar i moc w połączeniu z różnorodnością, czystym brzmieniem i porządkiem a niestety kapele death metalowe często kierują się zasadą "liczy się tylko ciężar, moc i szybkość!" przez co ich twórczość to niewyróżniający się z tłumu chaos za to u Monotheist wszystko jest na swoim miejscu i tworzy jedną spójną, uporządkowaną całość. Znalazły się tu dwa kawałki instrumentalne, pierwszy jest krótki i stanowi intro do innego i co ciekawe tworzą go klasyczne instrumenty jak skrzypce, wiolonczele i fortepian, drugi jest z kolei dziesięciominutowy, niezwykle rozbudowany i już typowo progresywnometalowy. Pisałem już o klasycznych instrumentach w postaci pewnego rodzaju smaczku... mógłbym tu zaliczyć jeszcze jeden a mianowicie kobiecy, wysoki głos występujący miejscami w utworze Desolate, It Mourns Before Me, należy go tu raczej traktować jako instrument gdyż podobnie jak w przypadku doom metalowego bandu Shape Of Despair występuje żeński głos ale bez typowego śpiewu a jedynie w postaci zawodzenia w tle. Podsumowując: płyta jest ciężka i początkowo trudna w odbiorze co zapewne wielu na starcie zniechęci ale naprawdę warto poświęcić jej trochę czasu i uwagi gdyż wtedy po trochu zacznie ujawniać nam swoje zalety.
https://www.youtube.com/watch?v=IpAQwmTPooE


29. Vanha "Melancholia" (7/10)[b]

[b]Gatunek:
Doom Metal
Długość: 0:45:54
Data wydania: 30.12.2018r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i instrumenty: Jan "Janne" Johansson
Wytwórnia: Black Lion Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Storm Of Grief ; The Sorrowful
Zalety: ciężar ; klimat ; długie, rozbudowane utwory ; zapadający w pamięć wokal
Wady: Trochę monotonne nawet jak na doom metal
Dodatkowy komentarz: Napisałem doom metal przy czym oscylują pomiędzy atmospheric doom metalem z łagodnymi cleanami, gitarami schodzącymi na nieco dalszy plan i wyraźniejszym fortepianem a death doomem kiedy to słuchasz zostaje przygnieciony wolnym niskim growlem i towarzyszącymi mu ciężko brzmiącymi, wolnymi gitarami.
https://www.youtube.com/watch?v=E5rv3_LEClU


30. Promethean Misery "Tied up with Strings" (7/10)

Gatunek: Atmospheric Doom Metal
Długość: 1:02:11
Data wydania: 25.09.2018r
Kraj: Australia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, Gitara prowadząca, Gitara basowa i Perkusja: Samantha Kempster
Wytwórnia: PRC Music
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Hell's Massacre ; Paperless Face
Zalety: smutny klimat ; eteryczny wokal
Wady:
Dodatkowy komentarz: Australijski projekt multiinstrumentalistki Samanthy Kempster, która prawdopodobnie wzoruje się na nowszych dokonaniach Francuzki Carline Van Roos gdyż podobnie jak ona tworzy muzykę na pograniczu ethereal / atmospheric doom metal a Samantha sama odpowiada za wszystkie instrumenty oraz wokale oczywiście oprócz występujących sporadycznie męskich growli. Zeszłoroczny debiutancki krążek miał w sobie więcej ethereal a więc jest wolno, smutno, klimatycznie choć niezbyt ciężko gdyż częściej słychać tu fortepian, z kolei Tied up with Strings ma już więcej charakterystycznych doom metalowych cięższych, wolniejszych riffów. Ogólnie muzyka jest dobra, w sam raz gdy ma się ochotę na wolne, smutne rzeczy z udziałem ładnych kobiecych wokali.
https://www.youtube.com/watch?v=cvNgyFGYy-c


31. All That Remains "Victim of the New Disease" (7/10)

Gatunek: Metalcore
Długość: 0:39:07
Data wydania: 09.11.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i pianino: Philip Labonte ; Gitara prowadząca i akustyczna: Oli Herbert ; Gitara rytmiczna: Mike Martin ; Gitara basowa: Aaron Patrick; Perkusja: Michael Bartlett
Wytwórnia: Razor & Tie
Pozycja w dyskografii: 9
Najlepsze utwory: Everything's Wrong ; Wasteland
Zalety: ciężar ; dużo killerów
Wady: ciągłe uczucie, że to już było tyle, że w lepszej wersji ; nadal nieco za duża ilość czystego wokalu
Dodatkowy komentarz: Legenda metalcore, przy czym tutaj ich twórczość można podzielić na cztery okresy: pierwsza dobra płyta w stylu melodic death metal, następnie trzy metalcoreowe krążki należące do najlepszych w gatunku, dalej po prostu dobra metalcoreowa płyta, brzmieniowo podobna do wcześniejszych ale czuć pewną wtórność i w końcu dalej trzy mało ciekawe albumy na których zaprezentowali cukierkowatą i przesłodzoną mieszankę metalcore z alternative metalem z powciskanymi na siłę rockowymi balladami. Kiedy dowiedziałem się o planach wydania czegoś nowego spodziewałem się ponownie czegoś co powoduje niesmak w uszach... jednak co ciekawe pozytywnie mnie zaskoczyli wykonując pewny powrót do przeszłości a dokładniej do czasów Overcome więc na szczęście cukierkowatość i sztuczne łagodzenie odeszło, za to Philip Labonte ponownie zaczął się wydzierać a i instrumenty nabrały mocy. Wprawdzie czystych wokali i melodii jest nadal sporo a całe Victim of the New Disease zamiast zachwycać jest po prostu dobre to jednak zdecydowanie jest do zwrot we właściwym kierunku a ATR ponownie miło wchodzi w uszy.
https://www.youtube.com/watch?v=gQqRwLi9mb8


32. Evil Drive "Ragemaker" (7/10)

Gatunek: Melodic Death Metal
Długość: 0:41:23
Data wydania: 30.03.2018r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Viktoria Iren ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Ville Wiren, J-P Pusa ; Gitara basowa: Marko Syrjala ; Perkusja: Juha Beck
Wytwórnia: Reaper Entertainment
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Anti-Genocide ; Run Through the Dark
Zalety: ciężar ; moc ; szybkość ; solówki gitarowe
Wady: wokal mało się wybija spod gitar
Dodatkowy komentarz: W ich przypadku od razu da się wyłapać iż wzorują się na szwedzkim Arch Enemy, tak było na debiucie i kontynuowane jest na drugim longplayu. Całość jest szybka i agresywna pod względem wokalnym ale jednocześnie całkiem melodyjna instrumentalnie, odnoszę nawet wrażenie, że tą część nieco rozwinęli zwiększając przy tym ilość solówek. I tutaj pojawia się pewna moja uwaga polegająca na tym, że może nawet trochę za bardzo wyeksponowali gitary na pierwszy plan co powoduje iż chwilami wokal pod nimi tonie przez co jest mniej słyszalny a trochę szkoda bo wokalistka ma dobry głos i dobrze by było jakby miała możliwość w pełni się zaprezentować. Ogólnie płyta jest ciekawa i podobnie jak poprzednio dobra, dobra bo jednak nadal tu czegoś brakuje aby przekroczyć tę granicę, wybić się na wyżyny i dołączyć do najlepszych, może z czasem się jeszcze rozwiną choć do tego przede wszystkim powinni mniej wzorować się na innych a bardziej postarać się wypracować własny unikalny styl.
https://www.youtube.com/watch?v=uRCphNrVSkA


33. Godsmack "When Legends Rise" (7/10)

Gatunek: Alternative Metal / Hard Rock
Długość: 0:38:21
Data wydania: 27.04.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i gitara rytmiczna: Sully Erna ; Gitara prowadząca, tylne wokale: Tony Rombola ; Gitara basowa i tylne wokale: Robbie Merrill ; Perkusja: Shannon Larkin
Wytwórnia: BMG
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: When Legends Rise ; Bulletproof
Zalety: Energia ; nadal dobre wokale Sully’ego
Wady: Nieco za mało tu mocy
Dodatkowy komentarz: Nówka przyniosła dużą zmianę a mianowicie znaczne złagodzenie brzmienia tak, że w zasadzie ciężko tu już wyłapać coś nu metalowego za to zdecydowanie dominuje alternative metal i hard rock a nawet można by ich teraz nazwać rasowym reprezentantem gatunku z typowym dla niego raczej lekkim brzmieniem gitar jak i wyłącznie czystymi wokalami. Znaczy u nich nigdy nie było typowych screamów czy growli jednak Sully Erna cechował się po prostu mocnym, niskim, konkretnym i wyrazistym głosem teraz za to jego wokale ogólnie są po prostu nieco lżejsze i łagodniejsze. Wiem, że z opisu by wyglądało na to iż poszli w komercję i to nie może być dobra płyta jednak w rzeczywistości jest odwrotnie: wprawdzie brakuje tu dawnej mocy ale nadrabiają to energią, do tego pomimo sporej lekkości nie ma tu mowy o jakimś przesłodzeniu. Zaletą jest też to, że nie próbowali na siłę trzymać się przeszłości bo jeżeli nie mają za bardzo pomysłów na coś w dawnym stylu to już lepiej aby spróbowali czegoś innego zamiast robić coś na siłę tak jak to było w przypadku poprzednich dwóch krążków gdzie czuć było pewną wtórność i nieszczerość za to teraz od razu można wyłapać powiew świeżości oraz to, że zespół dobrze się odnalazł w tych klimatach.
https://www.youtube.com/watch?v=wKdOrFGojQE


34. Between The Buried And Me "Automata II" (7/10)

Gatunek: Progressive Technical Death Metal
Długość: 0:33:14
Data wydania: 13.07.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i keyboard: Tommy Giles Rogers ; Gitara i wokal: Paul Waggoner ; Gitara: Dustie Waring ; Gitara basowa, keyboard i tylne wokale: Dan Briggs ; Bębny, perkusja: Blake Richardson
Wytwórnia: Sumerian Records
Pozycja w dyskografii: 11
Najlepsze utwory: The Proverbial Bellow ; The Grid
Zalety: ciężar ; złożoność i różnorodność utworów ; technika
Wady: ciągłe uczucie, że to już było tyle, że w nieco lepszej wersji
Dodatkowy komentarz: Jeden z gigantów progressive technical death metalu, który w ciągu swoich 16 lat na scenie muzycznej wykorzystywał już w swojej muzyce elementy tak różnych gatunków np. deathcore, metalcore, mathcore, death metal, technical death metal, progressive rock czy elektronic rock, że to co tworzą otrzymało nawet tag extreme progressive metal będący znacznie wygodniejszy w użyciu niż pisanie przy każdej kolejnej płycie ciągu nazw gatunków składowych. Ponadto o ich różnorodności i szerokich horyzontach muzycznych świadczy również wydana przez nich płyta z coverami gdzie trafiły różne nowe wersje utworów oryginalnie stworzonych przez muzyków z różnych rejonów muzyki gitarowej od Queen po Slayer. Zawsze można było jednak ich określić jako kapelę dla fanów raczej mocniejszych brzmień bo jednak w warstwie wokalnej przeważał growl, jednak to zaczęło zmieniać się od trzech ostatnich pozycji w dyskografii: Na The Parallax I Hypersleep Dialogues oraz The Parallax II The Future Sequence lżejszych klimatów było więcej niż wcześniej choć nadal można to uznać za ciężkie granie, za to ostatnie Coma Ecliptic jest już wyraźnym zwróceniem się w kierunku łagodzenia brzmienia i sporych wpływów solowej, elektronic rockowej kariery wokalisty Thomasa Gilesa na brzmienie Between The Buried And Me przez co łagodność zaczęła już przeważać nad mocą co niezbyt mi odpowiadało i powodowało pewne obawy co do ich przyszłości. Na ten rok zaplanowali coś specjalnego: postanowili wydać aż dwa krążki Automata I oraz II przy czym po dosyć rozczarowującej pierwszej części o czym jednak będzie można przeczytać niżej, moje wcześniejsze obawy zaczęły się potwierdzać, na szczęście druga część jest już swoistym powrotem do przeszłości gdyż wrócili tu do nieco cięższego brzmienia takiego jak na obu częściach The Parallax. Muzyka znowu jest mocniejsza, bardziej techniczna a utwory bardziej rozbudowane a łagodniejsze motywy oczywiście są ale tym razem lepsze, nie tak przesadzone jak ostatnimi czasy, pojawiło się też coś nowego a dokładniej to chwilami klimatyczniejsze progresywne granie znane z takich zespołów jak Tool czy Soen w utworze The Proverbial Bellow. Jednak muszę zwrócić uwagę na to iż pomimo powrotu do dawniejszego stylu to jakość nie jest jeszcze aż tak dobra, dawniej tworzyli na naprawdę wysokim poziomie a trzy z ich płyt trafiły do mojego rankingu najlepszych z najlepszych za to Automata II jest po prostu dobra i w sumie mało odkrywcza.
https://www.youtube.com/watch?v=nRTI4cE1LJw


35. Monuments "Phronesis" (7/10)

Gatunek: Progressive Metalcore
Długość: 0:39:51
Data wydania: 05.10.2018r
Kraj: Wielka Brytania
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Christopher Barreto ; Gitara: Olly Steele ; Gitara, Programing: John Browne ; Gitara Basowa: Adam Swan ; Perkusja: Anup Sastry
Wytwórnia: Century Media Records
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Ivory ; Stygian Blue
Zalety: ciężar ; szybkość ; technika ; chwytliwość
Wady:
Dodatkowy komentarz: Jedna z najlepszych djentowych kapel, która powróciła po czterech latach z trzecim albumem... oraz zmianą stylu a więc to już kolejny dowód na to, że ten gatunek zaczyna chylić się ku upadkowi a wykonujący go muzycy modyfikują swoje brzmienie podążając w innych kierunkach. Monuments z rasowego djentowego grania przerzucili się na progressive metalcore, wprawdzie istnieje sporo grup tworzących mieszankę tych gatunków i tam gdzie normalnie występują melodyjne riffy są stosowane te polirytmiczne jednak w tym przypadku pójście w stronę metalcore było większe i z dawnego stylu pozostało w nich niezbyt wiele. Jeśli chodzi o wokale to również te stały się typowe dla nowych rejonów w których zaczęli się obracać a więc screamy w zwrotkach i cleany w refrenach. Jak to często bywa przy drastyczniejszych zmianach zespoły spotykają się z falą krytyki ja jednak muszę stwierdzić iż to co teraz tworzą może nie jest specjalnie oryginalne jednak na pewno warte uwagi i na dobrym poziomie, od razu słychać, że to nie była jakaś zachcianka zrobienia czegoś nowego tylko dobrze przemyślana decyzja a cały materiał szybko wpada w ucho.
https://www.youtube.com/watch?v=W4sEXcolEy0


36. Sylvaine "Atoms Aligned, Coming Undone" (7/10)

Gatunek: Post-Rock / Ethereal / Atmospheric Black Metal
Długość: 0:42:17
Data wydania: 02.11.2018r
Kraj: Norwegia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, Gitara, Gitara Basowa, Perkusja, Klawisze: Sylvaine (Kathrine Shepard)
Wytwórnia: Season Of Mist
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Abeyance ; Severance
Zalety: smutny klimat ; bogactwo brzmień
Wady: chwilami się dłuży
Dodatkowy komentarz: Muzyka jest chłodna, wolna i klimatyczna jednak w odróżnieniu od innych grup i projektów wykonujących ethereal tutaj można uświadczyć również gitarowego grania (zwykle w tym gatunku gitary tworzą najwyżej tło a na pierwszy plan oprócz wokalu wybija się elektronika lub klasyczne instrumenty) jak i gdzieniegdzie również skrzeczanych wokali. Płyta jest dobra choć po prawdzie spodziewałem się czegoś więcej bo poprzednie Wistful było na prawdę bardzo dobre za to tutaj czegoś zabrakło: wokale już nie tak dobre i zapadające w pamięć z mniejszą ilością emocji i miejscami instrumentalnie trochę mdło, w każdym razie to poprawna, przyjemna płyta.
https://www.youtube.com/watch?v=_LfjKA15Bfg


37. Leaves' Eyes "Sign of the Dragonhead" (7/10)

Gatunek: Symphonic Metal
Długość: 0:47:14
Data wydania: 12.01.2018r
Kraj: Norwegia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (czysty): Elina Siirala ; Wokal (growl) i Keyboard: Alexander Krull ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Pete Streit ; Gitara prowadząca, rytmiczna i basowa oraz mandolina: Thorsten Bauer ; Perkusja: Joris Nijenhuis Wszyscy muzycy udzielają się również wokalnie w swoim chórze.
Wytwórnia: AFM Records
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: Across the Sea ; Jomsborg
Zalety: epickość ; piękne wokale ; metalowe podejście do metalu symfonicznego ; rozbudowane utwory
Wady: trochę za dużo wysokich tonów
Dodatkowy komentarz: Pierwszy longplay z nową wokalistką, którą została znana z Angel Nation Elina Siirala. Pomimo zmiany muzyka nie zmieniła się jakoś szczególnie i nadal jest to metal symfoniczny z elementami folk oraz gothic metalu, Alexander Krull będący mężem poprzedniczki Eliny czyli dobrze wszystkim znanej Liv Kristine (który to sam wywalił żonę z kapeli gdyż stwierdził, że nie można dojść z nią do porozumienia ani prywatnie ani zawodowo) nadal odpowiada za growle jednak główny wokal jest wyraźnie inny zarówno pod względem barwy głosu jak i sposobu śpiewania. Tym co się zmieniło od EPki jest możliwość wyczucia emocji w głosie a więc prawdopodobnie miałem rację gdy ostatnio pisałem, że podczas jej nagrywania była stremowana trafieniem do popularniejszego zespołu przez co brzmiała sztucznie a teraz już się lepiej czuje i lepiej brzmi. Ogólnie płyta jest dobra, utwory są ciekawe jednak jest jedna rzecz do której nie do końca się jeszcze przyzwyczaiłem a jest nią coś w jej głosie: po prostu jest on nie tyle, że za wysoki ale jakby trochę za piskliwy i donośny co w połączeniu ze sporą ilością klawiszy tworzy lekko za dużą dawkę wysokich tonów co początkowo nieco może zniechęcać do częstszego słuchania jednak po przywyknięciu do tego można w końcu zwrócić uwagę na wszystkie zalety, których oczywiście jest tu sporo.
https://www.youtube.com/watch?v=reTG0JJdG5Q


38. Kalidia "The Frozen Throne" (7/10)

Gatunek: Power Metal
Długość: 0:46:19
Data wydania: 23.11.2018r
Kraj: Włochy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Nicoletta Rosellini; Gitara prowadząca i rytmiczna: Federico Paolini ; Gitara basowa: Roberto Donati ; Perkusja: Dario Gozzi ; Keyboard: Nicola Azzola
Wytwórnia: Inner Wound Recordings
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Frozen Throne; Lotus ; Queen of the Forsaken
Zalety: epickość ; piękne wokale ; szybkość: energia ; chwytliwość
Wady: chwilami za bardzo zbliżają się do popu ; czasami nadużywają Keyboarda.
Dodatkowy komentarz: Debiut sprzed czterech lat był raczej średni z dosyć płaskim wokalem i brzmieniem jednak jak widać przez ten czas pracowali nad sobą dzięki czemu wyraźnie czuć poprawę. Na nówce teraz prędkości i energii dodają w wielu miejscach blasty w tle przy czym nie tak wyraziste jak u ich rodaków z Frozen Crown, do tego teraz głos wokalistki jest donośniejszy i bardziej wyrazisty dzięki czemu mocniej przykuwa uwagę słuchacza. W sumie to jedyną wadą jest to co często się zdarza w symphonic i power metalu czyli, że chwilami za bardzo zbliżają się do popu no i czasami nadużywają Keyboarda.
https://www.youtube.com/watch?v=ABM7YmBOMyM


39. Fractal Gates "The Light That Shines" (7/10)

Gatunek: Melodic Death Metal
Długość: 0:44:20
Data wydania: 12.05.2018r
Kraj: Francja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i Keyboard: Sebastien Pierre ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Stéphane Peudupin ; Gitara rytmiczna: Arnaud Hoarau ; Gitara basowa: Antoine Verdier ; Perkusja: Jeremy Briquet
Wytwórnia: Rain Without End Records
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Breath of Life ; Infinity
Zalety: Praca gitar z malowniczymi riffami
Wady: chwilami się dłuży ; trochę mała różnorodność
Dodatkowy komentarz: Zespół, który powrócił po pięcioletniej przerwie, wykonujący melodic death metal w stylu jak fińskie Insomnium czyli koncentrując się głównie na rozbudowanych, melodyjnych, malowniczych riffach gdzie wyłącznie growlowany wokal w zasadzie jest dodatkiem. Przez lata trzymają się tego stylu oraz stałej dobrej formy a nówka nie jest żadnych zaskoczeniem co w ich przypadku oczywiście jest zaletą bo sięgając po nich słuchacz spodziewa się usłyszeć właśnie taką muzykę.
https://www.youtube.com/watch?v=cpbx5TW1_hU


40. Rise of Avernus "Eigengrau" (7/10)

Gatunek: Doom Metal / Symphonic Death Metal
Długość: 0:46:52
Data wydania: 19.01.2018r
Kraj: Australia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i Keyboard: Mares Refalæða ; Wokal, Gitara prowadząca, rytmiczna i basowa oraz orkiestracja: Ben Vanvollenhoven ; Bębny, Perkusja: Andrew Craig
Wytwórnia: Code666 Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Ad Infinitum ; Into Aetherium
Zalety: ciężar ; szybkość ; klimat
Wady: Mieszanie szybkości death metalu z powolnością doom metalu jest wprawdzie oryginalne ale jednak wywołuje chwilami mieszane uczucia i nie zawsze przekonuje.
Dodatkowy komentarz: Po pięcioletniej przerwie powrócili z nową płytą dokonując przy tym sporej ilości zmian w swojej muzyce. Przy debiucie odnosiłem wrażenie, że niezbyt wiedzieli co chcą grać, raz było dosyć ciężko innym razem lekko, były męskie growle i mało przekonujące kobiece cleany a całość można było określić jako gothic doom metal choć do jednego utworu przemycili saksofon. Tym razem już bardziej się określili wybierając ciężką stronę mocy a więc zrezygnowali z całej tej gotyckości jak i w ogóle kobiecych wokali, zamiast ich obok doom metalu pojawiły się wyraźne inspiracje symphonic death metalem a więc cechami płyty są: orkiestra symfoniczna, wolne doom metalowe brzmienie, chwilami death metalowe przyspieszenia z charakterystyczną perkusją oraz różne growle jak i miejscami skrzeczane wokale. Jak dla mnie to zwrot w dobrą stronę bo jak zwykle lubię kobiece wokale w takich smutnych klimatach to tu jakoś to nie przekonywało za to growle zawsze były ich mocną stroną więc skoncentrowanie się na nich było właściwym posunięciem.
https://www.youtube.com/watch?v=R1UK1yPrc_M


41. Barren Earth "A Complex Of Cages" (7/10)

Gatunek: Progressive Melodic Death Metal / Doom Metal
Długość: 1:01:25
Data wydania: 30.03.2018r
Kraj: Finlandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Jón Aldará ; Gitara prowadząca, Gitara rytmiczna i tylny wokal: Janne Perttilä, Sami Yli-Sirniö ; Gitara basowa i tylny wokal: Olli-Pekka Laine ; Perkusja: Marko Tarvonen ; Keyboard: Antti Myllynen
Wytwórnia: Century Media Records
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: The Living Fortress ; Dysphoria
Zalety: złożoność i różnorodność utworów ; klimat
Wady: Chwilami się dłuży i nie zawsze przekonuje.
Dodatkowy komentarz: Czwarta płyta fińskiego zespołu tworzącego w klimatach progressive melodic death metal / doom metal i druga z nowym wokalistą Jonem Aldárá (grupa została założona przez znanego ze Swallow the Sun Mikko Kotamäki). Tym razem jest tu mniej melodic death za to więcej progressive i nieco więcej doom metalu niż poprzednio, pisząc więcej progressive mam na myśli, że głównie na tym się koncentrowali wzorując się na innych grupach, a sądząc po budowie utworów i sposobie śpiewania powiedziałbym iż głównie wzorowali się na Leprous, są nawet charakterystyczne dla wspomnianych Norwegów falsety, oczywiście w odróżnieniu od nich tutaj jest też sporo doomowych elementów z typowymi dla Barren Earth death growlami. Całość ogólnie robi dobre wrażenie i tego to się po nich nie spodziewałem jednak trochę powinni to jeszcze dopracować bo powydłużane bardziej niż zwykle utwory miejscami lekko potrafią się dłużyć.
https://www.youtube.com/watch?v=Eh2r_1inkmU


42. Wrath Of Echoes "Progeny of the Fallen One" (7/10)[b]

[b]Gatunek:
Doom Metal / Melodic Death Metal
Długość: 0:38:43
Data wydania: 14.12.2018r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i Keyboard: David Habon ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Patrick Gauvin, Dominic St-Laurent ; Gitara basowa: Benoît Chapados ; Perkusja: Dominique Verreault
Wytwórnia: PRC Music
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Out of Time and Space ; Where All Dreams Die
Zalety: ciężar ; klimat
Wady: Dość częste uczucie, że to już gdzieś było.
Dodatkowy komentarz: Zespół tworzący mieszankę doom metalu i melodic death metalu a więc z jednej strony mamy wolne tempo z niskimi growlami, spokojnymi cleanami i smutnym klimatem ale z drugiej sporo charakterystycznych melodeathowych riffów kojarzących mi się miejscami z Insomnium. Po zeszłorocznej EPce przyszedł czas na pierwszy longplay i tutaj słychać poprawę gdyż EPka charakteryzowała się raczej typowym, dość monotonnym brzmieniem i kopiowaniem stylu gigantów gatunku jak np. Swallow The Sun jednak teraz popracowali więcej nad różnorodnością utworów starając się przy tym o stworzenie własnego stylu co jak wiadomo w wybranych przez siebie rejonach muzycznych jest dosyć trudne i wprawdzie jeszcze jest nad czym pracować przez co nie mogłem dać wyższej oceny to jednak sam album jest przyjemny i słychać, że stać ich na jeszcze więcej.
https://www.youtube.com/watch?v=dtmjA6Vq5lM


43. Sinaya "Maze of Madness" (7/10)

Gatunek: Death Thrash Metal
Długość: 0:36:53
Data wydania: 10.08.2018r
Kraj: Brazylia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i gitara rytmiczna: Mylena Monaco ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Renata Petrelli ; Gitara basowa: Bruna Melo ; Perkusja: Cynthia Tsai
Wytwórnia: Brutal Records
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Always Pain ; Buried by Terror
Zalety: Ciężar ; moc ; rozbudowane riffy i sporo solówek
Wady: chwilami się dłuży
Dodatkowy komentarz: Debiutancki krążek Brazylijek a gatunek to chyba jakaś specjalność tego kraju gdyż poznane przeze mnie genialne Hatefulmurder również stamtąd pochodzi. Jeżeli ktoś sięgnąłby po nich zakładając, że jak same kobiety to muzyka musi być miła, lekka i spokojna to na pewno by się bardzo zaskoczył ponieważ to co tworzą owe panie to solidny kawał metalowego grania: instrumentalnie thrash metal z charakterystycznymi surowymi, mięsistymi, rozbudowanymi ale dość melodyjnymi riffami do którego dochodzą death metalowe wokale. W porównaniu do wspomnianego Hatefulmurder tu jest ciężej choć nie aż tak szybko i energicznie no i wprawdzie Sinaya tworzą konkretną dobrą muzykę lecz jednak na razie trochę im brakuje do poziomu ich rodaków, w każdym razie na pewno warto po nich sięgnąć, powinny to zrobić przede wszystkim Ci, którym muzyka tworzona przez kobiety kojarzy się wyłącznie z lekkim, radiowym graniem gdyż ten band im udowodni iż panie potrafią robić naprawdę mocne rzeczy.
https://www.youtube.com/watch?v=quQnoBtP2c0


44. Thomas Giles "Don't Touch The Outside" (7/10)

Gatunek: Progressive Rock / Electronic Rock
Długość: 0:43:04
Data wydania: 09.11.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, Gitara, Gitara Basowa, Klawisze: Thomas Giles ; Bębny, Perkusja: Drums, Percussion – Blake Richardson
Gościnnie wystąpili: Wokal: Kristoffer Rygg, Einar Solberg, Carley Coma ; Gitara: Wes Hauch
Wytwórnia: Sumerian Records
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: Milan ; Radiate
Zalety: klimat ; bogactwo brzmień
Wady: Niektóre utwory lub ich część nie przekonują i wręcz nudzą.
Dodatkowy komentarz: Solowy projekt Thomasa Gilesa, wokalisty Between The Buried And Me, które to jest prawdziwym gigantem progressive technical death metalu i swoją drogą to muzyk w tym roku ma mnóstwo pracy gdyż jego główna grupa wydała dwa albumy. Muzyka prezentowana solowo jest dużo lżejsza i zupełnie pozbawiona ciężkich riffów czy growli, na pierwszych dwóch płytach można ją było określić jako progressive rock, na trzeciej już raczej jako elektronic rock za to teraz jako mieszankę tych dwóch gatunków a więc mamy tu sporo elektroniki jak i lekko brzmiących gitar. Występujące tu utwory są zróżnicowane i dość rozbudowane, całość jakaś rewelacyjna nie jest jednak jakość jest lepsza niż na poprzednich dwóch płytach i można ją określić jako dobrą.
https://www.youtube.com/watch?v=nD9p7_xaZ24


45. Bulletbelt "Nine Centuries" (6/10)

Gatunek: Blackened Thrash Metal
Długość: 0:46:51
Data wydania: 29.01.2018r
Kraj: Nowa Zelandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Jolene Tempest ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Ross "Rots" Mallon, Seth Jackson ; Gitara basowa: Tim Mekalick ; Perkusja: Steve "Cleaver" Francis
Wytwórnia: Headless Horseman
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Cloak The Night ; Orpheus
Zalety: ciężar ; moc ; szybkość
Wady: wokal wydaje się bardziej płaski, lżejszy i mniej się wybija ponad gitary jeśli porównać go z tym z poprzedniej płyty.
Dodatkowy komentarz: Bulletbelt to pochodzący z Nowej Zelandii zespół tworzący blackened thrash metal to oznacza w tym przypadku blackowe skrzeczane wokale oraz thrash metalową pracę instrumentów. W tym roku wyszła ich trzecia płyta choć zespół jak na razie nie jest zbytnio znany pomimo iż ich muzyka jest warta uwagi, podejrzewam, że jest to spowodowane samą muzyką na jaka się zdecydowali: mieszają elementy dwóch tró gatunków a eksperymenty w tych rejonach zwykle nie cieszą się przychylnością ze strony fanów dla których muzyka ma się wpasowywać w określone ramy aby była dobra, z kolei większości fanów nowoczesnego metalu zapewne nie przypadną do gustu bo za bardzo siedzą w tró rejonach. W każdym razie skreślanie ich na starcie byłoby błędem gdyż grają na tyle ciekawie, że warto dać im szansę. To jeden z tych bandów gdzie dość często zmienia się wokal i tak na pierwszym krążku Fergus Nelson-Moores, za to już na drugim zastąpiła go Jolene Tempest, która co ciekawe wystąpiła gościnnie w dwóch utworach z debiutu. Osobiście uważam, że płyty gdzie ona występuje są najciekawsze a sama charakteryzuje się mocno skrzeczącym ale jednocześnie przyjemnym głosem co najlepiej słychać na Rise Of The Banshee. Jak pisałem na początku w tym roku wyszedł trzeci longplay, ogólnie trzymają się swojego stylu choć tym razem nieco rozbudowali część instrumentalną i jest nieco bardziej różnorodnie, w jednym utworze zahaczają nawet o doom metal, jednak słychać większe różnice w wokalu, który teraz bardziej przypomina po prostu growl niż skrzek do tego jest nieco lżejszy niż wcześniej. Okazało się, że zaraz po sesji nagraniowej Jolene odeszła z zespołu i została zastąpiona przez kogoś nowego co pozwala przypuszczać iż zwyczajnie jak to nie raz ma miejsce uszkodziła sobie gardło ciągłym skrzeczeniem i najpierw zmieniła sposób śpiewania na nieco lżejszy po czym jednak w ogóle na razie zrezygnowała z udzielania się wokalnie co jest przykrą wiadomością dziewczyna jest utalentowana.
https://www.youtube.com/watch?v=QjfXvKcjfks


46. Bad Wolves "Disobey" (6/10)

Gatunek: Groove Metal / Alternative Metal
Długość: 0:49:14
Data wydania: 11.05.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Tommy Vext ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Chris Cain, Doc Coyle ; Gitara basowa: Kyle Konkiel ; Perkusja: John Boecklin
Wytwórnia: Eleven Seven Music
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Officer Down ; Learn To Live ; Zombie
Zalety: ciężar ; energia ; różnorodność
Wady: miejscami za mało mocy ; zdarzają się utwory zapychacze ; niespójność
Dodatkowy komentarz: Debiutancka płyta amerykańskiej supergrupy tworzącej groove metal i alternative metal, muzycy to: wokalista Tommy Vext (ex-Divine Heresy), gitarzysta (gitara prowadząca) Doc Coyle (ex-God Forbid), gitarzysta (gitara rytmiczna) Chris Cain (ex-Bury Your Dead, ex-For the Fallen Dreams), basista Kyle Konkiel (ex-In This Moment, Vimic) oraz perkusista John Boecklin (ex-DevilDriver) a więc pomimo debiutu muzycy mają już spore doświadczenie, do tego nad wszystkim czuwa Zoltan Bathory z Five Finger Death Punch. Specjalnie napisałem groove metal i alternative metal zamiast zastosować ukośnik gdyż ich muzyka tylko czasem stanowi mieszankę obu gatunków a zazwyczaj występują oddzielnie i tak na płycie pierwsze trzy utwory i ostatni to groove metal a resztę stanowi alternative metal z najwyżej czasem elementami tego pierwszego co czyni krążek dosyć nierówny i trzeba się do tego przyzwyczaić. Ogólnie przeważa lżejsze granie jednak nawet wtedy ciężar jest zastępowany energią a refreny naprawdę wpadają w ucho i zdecydowanie jest to dobrze przemyślane granie. Na płycie znalazł się cover zespołu The Cramberies a dokładniej utworu Zombie, kiedy zaczęli nad nim pracę miała zaśpiewać tu też Dolores O'Riordan jednak po jej nagłej śmierci chłopaki sami wszystko dokończyli aby uczcić jej pamięć za to pieniądze ze sprzedaży singla przekazali jej dzieciom.
https://www.youtube.com/watch?v=LewUgNvsfWQ


47. Alien Weaponry "Tū" (6/10)

Gatunek: Thrash Metal
Długość: 0:55:28
Data wydania: 01.06.2018r
Kraj: Nowa Zelandia
Język tekstów: angielski ; maoryski
Skład: Wokal i Gitara: Lewis de Jong ; Gitara Basowa: Ethan Trembath ; Perkusja: Henry de Jong
Wytwórnia: Napalm Records
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Holding My Breath ; Kai Tangata
Zalety: ciężar ; rozbudowane riffy i sporo solówek ; chwytliwość
Wady: Chwilami brak spójności z powodu próby połączenia ze sobą zbyt wielu elementów.
Dodatkowy komentarz: To chyba najbardziej egzotyczny zespół jaki słucham: Thrash metal z Nowej Zelandii w który podobnie jak Sepultura zawarte są elementy etniczne, w tym przypadku w postaci plemiennych okrzyków i miejscami specyficznych instrumentów, do tego klimatu dodaje warstwa tekstowa w połowie po maorysku. Ciekawostką też jest fakt założenia zespołu w 2010 roku przez dwóch braci: Henry (perkusja) i Lewis de Jong (wokal i gitara) mających wówczas kolejno 10 i 8 lat, zazwyczaj dzieciaki w ich wieku słuchają jakichś dziecinnych pierdół w stylu smerfne hity, cztery słonie, zielone słonie czy co gorsza Justina Biebera a ci interesowali się thrash metalem i to w takim stopniu iż sami chcieli go tworzyć. Teraz wydali debiutancki krążek, bracia mają 18 i 16 lat ale słychać po nich te lata ćwiczeń, oprócz nich w kapeli jest jeszcze równie młody basista Ethan Trembath. Co do samego krążka to szybko można zauważyć iż zespół nie tylko przyciąga uwagę wiekiem muzyków, krajem pochodzenia i oryginalnym językiem tekstów ale również samą muzyką, która jest dobra i dość ciężka chociaż na pewno nie tak jak wspomniana wyżej Sepultura gdyż tutaj oprócz szybkiego, mocnego thrashowego grania z charakterystycznymi wokalami znaleźć można też dość sporo czystych wokali a urozmaiceniem są drobne wpływy alternatywnego i progresywnego metalu oraz zahaczające o hardcore wokale w jednym z utworów. Ocena mogłaby być wyższa jednak nie obyło się też bez pewnej wady polegającej na tym iż jak to często bywa przy debiutach jeszcze nie do końca wiedzą co chcą grać, pisałem o wielu różnych częściach składowych ich stylu jednak miejscami występują one osobno zamiast tworzyć jedną całość i tak raz mamy nagromadzenie samych plemiennych okrzyków, innym razem thrashowego grania, alternatywnego metalu czy też wspomnianego hardcore’u przez co chwilami miałem odczucie niespójności.
https://www.youtube.com/watch?v=5kwIkF6LFDc


48. Earthship "Resonant Sun" (6/10)

Gatunek: Sludge Metal / Progressive Metal
Długość: 0:39:19
Data wydania: 05.10.2018r
Kraj: Niemcy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, Gitara prowadząca i rytmiczna: Jan Oberg ; Gitara basowa: Sabine Oberg ; Perkusja: The Carp
Wytwórnia: Pelagic Records
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: A Handful of Flies ; Resonant Sun
Zalety: Ciężkie, surowe, bujające brzmienie
Wady: chwilami monotonne
Dodatkowy komentarz: Piąta płyta niemieckiego sludge metalowego zespołu założonego przez dwóch muzyków: gitarzystę (Robin Staps) i byłego perkusistę (Luc Hess) genialnego the ocean przy czym ten drugi odszedł jeszcze przed wydaniem debiutu za to pierwszy zaraz po jej wydaniu. Generalnie to przy każdym krążku zmieniali skład a jedynym, który jest tam od debiutu jest wokalista i zarazem gitarzysta Jan Olberg, na drugim miejscu pod względem stażu jest basistka i jednocześnie jego żona Sabine Oberg, która dołączyła na drugim w dyskografii Iron Chest. W każdym razie Eartship nigdy nawet nie zbliżyli się poziomem to kapeli założycieli, niby brzmienie przyjemne ale nie ma w nich tego czegoś no i mają tendencję do przymulania i przynudzania, debiut był dobry po czym nastąpił spadek jakości trwający przez dwie kolejne płyty, dalej jednak nastąpiła poprawa i wzrost zróżnicowania brzmienia dzięki czemu można ich już było ponownie określić jako dobrych a nówka jest kontynuacją tej drogi i prawie na tym samym poziomie. Całość tradycyjnie dla nich ma 40 minut i zawiera osiem utworów z charakterystycznymi sludge metalowym bujającymi, mięsistymi riffami oraz głównie growlowanymi wokalami choć trochę cleanów jak i form pośrednich też się trafia co również jest zaletą gdyż wcześniej monotonny wokal zmuszał mnie do obniżania oceny, Resonant Sun nie jest ani wybitne ani specjalnie oryginalne ale co ciekawe przyjemnie się tego słucha i jest najlepszą pozycją w dyskografii po debiucie i poprzednio wydanym Hollowed.
https://www.youtube.com/watch?v=SW5ygtbPDaQ


49. Burning Witches "Hexenhammer" (6/10)

Gatunek: Heavy Metal
Długość: 0:47:57
Data wydania: 09.11.2018r
Kraj: Szwajcaria
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Seraina Telli ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Romana Kalkuhl, Sonia Nusselder ; Gitara basowa: Jeanine Grob ; Perkusja: Lala Frischknecht
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Executed ; Dead Ender
Zalety: Całkiem dobre riffy i wokal
Wady: Zbyt klasyczne podejście do gatunku ; riffy i wokal mogłyby być lepsze ; wtórność i pospolitość brzmienia
Dodatkowy komentarz: Szwajcarski złożony z samych kobiet band wykonujący heavy metal, pomimo iż są świeży na rynku muzycznym gdyż dopiero wyszła ich druga płyta to charakteryzują się bardziej klasycznym brzmieniem. Ogólnie krążek jest całkiem dobry choć nie tak jak poprzedni, może po prostu trochę za bardzo się spieszyli gdyż od debiutu minął niecały rok i słychać tu mniej oryginalnych pomysłów, być może to nawet utwory nagrane rok wcześniej ale, które nie trafiły na selftitled. Wykonują heavy metal ale jak na taki grają dość prosto zarówno instrumentalnie jak i wokalnie i np. przy w porównaniu z takimi zespołami jak Kobra and the lotus nie wypadają pod tym względem zbyt dobrze. Ogólnie są nieźli ale jestem pewny, że gdyby więcej poćwiczyły to mogłyby być dużo lepsze.
https://www.youtube.com/watch?v=840vcVzth-0


50. Circles "The Last One" (6/10)

Gatunek: Progressive Metal / Djent
Długość: 0:45:22
Data wydania: 31.08.2018r
Kraj: Australia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Perry ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Matty, Ted ; Gitara basowa: Drew ; Perkusja: Dave
Wytwórnia: Season Of Mist
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Winter ; Alone With Ghosts
Zalety: ciężar ; dobre cleany ; technika
Wady: wtórność i pospolitość brzmienia
Dodatkowy komentarz: Tworzący djent zespół z Australii przy czym u nich w odróżnieniu od typowych reprezentantów gatunku dodatkowo sporo było elektroniki, warto jeszcze wspomnieć iż grupa powróciła z nowym albumem po 5 latach przerwy. Jak wiadomo djent zapoczątkowany przez Periphery w 2010 roku z czasem zaczął podupadać gdyż określają go ścisłe zasady co do tego jak ma wyglądać więc szybko wykonującym go od dłuższego czasu kapelom zaczęły kończyć się pomysły co zmuszało ich do modyfikacji brzmienia, nowe grupy natomiast były bardzo wtórne i nie warte większej uwagi. Efekt tego był taki, że powszechnie zaczęto łączyć djent z czymś innym, zwykle prekursorzy wybierali metal progresywny, za to nowi na rynku zdecydowali się na metalcore gdzie zamiast typowych melodyjnych gitar wykorzystywane zaczęły być charakterystyczne polirytmiczne riffy (choć i one później często szły dalej progresywną drogą). Circles podobnie do innych zespołów z dłuższym stażem również zainteresowali się progresywnym metalem co uważam raczej za błąd gdyż oni właśnie byli oryginalni ze swoją elektroniką a teraz spora część utworów za bardzo przypomina mi klona odnowionych TesseracT czy Skyharbor przez co musiałem obniżyć ocenę, kolejną wadą są wyczuwane w mniejszym stopniu niż kiedyś emocje przez co całość nie do końca przekonuje. Pomimo tego płyta jest całkiem dobra i na pewno ma swoje zalety, sporo tu zmian tempa, ciekawych riffów no i oczywiście wokal nadal dobry więc jest sens sięgnąć po nich. Link do całej płyty ale wystarczy na próbę sprawdzić pierwszy utwór będący najlepszym.
https://www.youtube.com/watch?v=TVEecYrT4Xs
_________________

Ostatnio zmieniony przez Adrian1234 2019-04-17, 21:17, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2019-01-04, 21:00   

51. Memphis May Fire "Broken" (6/10)

Gatunek: Alternative Metal
Długość: 0:31:38
Data wydania: 16.11.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Matty Mullins ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Kellen McGregor ; Gitara basowa: Cory Elder ; Perkusja: Jake Garland
Wytwórnia: Rise Records
Pozycja w dyskografii: 6
Najlepsze utwory: The Old Me ; Over It
Zalety: energia ; chwytliwość
Wady: mało mocy ; monotonia ; środkowa część płyty wyraźnie gorsza.
Dodatkowy komentarz: Szósty album amerykańskiego zespołu wykonującego metalcore a w zasadzie to powinienem napisać początkowo wykonującego metalcore gdyż na poprzedniej wyraźnie zaczęli skręcać w stronę alternative metal a tym razem wydali coś co instrumentalnie przypomina metalcore jednak wokal to w 95% cleany a screamy można usłyszeć jedynie w bridge'ach w dwóch utworach. Otrzymaliśmy więc krążek wprawdzie dość szybki i energetyczny ale jednocześnie melodyjny i bardzo lekki, ogólnie jest to dość dobre ale jednak wyraźnie brakuje tu ciężaru a ze względu na jeden, dominujący rodzaj wokalu chwilami wiele lekką monotonią, szczególnie w środkowej części krążka.
https://www.youtube.com/watch?v=c2_6-lX8P9w


52. Five Finger Death Punch "And Justice for None" (6/10)

Gatunek: Groove Metal / Alternative Metal
Długość: 0:47:16
Data wydania: 18.05.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Ivan "Ghost" Moody ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Zoltan Bathory, Jason Hook ; Gitara basowa: Chris Kael ; Perkusja: Jeremy Spencer
Wytwórnia: Eleven Seven Music ; Prospect Park Records
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: Sham Pain ; Gone Away
Zalety: Czasami ciężar, moc i chwytliwość.
Wady: ciągłe uczucie, że to już było tyle, że w dużo lepszej wersji ; wtórność ; usilne łagodzenie brzmienia
Dodatkowy komentarz: Siódmy krążek gigantów groove metalu, którzy przyzwyczaili już ludzi do tworzenia muzyki najwyższej jakości... jednak tym razem coś trochę poszło nie tak a krążek pomimo iż całkiem dobry (zespoły, które można określić mianem genialnych raczej zaliczają potknięcia a nie nagłe porażki choć oczywiście krok po kroku z czasem każdy może pójść na dno) to jednak spokojnie można nazwać najgorszym w dyskografii i sporo odstaje od ich najlepszych płyt czyli "The Way Of The Fist", "American Capitalist" i "The Wrong Side Of Heaven and The Righteous of Hell, Volume 1". Ogólnie zaletami kapeli są oczywiście mocne brzmienie gitar, chwytliwość i dobre wokale Ivana Moody'iego zarówno growle jak i cleany jednak tym razem w części utworów zabrakło szczerości i świeżości przez co ma się wrażenie iż to już u nich można było usłyszeć wcześniej tyle, że w lepszej wersji, chwilami pojawiały się myśli typu "czy ten Rock Bottom to jakiś niepublikowany wcześniej bonus track?". Kolejną wadą jak to często się zdarza są eksperymenty z łagodzeniem brzmienia, na wspomnianym wyżej American Capitalist mieliśmy już sporą dawkę alternatywnego metalu jednak tam zachowali umiar a muzyka pozostała mocna i dynamiczna tutaj za to chwilami nieco za bardzo starają się grać i śpiewać lekko co jednak nie przekonuje i takie niby balladowe Blue On Black jest raczej płaskie i nijakie niż ładne i interesujące. Podsumowując album na pewno nie jest jako takim rozczarowaniem gdyż są tu też utwory w typowym dla nich stylu jak Fake czy Sham Pain, trafił się też bardzo dobrze wykonany cover The Offspring "Gone Away" jednak akurat ich zdecydowanie stać na więcej, mam więc nadzieję, że w przyszłości nie będą za bardzo kombinować czy kopiować swoje dawne tracki tylko po prostu będą tworzyć nowe świeże rzeczy w stylu, który dobrze dopracowali przez lata.
https://www.youtube.com/watch?v=HbaQ9xnoMGQ


53. Bloodbath "The Arrow of Satan is Drawn" (6/10)

Gatunek: Death Metal
Długość: 0:41:10
Data wydania: 26.10.2018r
Kraj: Szwecja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Old Nick ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Blakkheim, Joakim ; Gitara basowa: Lord Seth ; Perkusja: Axe
Wytwórnia: Peaceville Records
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Levitator ; Chainsaw Lullaby
Zalety: ciężar ; moc
Wady: miejscami wtórne i się dłuży
Dodatkowy komentarz: Szwedzka death metalowa grupa, którą założył znany z Opeth Mikael Åkerfeldt przy czym po pierwszej płycie odszedł i zastąpił go Peter Tägtgren po czym na trzeciej płycie Mikael powrócił i ponownie zajął się wokalem. Muzyka z tego okresu jest bardzo dobra, szybka, ciężka i brutalna czyli był to wysokiej jakości, porządny death metal, jednak później wokal ponownie się zmienił i na czwartych krążku do zespołu dołączył znany z Paradise Lost Nick Holmes. W tym momencie muzyka nieco obniżyła jakość i trochę zelżała przy czym stała się trochę bardziej zróżnicowana za to teraz wydana została piąta płyta i pomimo czteroletniej przerwy w muzyce nie nastąpiły zmiany, na wokalu nadal Nick, brzmienie podobne jak na Grand Morbid Funeral a jakość nadal dość dobra co znaczy, że wprawdzie całkiem dobrze się tego słucha jednak nadal są tu wady w postaci trochę za małego ciężaru i pewnego powtarzania utartych schematów przez co cztery najgorsze utwory brzmią jak setki innych z gatunku.
https://www.youtube.com/watch?v=fgsTsfvyLFo


54. Obscura " Diluvium" (6/10)

Gatunek: Progressive Technical Death Metal
Długość: 0:51:37
Data wydania: 13.07.2018r
Kraj: Niemcy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i Gitara: Steffen Kummerer ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Rafael Trujillo ; Gitara basowa: Linus Klausenitzer ; Perkusja: Sebastian Lanser
Wytwórnia: Relapse Records
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Emergent Evolution ; Convergence
Zalety: ciężar ; moc ; technika ; złożoność utworów
Wady: monotonia ; mało przyjazna dla ludzi niebędących fanatykami technicznego grania ; momenty dłużyzn i przymulania ; czyste wokale niezbyt dobre
Dodatkowy komentarz: Progressive technical death metalowa grupa z Niemiec powiązana z wyżej opisywanym Alkaloid który ma tego samego basistę i byłego perkusistę. Ogólnie to wywołują we mnie mieszane uczucia bo z jednej strony są bardzo zaawansowani technicznie i od razu da się rozpoznać duże umiejętności wszystkich muzyków jednak nie potrafią stworzyć czegoś co z jednej strony zachwyca wykonaniem i zachęca do słuchania. Krótko mówiąc można tu zaobserwować pewien przerost formy nad treścią: wszyscy popisują się swoimi zdolnościami, wszystkie instrumenty brzmią dobrze razem i każdy z osobna jednak ogólnie utwory są zbyt podobne do siebie i zawierają w sobie przynudnawe dłużyzny i monotonię za co zawsze muszę im obniżać oceny a nówka jest tego kolejnym przykładem. Co się zmieniło? Z czasem coraz mniej death metalowi się stają a bardziej koncentrują się na technice, chwilami nawet trochę kojarzą się z post-metalem, ilość czystych wzrasta co wprawdzie jest jakimś urozmaiceniem jednak nadal łatwo zauważyć iż akurat to nie jest specjalnością wokalisty. Nówka jest kontynuacją tej drogi a więc jest najmniej death metalowa i z największą ilością cleanów spośród wszystkiego co wydali, tradycyjnie jest jednak po prostu dość dobra gdyż ilość zalet tylko trochę przewyższa ich wady.
https://www.youtube.com/watch?v=_bhPcrPLyKo


55. Neophobia "Monstermind" (6/10)

Gatunek: Symphonic Gothic Metal
Długość: 0:40:19
Data wydania: 24.03.2018r
Kraj: Włochy
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Carmen Grandi ; Wokal i Gitara: Nicola Manfrini ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Dennis Benazzi ; Gitara basowa: Nicola Donegà ; Perkusja: Matteo De Santis
Wytwórnia: Brak
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Blood Symphony ; A Lifetime Illusion
Zalety: Spora różnorodność wokali i instrumentów ; chwytliwość ; chwilami ciężar
Wady: brak zdecydowania co do tego co dokładnie chcą grać ; same wokale mogłyby być trochę lepsze
Dodatkowy komentarz: Debiutancki album włoskiego zespołu tworzącego ogólnie symphonic gothic metal przy czym jest tu zauważalna ta ostatnimi czasy popularna tendencja do tworzenia mieszanek gatunkowych tak, że chwilami ciężko jednoznacznie stwierdzić co to właściwie jest. W przypadku Neophobia podstawą jest metal symfoniczny jednak bez charakterystycznej epickości na którą składa się odpowiednie tempo, podniosły klimat, operowe wokale i nieraz udział orkiestry symfonicznej a zamiast tego są głównie wolniejsze bardziej gotyckie kobiece wokale. Jednak oprócz tego znalazły się tu również miejscami męskie growle jak i chwilami praktycznie groove metalowy strój gitar, trafiają się też solówki gitarowe jak i momenty gdy słychać praktycznie tylko keyboard co czyni całość z jednej strony różnorodną ale z drugiej trochę mało sprecyzowaną jakby sami nie wiedzieli co chcą tak do końca tworzyć. Mimo wszystko spokojnie można stwierdzić, że to całkiem dobry album jednak jeżeli w przyszłości się jakoś nie określą to nigdy nie przekroczą tej trudnej granicy pomiędzy byciem po prostu dobrym jak wielu innych a tworzeniem czegoś więcej co pozwoliłoby im się wybić i sprawić iż zostaną zapamiętani w świecie muzycznym.
https://www.youtube.com/watch?v=u8Unxq4ExE4


56. Nonpoint "X" (6/10)

Gatunek: Alternative Metal
Długość: 0:36:16
Data wydania: 24.08.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Elias Soriano ; Gitara prowadząca, B.C. Kochmit ; Gitara rytmiczna: Rasheed Thomas ; Gitara basowa: Adam Woloszyn ; Perkusja: Robb Rivera
Wytwórnia: Spinefarm Records
Pozycja w dyskografii: 10
Najlepsze utwory: Chaos And Earthquakes ; Dodge Your Destiny
Zalety: niezłe brzmienie ; chwytliwość
Wady: ciągłe uczucie, że to już było tyle, że w lepszej wersji ; wtórność
Dodatkowy komentarz: Dziesiątym krążek jednego z bardziej znanych amerykańskich zespołów łączących nu metal z alternatywnym metalem jednak z wyraźnym naciskiem na to drugie, którzy przez lata ogólnie trzymają się swojego stylu. Oni na pewno nie są moimi ulubieńcami, mają wiele bardzo dobrych utworów ale i sporo średnich podobnie też z płytami, dodatkowo od 2014 roku nastąpił większy spadek formy co potwierdził krążek z 2016 roku i teraz spodziewałem się kontynuacji tego trendu. Na szczęście chłopaki wzięli się za siebie a utwory są już zdecydowanie lepsze i ciekawsze niż poprzednio, znaczy całość i tak jest po prostu dość dobra ale X słucha się przyjemnie i mam nadzieję, że jednak dalej będzie tylko lepiej. To co jeszcze zwraca na siebie uwagę jest długość albumu, który jest najkrótszy ze wszystkich jakie wydali i ma tylko 36 minut, może to jest sposób dla kogoś kto ma tendencję do tworzenia średniaków: tworzyć po prostu mniej ale lepszych utworów aby płyty w całości były odbierane jako bardziej interesujące.
https://www.youtube.com/watch?v=Mym0wQxb_KQ


57. Light the Torch "Revival" (6/10)

Gatunek: Alternative Metal / Metalcore
Długość: 0:43:21
Data wydania: 30.03.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Howard Jones ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Francesco Artusato ; Gitara basowa i tylne wokale: Ryan Wombacher ; Perkusja: Mike Sciulara
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Die Alone ; Pull My Heart Out
Zalety: szybkość ; chwytliwość
Wady: monotonia ; za mało mocy
Dodatkowy komentarz: Trzeci krążek chłopaków z amerykańskiego Devil You Know założonego przez Howarda Jonesa (Blood Has Been Shed, Killswitch Engage) jednak pierwszy pod nową nazwą gdzie zmiana była związana z odejściem poprzedniego perkusisty, który to miał być pomysłodawcą poprzedniej. Słuchając nówki od razu na myśl przychodzi przypadek Dirge Within i Septicflesh gdzie zmiana nazwy miała oznaczać też zmiany w samej muzyce gdyż tutaj takie zjawisko również ma miejsce. Wcześniej grali metalcore jednak na Revival przeważa jednak alternative metal a więc powtarza się sytuacja z Killswitch Engade gdzie z Howardem na wokalu najpierw starali się utrzymać ciężar zapoczątkowany za czasów Jessego Leacha jednak później zaczęli coraz bardziej łagodnieć, chyba po prostu Jones bardzo chce tworzyć metalcore jednak zawsze w końcu daje się zwieść alternative metalowej stronie mocy i zaczyna więcej śpiewać cleanem niż screamem lub growlem. A co do mocy to tej niestety z tego też powodu trochę zabrakło, po prostu za dużo tu melodii i czystego wokalu a za mało jakichś konkretów i jak wcześniej byli dobrzy to teraz mogę określić płytę tylko jako dość dobrą.
https://www.youtube.com/watch?v=jAMqqtkwVeg


58. Living Machines "I: After Onyx" (6/10)

Gatunek: Metalcore
Długość: 0:30:08
Data wydania: 12.01.2018r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Ryan Card ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Mason Dry ; Gitara basowa: Robin Fussell ; Perkusja i Wokal: Quinn McGraw
Wytwórnia: Sumerian Records ; Nuclear Blast Europe
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: The Valkyrie ; Living Machines
Zalety: Oryginalne brzmienie ; ciężar ; szybkość ; chwytliwość
Wady: zbędne przerywniki pomiędzy utworami ; wokale wymagające jeszcze dopracowania i podszkolenia
Dodatkowy komentarz: W gatunku trudno o coś nowego, wiele nowych zespołów się tym nie przejmuje i zwyczajnie od razu zaczyna kopiować innych zamiast pomyśleć nad czymś nowym i oryginalnym ale w tym przypadku jednak mamy do czynienia z takim, który coś próbuje kombinować a w ich muzyce słychać elementy zaczerpnięte z innych gatunków a więc da się tu wyłapać progresywny posmak, trochę polirytmicznych riffów, trochę tu też post-rocka a nawet skrecze się trafiły. Wokalnie podobnie różnorodnie a więc są growle, nawet takie niskie i wolne, screamy, cleany oraz skandowane wokale przy czym tutaj już można wyłapać pewną wadę gdyż momentami da się usłyszeć iż to raczej muzyczne początki dla obu wokalistów i nie zawsze brzmią tak jak powinni, zapewne to tylko kwestia czasu ale nad tym by przydało się jeszcze trochę popracować. Inną wadą jest rozkład utworów, znaczy do samych utworów nie mam większych zastrzeżeń bo są ciekawe i zróżnicowane, jedne lżejsze z emocjonalnym czystym wokalem i co ciekawe growlingiem (emocjonalny scream jest dość częsty w muzyce core’owej i nawet doczekał się własnej nazwy: screamo ale growle w tym stylu to jak na razie rzadkość) a inne cięższe i agresywniejsze ze screamami i growlami ale pomiędzy nie powrzucane są takie około 40 sekundowe przerywniki z jakimś gadaniem, smętną melodyjką itp., które są zupełnie nietrafionym pomysłem, utrudniają wczucie się w muzykę i tym samym zaniżają nieco poziom całości. Debiut jest całkiem dobry ale już wiadomo, że jakby popracowali nad wymienionymi powyżej błędami to może się z nich zrobić naprawdę dobry zespół a ostatnimi czasu ciężko o nowy interesujący w tych rejonach muzycznych.
https://www.youtube.com/watch?v=v2HSKMVx9Ck


59. Ex Libris "Ann - Chapter 1: Anne Boleyn" (6/10)

Gatunek: Progressive Metal / Symphonic Gothic Metal
Długość: 0:17:44
Data wydania: 01.08.2018r
Kraj: Holandia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Dianne Van Giersbergen ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Bob Wijtsma ; Gitara basowa: Luuk Van Gerven ; Perkusja: Harmen Kieboom ; Keyboard: Koen Stam
Wytwórnia: Brak
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: The Courtship
Zalety: wokal Dianne ; złożoność i różnorodność utworów
Wady: Mało konkretne granie bo jak na metal progresywny za mało się tu dzieje instrumentalnie za to jak na gothic czy symphonic metal za mało energicznych, szybkich i wysokich wokali jak i epickości ; Warstwa wokalna i instrumentalna niezbyt do siebie pasują
Dodatkowy komentarz: Za wokal odpowiada tu znana z Xandria Dianne Van Giersbergen, która to po odejściu z tego ostatniego miała więcej czasu na pracę ze swoim macierzystym zespołem. Postanowili stworzyć album koncepcyjny podzielony na trzy części: pierwszy wyszedł teraz i zawiera trzy utwory opowiadające o Anne Boleyn a całość ma 17:44, za to kolejne mają kolejno być wydane na początku 2019 i pod koniec lata tego samego roku. Nówka nie odbiega stylem od tego co tworzyli wcześniej choć teraz jest mniej symfonicznego metalu i tutaj warto wspomnieć o największej wadzie Ex Libris, którą jest raczej mało konkretne granie bo jak na metal progresywny za mało się tu dzieje instrumentalnie za to jak na gothic czy symphonic metal za mało energicznych, szybkich i wysokich wokali. Do tego warstwy instrumentalna i wokalna tak jakby nie do końca do siebie pasują tak jakby zespół grał po swojemu a Dianne śpiewa po swojemu, niby podobna mieszanka jest w przypadku VUUR, które było na szczycie zeszłorocznego rankingu ale tam jednak obie warstwy tworzą jedną całość. Ogólnie muzyka Ex Libris jest całkiem dobra i można spokojnie ich posłuchać chociażby ze względu na Dianne jednak cały czas pozostawia to po sobie pewien niedosyt i osobiście uważam, że ona tutaj nie może w pełni pokazać swoich możliwości, które są ogromne o czym można się przekonać słuchając płyt Xandria z jej udziałem, może więc powinna założyć coś nowego nastawianego na czysty metal symfoniczny. Ann całościowo w sumie trudno porządnie ocenić po samej pierwszej części, która jest wprawdzie całkiem dobra ale zdecydowanie za krótka, zapewne po wyjściu reszty części będzie to można bardziej docenić a jak na razie ocena jest jaka jest.
https://www.youtube.com/watch?v=maQhjQUdv5E


60. Between The Buried And Me "Automata I" (6/10)

Gatunek: Elektronic Rock / Progressive Technical Death Metal
Długość: 0:35:17
Data wydania: 10.03.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i keyboard: Tommy Giles Rogers ; Gitara i wokal: Paul Waggoner ; Gitara: Dustie Waring ; Gitara basowa, keyboard i tylne wokale: Dan Briggs ; Bębny, perkusja: Blake Richardson
Wytwórnia: Sumerian Records
Pozycja w dyskografii: 10
Najlepsze utwory:
Zalety: złożoność i różnorodność utworów ; technika
Wady: za mało ciekawych pomysłów ; za dużo elektroniki ; spłaszczone brzmienie ; przymulanie
Dodatkowy komentarz:
Wspominałem o nich powyżej, jest to pierwsza z dwóch wydanych w tym roku płyt i zdecydowanie ta gorsza gdyż niestety obawy się potwierdziły i tym razem jest jeszcze lżej a Thomas przemycił tu ze swojej solowej twórczości nie tylko lekkość ale i wyjątkowo dużą ilość elektroniki, tak dużo, że chwilami zagłusza ona pracę gitar, które zresztą tym razem nie grają już tak zróżnicowanie jak dawniej, można więc stwierdzić iż muzyka BTBAM uległa pewnego uproszczeniu. Jeśli chodzi o wokal to cleanów jest więcej niż growli, które dodatkowo również uległy złagodzeniu i jak kiedyś cechowały się większą mocą i głębią to teraz nie przekonują tak do końca. Zlewanie się obu projektów Thomasa w jedno nie jest dobrym pomysłem, dotychczas można było wybrać czy ma się ochotę na ciężar BTBAM czy lekkość Thomas Giles i tak powinno było pozostać, można by się zastanowić czy zmiany są spowodowane osobistą chęcią tworzenia czegoś takiego czy też pragnieniem większych pieniędzy, za tym drugim przemawiałaby też forma wydania albumu a dokładnie podzielenia go na dwa oddzielne wypuszczone z kilkumiesięcznym odstępem. Teoretycznie dałoby się to wytłumaczyć tym, że zespół nagrał tak dużo nowego, dobrego materiału iż nie zmieściłoby się wszystko na jednym krążku... mogłoby tak być gdyby nie znajomość zespołu a dokładnie tendencji do wypuszczania przez nich ponad godzinnych longplayów podczas gdy zarówno Automata I jak i Automata II mają zaledwie około 35 minut co razem daje właśnie ponad godzinę czyli jednak po prostu podzielili materiał na dwie połowy i sprzedadzą je oddzielnie aby więcej zarobić. Znaczy się są różnice pomiędzy zawartym materiałem ale nie aż takie aby nie dało się tego wydać na jednym krążku, ewentualnie mogły być dwa CD ale w jednym pudełku jak to było np. w przypadku "Pecambrian" od The Ocean, "The Living Infinite" od Soilwork czy "Ziltoid 2" od Devin Townsend Project. Podsumowując: zespół takiej klasy jak Between The Buried And Me syfu by nie wydał i faktycznie płyta ma swoje zalety, przede wszystkim nadal jest wyczuwalny ich charakterystyczny styl przyciągający fanów jednak tym razem po prostu zabrakło tego czegoś, przez co całość jest po prostu trochę powyżej średniej co w ich przypadku uważam za rozczarowanie gdyż stać ich na dużo więcej, nawet na płytę roku gdyby tylko przyłożyli się do muzyki w takim stopniu jak kiedyś.
https://www.youtube.com/watch?v=Fye2KREpeJQ


61. TesseracT "Sonder" (5/10)

Gatunek: Progressive Metal / Djent / Ambient
Długość: 0:36:27
Data wydania: 20.04.2018r
Kraj: Wielka Brytania
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Dan Tompkins ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Alec "Acle" Kahney ; Gitara rytmiczna: James Monteitha ; Gitara basowa, Wokal (growl) i tylny wokal: Amos Williams ; Bębny i Perkusja: Jay Postones
Wytwórnia: KScope
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: King ; Beneath My Skin
Zalety: czasami klimat, ciężar i polirytmiczne riffy
Wady: monotonia ; wtórność
Dodatkowy komentarz: Ta brytyjska grupa na debiucie tworzyła djent, po zmianie wokalu na kolejnej płycie pozostali przy takich brzmieniach jednak już przy następnej, po powrocie Daniela Tompkinsa na stanowisko wokalisty zrezygnowali z niego na rzecz po prostu klimatyczniejszego progresywnego metalu za to teraz wyszła najnowsza i... coś się dzieje niedobrego z nimi. Z każdym kolejnym albumem czegoś im ubywało: na początku zaletami były specyficzny, smutny klimat, technika grania oraz różnorodność wynikająca z połączenia tych elementów, do tego dochodziło do rozdzielania się łagodności od ciężaru gdyż chwilami było wyjątkowo lekko, wolno, nastrojowo z pewnym ambientowym posmakiem i emocjonalnym wokalem a innym razem otrzymywaliśmy mieszankę screamów i większej ilości, szybszych polirytmicznych riffów kojarząc się wówczas z prekursorem gatunku Periphery, na drugim krążku było podobnie choć to już nie to samo a nowy wokalista nie był już aż tak dobry, odpadła też duża różnorodność. Na Polaris zmienili nieco styl, klimat pozostał ale w zasadzie odpadło bardziej techniczne granie i polirytmia, całość była dobra ale już odstawała od tego co prezentowali wcześniej za to na Sonder niestety doszło do jakiegoś spłaszczenia brzmienia a więc nie jest tu już ani ciężko ani klimatycznie tak jakby zespół chciał grać lekko ale nie byli naprawdę w nastroju na takie rzeczy przez co większość materiału jest dosyć nijaka, bez wyrazu i jakaś nieszczera. Podsumowując: jest to progressive metal z tych łagodniejszych jednak jak na taki jest dość prosty i mało skomplikowany, ogólnie jest też lekko choć zdarzają się krótkie momenty z połamanymi riffami i screamami, nówkę spokojnie można przesłuchać ale nie wywołuje zbytnich wrażeń czyli niestety, krótko mówiąc to po prostu typowy średniak.
https://www.youtube.com/watch?v=nwW1d_KtkJw


62. Soulfly "Ritual" (5/10)

Gatunek: Groove Metal
Długość: 0:43:17
Data wydania: 19.10.2018r
Kraj: USA / Brazylia
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, Gitara rytmiczna oraz sitar w utworze 10: Max Cavalera ; Gitara prowadząca: Marc Rizzo ; Gitara basowa: Mike Leon ; Bębny i Perkusja: Zyon Cavalera
Wytwórnia: Nuclear Blast
Pozycja w dyskografii: 11
Najlepsze utwory: Ritual ; Blood on the Street
Zalety: ciężar ; dosyć rozbudowane riffy
Wady: mało wyrazisty wokal wypalonego Maxa Cavalery ; mało wyrazista praca instrumentów ; spłaszczone brzmienie ; monotonia
Dodatkowy komentarz: Jedenasta studyjna płyta amerykańskiego giganta groove metalu założonego przez światowej sławy muzyka Maxa Cavalery znanego również z takich zespołów jak Sepultura (założyciel, odszedł po wydaniu szóstej płyty Roots), Nailbomb, Cavalera Conspiracy i Killer Be Killed. Brzmi jak wstęp do opisu bardzo dobrej płyty, prawda? Niestety w rzeczywistości od paru lat Cavalera przeżywa spadek formy i jakiś efekt muzycznego wypalenia a jego wokal nie brzmi już jak kiedyś, po prostu brak mu mocy, do tego chwilami jakby seplenił lub też śpiewał z ustami pełnymi rozgotowanego makaronu. Przekłada się to na pracę instrumentów bo jak wiadomo muzycy zwykle dostosowują się do możliwości wokalisty więc aby Maxa było dobrze słychać ostatnimi czasy reszta członków Soufly i Cavalera Conspiracy musieli spłaszczać brzmienie aby było go słychać. Tak można opisać po dwie ostatnie płyty obu wspomnianych kapel. Wadą Ritual dodatkowo jest spora monotonia a podczas przedzierania się przez krążek większość utworów zlewa się w jedno, znaczy na pewno nie można powiedzieć, że Ritual jest zły, zaletami jest tu szybkość no i praca gitar na pewno jest lepsza niż w CC jednak i tak całość ogólnie jest raczej średnia.
https://www.youtube.com/watch?v=sEg1WcFzOOU


63. Disturbed "Evolution" (5/10)

Gatunek: Alternative Metal / Hard Rock
Długość: 0:43:18
Data wydania: 19.10.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: David Draiman ; Gitara, elektronika i programowanie: Dan Donegan ; Gitara basowa: Steve Kmak ; Bębny i perkusja: John Moyer
Wytwórnia: Reprise Records ; Warner Bros Records Inc
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: Are You Ready ; No More
Zalety: miejscami kojarzy się ze starym dobrym Disturbed
Wady: ciągłe uczucie, że już to kiedyś było ale w dużo lepszej wersji ; usilne łagodzenie brzmienia poprzez wciskanie na siłę smętnych, rockowych ballad
Dodatkowy komentarz: Na Evolution z jednej strony mamy próbę kontynuacji obranej wcześniej drogi choć niezbyt im to wychodzi a nowe utwory brzmią jakby składały się z fragmentów tych, które kiedyś już nagrali, z drugiej strony mamy próbę modyfikacji stylu poprzez dodanie gdzieniegdzie progresywnych ozdobników oraz powrzucanie na wzór All That Remains większej ilości raczej smętnawych, rockowych ballad co jednak bardziej jest wadą niż zaletą (podobnie jak w przypadku ATR, na szczęście ci zorientowali się i zrezygnowali z tego)). Wprawdzie to Disturbed więc syfu raczej nie nagrają jednak to wszystko czyni nówkę zwyczajnie średnią i zdecydowanie jest to najgorsza pozycja w dyskografii.
https://www.youtube.com/watch?v=t4382UVl0oc


64. Amanda Somerville’s Trillium "Tectonic" (5/10)

Gatunek: Symphonic Gothic Metal
Długość: 0:44:08
Data wydania: 08.06.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal i Keyboard: Amanda Somerville ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Sander Gommans, Olaf Reitmeier ; Gitara, Gitara basowa i Keyboard: Sascha Paeth ; Perkusja: Robert Hunecke ; Keyboard: Michael Rodenberg
Wytwórnia: Frontiers Records
Pozycja w dyskografii: 2
Najlepsze utwory: Fighting Fate ; Shards
Zalety: Wokal ; dobra praca instrumentów
Wady: Amanda nie może tutaj w pełni pokazać na co ją stać ; monotonia ; obecność utworów będących zapychaczami
Dodatkowy komentarz: Nowa płyta jednego z projektów amerykańskiej wokalistki Amandy Somerville (pozostałe to Aina, Kiske/Somerville, HDK oraz Exit Eden), projekt, który przez siedem lat nie dawał oznak życia aż nagle powrócił z zupełnie nową płytą i z lekką modyfikacją nazwy polegającą na dodaniu imienia i nazwiska wokalistki przed poprzednią nazwą. Gatunkowo się nie zmienił i nadal można określić band jako tworzący symphonic gothic metal, bez epickości i bez operowych wokali, w odróżnieniu od wielu jest dość skomplikowany instrumentalnie w sensie, bez zbędnego złagadzania, z dobrze słyszalną, profesjonalną pracą poszczególnych instrumentów i ze sporą ilością solówek gitarowych. Mimo wszystko nigdy nie tworzyli czegoś wybitnego i zapadającego w pamięć gdyż wokalistka ma dosyć typowy głos i śpiewa typowo dla gatunku, do tego utwory są zbyt podobne do siebie, no i jednak w metalu symfonicznym najbardziej cenię właśnie epickość i operowe wokale. Debiut był dość dobry, na nówce niestety czegoś zabrakło a dokładniej to więcej tu nijakich utworów dlatego całość mogę określić jako średnią.
https://www.youtube.com/watch?v=CyOpQ932n2E


65. Dust in Mind "From Ashes to Flames" (5/10)

Gatunek: Industrial Metal / Alternative Metal
Długość: 0:41:24
Data wydania: 19.10.2018r
Kraj: Francja
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal (czysty): Jennifer Gervais ; Wokal (growl i czysty) i Gitara: Damien Dausch ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Yann Roy ; Gitara basowa: Xavier Guiot ; Perkusja: Jackou Binder
Wytwórnia: Brak
Pozycja w dyskografii: 4
Najlepsze utwory: This Is the End ; Another Dimension
Zalety: miejscami grają na poziomie poprzedniego albumu
Wady: zjadanie własnego ogona poprzez kopiowanie samych siebie z zeszłego roku ; wtórność
Dodatkowy komentarz: Francuska grupa tworząca swoistą mieszankę industrial i alternative metalu z pewnym gothic metalowym posmakiem (tak generalnie to kojarzą mi się z Lacuna Coil w cięższej wersji), która właśnie wydała swój czwarty krążek, warto zauważyć, że poprzednia wyszła ledwie rok temu i ten pośpiech wyraźnie widać w muzyce. Wcześniej ich chwaliłem pisząc, że chociaż są mało znani warto dać im szansę bo dobrze grają, tym razem jednak coś się zmieniło i wyraźnie czuć tu wtórność i brak pomysłów. Wyjaśnienia są dwa: albo skończyły im się pomysły i zaczęli zjadać własny ogon albo też postanowili wydać jakieś odpadki poprodukcyjne z zeszłorocznej sesji nagraniowej jako "nowy" album podobnie jak to kiedyś uczynił nasz rodzimy Frontside, przyczyny można się tylko domyślać, w każdy razie efektem ich działań jest mało ciekawy album więc pośpiech zdecydowanie im się nie opłacił.
https://www.youtube.com/watch?v=NerL1f_N-_A


66. P.O.D. "Circles" (5/10)

Gatunek: Rap Metal / Reggae / Alternative Metal
Długość: 0:37:17
Data wydania: 16.11.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Sonny Sandoval ; Gitara prowadząca, tylne wokale i programowanie: Marcos Curiel ; Gitara basowa i tylne wokale: Traa Daniels ; Perkusja, Gitara rytmiczna i tylne wokale: Wuv Bernardo
Wytwórnia: Mascot Label Group
Pozycja w dyskografii: 10
Najlepsze utwory: Circles ; Fly Away
Zalety: Pomimo iż płyta zupełnie nie zachwyca to słucha jej się w miarę nieźle
Wady: brak mocy i ciężaru ; brak ciekawych pomysłów ; za dużo rapowania ; za dużo przynudzania ; utwory zapychacze
Dodatkowy komentarz: To już dziesiąta płyta grupy łączącej w swojej muzyce nu metal, alternative metal i rap metal a więc to dobry moment to uczczenia tego poprzez wydanie czegoś wyjątkowego... jednak chłopaki chyba mieli inny pomysł i zamiast tego pobawili się w eksperymentowanie zakończone powstaniem zwykłego średniaka. Podobna sprawa jak w przypadku ostatniego Otep: poprzedni album był warty uwagi choć zdecydowanie przeważał na nim alternative metal za to teraz ograniczyli jego ilość, nu metalu tu nie uświadczymy za to wyeksponowane zostało rapowanie oraz elementy reggae z tłem w postaci gitar, które tylko od czasu do czasu bardziej się wybijają. W odróżnieniu od męczącego uszy Otep nówkę od P.O.D. można posłuchać co nie zmienia jednak faktu iż to mało ciekawe granie a nawet po kilkukrotnym odsłuchaniu nic nie zostaje w pamięci.
https://www.youtube.com/watch?v=R7REkjcwM_8


67. Chelsea Grin "Eternal Nightmare" (5/10)

Gatunek: Deathcore
Długość: 0:36:56
Data wydania: 13.07.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Tom Barber ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Stephen Rutishauser ; Gitara basowa: David Flinn ; Perkusja i Wokal: Pablo Viveros
Wytwórnia: Rise Records
Pozycja w dyskografii: 5
Najlepsze utwory: Across the Earth ; Limbs
Zalety: czasami ciężar, moc i szybkość
Wady: wtórność ; monotonia ; zwykle niedostatek ciężaru, mocy i szybkości ; brzmienie jak setki podobnych, niczym nie wyróżniających się kapel w gatunku
Dodatkowy komentarz: Kiedy dowiedziałem się, że mój ulubiony deathcoreowy band wydaje nową płytę ucieszyłem się jednak radość nie trwała długo gdyż dotarła do mnie informacja o zmianie wokalisty a jak wiadomo to praktycznie zawsze odmienia zespół. Szybko więc chciałem poznać następcę Alexa Koehlera i doszedłem do tego iż został nim Tom Barber, który to z kolei odszedł z również deathcoreowego Lorna Shore, którą zresztą również lubię sobie posłuchać stwierdziłem więc, że z połączenia styli dwóch fajnych kapel może jednak coś ciekawego wyjść… niestety się zawiodłem. Nowa płyta nie brzmi ani jak Chelsea Grin ani jak Lorna Shore, brzmią za to jak typowy, stereotypowy deathcore zrobiony jakby na siłę i bez pomysłu, do tego w sporej części utworów brak mocy i ciężaru, tak w zasadzie to wyróżniają się tylko Across the Earth, Limbs oraz ewentualnie jeszcze Scent of Evil i Hostage. Dawniej dużo było breakdownów, niskich growli ale i oryginalne jak na gatunek pomysłów a teraz wszystkie to zostało ograniczone do minimum, normalnie nie przypominają samych siebie, nie wiem co poszło nie tak ale obecnie z wysokiego poziomu zeszli do ledwie średniego i zupełnie już nie wyróżniają się z tłumu, pozostało chyba tylko liczyć na to, że Grudges czyli nowy zespół Alexa zaprezentuje się dużo lepiej.
https://www.youtube.com/watch?v=7FYA5bCSNWI


68. Burn the Priest "Legion XX" (5/10)

Gatunek: Crossover Thrash / Hardcore Punk
Długość: 0:38:06
Data wydania: 18.05.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: D. Randall Blythe ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Mark Morton i Willie Adler, ; Gitara basowa: John Campbell ; Perkusja: Chris Adler
Wytwórnia: Epic Records
Pozycja w dyskografii: 9 (druga jako Burn The Priest)
Najlepsze utwory: Inherit the Earth ; Dine Alone
Zalety: w miarę ciekawe riffy ; czasami ciężar, moc i szybkość
Wady: monotonia ; zwykle niedostatek ciężaru, mocy i szybkości ; jako, że to covery dawnych utworów to często dochodzi do tego zbyt archaiczne brzmienie
Dodatkowy komentarz: Ciekawa sprawa: gigant groove metalu mający na swym koncie osiem płyt Lamb of God nagle postanowili wydać album z coverami i na potrzeby tego po dziewiętnastu latach powrócili do pierwotnej nazwy zespołu. I to w sumie chyba tyle ciekawych rzeczy bo scoverowane zostały dawniejsze utwory z gatunków crossover thrash i hardcore punk przez co muzyka pomimo chęci jak dla mnie jest raczej średnia oprócz pojedynczych kawałków jak chociażby bardzo dobry singlowy Inherit The Earth. Po prostu brakuje tu mocy, szybkości świeżości i ogólnie dobrego brzmienia, może fani tych klimatów bardziej docenią tę pozycję w dyskografii, mnie to co nagrali tak średnio rusza, a jak już jestem przy tym to wspomnę, że tak naprawdę Lamb of God nigdy nie należało do moich ulubieńców, po prostu za mało się u nich dzieje a utwory są mocno schematyczne i suche.
https://www.youtube.com/watch?v=jMf16G4kZUo


69. Otep "Kult 45" (4/10)

Gatunek: Rap Metal
Długość: 0:39:39
Data wydania: 27.07.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Otep Shamaya ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Ari Mihalopoulos ; Gitara basowa: Andrew Barnes ; Perkusja: Justin Kier
Wytwórnia: Napalm Records
Pozycja w dyskografii: 8
Najlepsze utwory: Said the Snake ; Shelter in Place
Zalety:
Wady: za dużo rapu, gadania i skandowania ; za mało metalu ; nudne ; monotonne ; wtórne
Dodatkowy komentarz: Ten amerykański nu metalowy band z wokalistką Otep Shamayą na czele wydał swoją ósmą już płytę przy czym nigdy nie przekonałem się do nich tak do końca z powodu sporych wpływów rap metalu na ich muzykę oraz gadanych, przymulastych momentów jakich zawsze sporo u nich było. Poprzedni krążek był nieco bardziej nastawiony na alternative metal co wprawdzie złagodziło brzmienie ale praktycznie uwolniło ich od tego za czym nie przepadam i zwiększyło różnorodność jednak na Kult 45 najwidoczniej postanowili nadrobić to z nawiązką a więc zdecydowana większość wokali to rap, skandowanie lub gadanie i jedynym wyjątkiem jest utwór Be Brave ze śpiewem. Nówka to przede wszystkim rap metal i to nie najwyższych lotów za to nu metal zszedł na dalszy plan przez co całość jest raczej sucha, nudnawa, monotonna i się dłuży choć album ma tylko 39 minut więc niestety ale nie mogę dać wyższej oceny, wprawdzie nie spodziewałem się po nich niczego nadzwyczajnego ale liczyłem na coś ciekawszego niż coś poniżej średniej. Znaczy rozumiem, że wokale okołorapowe są cechą bandu i krytykowanie ich za to wydaje się być bezsensem bo to jak krytykować industrial metal za elektroniczne wstawki jednak chodzi mi o to, że wcześniej te rapy ubierali w metalową otoczkę z w postaci niskiego basu, gitar i perkusji a i wokal miał przysłowiowego pazura za to w tym przypadku wspomniane rapowanie, skandowanie i gadanie za bardzo się wybija i jest zbyt podobne do siebie a to za co ich ceniłem zostało ograniczone do pojedynczych momentów, rzadziej całych utworów.
https://www.youtube.com/watch?v=VuWFWNxZ1JA


70. Jonathan Davis "Black Labyrinth" (4/10)

Gatunek: Alternative Metal / Alternative Rock / Elektronic Rock
Długość: 0:50:21
Data wydania: 25.05.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, Gitara, Keyboard, Skrzypce, Sitar, Programowanie: Jonathan Davis
Gitara prowadząca i rytmiczna (utwory 2, 5, 8, 10, 13): Wes Borland
Gitara basowa (utwory 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 10, 12): Miles Mosley
Keyboard (tracks 1, 2, 3, 7, 8, 9, 10, 13): Zac Baird
Bębny (utwory 1, 3,4, 5, 6, 7, 8, 10, 13): Ray Luzier
Perkusja (utwór 2) I Tabla (utwory 8 i 12): Mike Dillon
Skrzypce i wokale (utwory 2, 8 i 13): Shenkar
Duduk (utwór 2): Djivan Gasparyan
Sample (utwór 11): Byron Katie
Wytwórnia: Sumerian Records
Pozycja w dyskografii: 1
Najlepsze utwory: Everyone ; What You Believe
Zalety: kilka dobrych utworów kojarzących się z najlżejszymi utworami Korn.
Wady: głównie irytujące wokale i instrumentalna monotonia
Dodatkowy komentarz: Debiutancki, studyjny długogrający album Jonathana Davisa znanego przede wszystkim z giganta nu metalu jakim jest Korn. Po singlach można było się domyślić, że to będzie lekkie alternative metalowe granie, nie spodziewałem się więc żadnych rewelacji gdyż tutaj czysto gatunkowe płyty rzadko do mnie trafiają jednak kiedy zabrałem się za odsłuch... okazało się, że jest gorzej niż myślałem. Co ciekawe główną wadą jest tu wokal choć Davisa w zasadzie uważam za dobrego wokalistę, może więc jego głos niezbyt pasuje do takich klimatów lub zwyczajnie za bardzo kombinował. W alternatywnym metalu ważne są dobre, ładne ale mocne wokale a tym czasem tutaj jest bardzo dużo chrypiących cleanów bez wyrazu i aż skojarzyło mi się z początkowymi płytami Korn zanim Jonathan na potrzeby Untouchables brał specjalne lekcje śpiewu dzięki czemu jego wokale stały się wreszcie bardziej konkretne. Kolejną wadą jest zbyt prosta warstwa instrumentalna w której co chwile powielane są te same zagrania co czyni całość dosyć ciężkostrawną i dłużącą się. Jest tu kilka ciekawszych utworów takich jak Everyone, Please Tell Me, What You Believe czy What It Is, które trochę podwyższają ocenę ale tak czy inaczej krążek pozostaje poniżej średniej, mogę zaliczyć go do rozczarowań i uznać za najgorszy z tegorocznych debiutów jakie przesłuchałem.
https://www.youtube.com/watch?v=pSABKRTtJM8


71. Unearth "Extinction(s)" (4/10)

Gatunek: Metalcore
Długość: 0:37:59
Data wydania: 23.11.2018r
Kraj: USA
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal: Trevor Phipps ; Gitara prowadząca: Buz McGrath ; Gitara rytmiczna i tylne wokale: Ken Susi ; Gitara basowa i tylne wokale: Chris O'Toole ; Perkusja: Nick Pierce
Wytwórnia: Century Media Records
Pozycja w dyskografii: 7
Najlepsze utwory: The Hunt Begins ; One with the Sun
Zalety: cięższe elementy utworów brzmią mocniej niż wcześniej
Wady: wtórność ; nudne ; monotonia ; schematyczność ; właściwości drażniące dla uszu
Dodatkowy komentarz: To najgorszy z metalcoreowych bandów jakie słucham a robię to głównie z sentymentu gdyż to jeden z pierwszych jakie poznałem z gatunku i dopiero potem gdy zabierałem się za inne ciekawsze pozycje wychodziło jak wtórne, nudne i do bólu typowe i przewidywalne jest to co tworzą Unearth. Mają w zwyczaju zapożyczać różne motywy od innych jednak zwykle z miernym skutkiem a jedynym u nich wyjątkiem jest bardzo dobry album Darkness In The Light na którym to bardzo dobrze podrobili styl giganta gatunku As I Lay Dying. Nówka wpasowuje się w schemat a więc otrzymaliśmy głównie nudne, monotonne i typowe granie a jedyne zalety to miejscowe zwiększenie ciężaru gitar jak i pogłębienie niektórych zdarzających się już wcześniej lekkich growli tak, że naprawdę nabrały mocy, oczywiście oprócz tego nadal pozostaje sporo nijakiego ni to ciężkiego ni melodyjnego grania jak i screamy bez wyrazu oraz irytujące skandowanie. W każdym razie podobnie jak Watchers Of Rule sprzed czterech lat ich tegoroczne dzieło ląduje na samym dole rankingu na równi z Beyond Creation.
https://www.youtube.com/watch?v=rsYsP5TgAVM


72. Beyond Creation "Algorythm" (4/10)

Gatunek: Progressive Technical Death Metal
Długość: 0:50:39
Data wydania: 12.10.2018r
Kraj: Kanada
Język tekstów: angielski
Skład: Wokal, Gitara prowadząca i rytmiczna: Simon Girard ; Gitara prowadząca i rytmiczna: Kévin Chartré ; Gitara basowa: Hugo Doyon-Karout ; Perkusja: Philippe Boucher
Wytwórnia: Season of Mist
Pozycja w dyskografii: 3
Najlepsze utwory: Entre Suffrage Et Mirage ; Ethereal Kingdom
Zalety: w teorii ciężar, technika oraz rozbudowane utwory
Wady: w praktyce część techniczna jest zwyczajnie przekombinowana, ciężar nieprzekonywujący a rozbudowanie utworów czyni je nudnymi i zamulastymi.
Dodatkowy komentarz:
Progressive technical death metal... dobrze wykonany łączy w sobie zalety gatunków składowych czyli ciężar i technikę technical death metalu i bogactwo brzmień oraz zróżnicowaną, rozbudowaną budowę utworów metalu progresywnego czego przykładem jest np. The Faceless, Gojira czy Between The Buried And Me. Niestety w przypadku Beyond Creation raczej mamy do czynienia z połączeniem wad wspomnianych gatunków i tak z technical death metalu mamy tu głównie monotonię i przekombinowanie a z progressive metalu skłonność do zamulania a muzyka w zasadzie nie jest ani ciężka ani zróżnicowana. Można by pomyśleć, że potrzebują czasu na rozkręcenie się i dopracowanie stylu tylko, że u nich można zaobserwować tendencję spadkową i tak debiut był dość dobry, drugi krążek średni a nówka jest już poniżej średniej. Beyond Creation jako całość to po prostu średniak, co ciekawe nie znając ich i tylko sprawdzając utwory na youtube można odnieść wrażenie, że są całkiem nieźli a wina leży w braku oryginalnych pomysłów na utwory w związku z czym większość na albumach brzmi prawie jednakowo a jak wiadomo nawet najlepszy track wrzucony po dziesięć razy w tylko lekko zmienionej formie zacznie szybko nudzić. Algorythm jest trudny w słuchaniu gdyż przede wszystkim jest nudny, do tego teraz ograniczyli ciężar kosztem progresywnych przedłużeń utworów co nie wyszło na ich korzyść i dlatego po bitwie o miejsce z Unearth uznałem Algorythm za najgorszą płytę roku.
https://www.youtube.com/watch?v=LjKqxeLlO-g


Teraz czas na małe podsumowanie w stylu gal na których rozdawane są nagrody dla najlepszych w różnych dziedzinach:
Najlepsza płyta: Svavelvinter "Morkrets Tid"
Najlepszy zespół odkryty zeszłego roku: Amorphis
Debiut roku: Frozen Crown
Najlepsza polska płyta: Frontside "Zmartwychwstanie"
Najlepszy utwór: https://www.youtube.com/watch?v=xf_4uvymwRw
Najlepszy utwór, który doczekał się teledysku: https://www.youtube.com/watch?v=ngfaDHBJRYM
Najlepszy teledysk https://www.youtube.com/watch?v=k0CnuCv0P9w za idealne dopasowanie wideo do muzyki i stworzenie tym samym lekkiej, zwiewnej, delikatnej, pięknej całości.


To już oficjalnie koniec rocznego podsumowania, dziękuję za uwagę i dotrwanie do końca, choć zapewne jak to bywa gdzieś w bliższej czy dalszej przyszłości zapoznam jakieś albumy z 2018 roku, których nie miałem możliwości poznać w zeszłym roku ze względu na ich ogromną ilość, płyty które mogły być tak dobre iż zmieniłyby wygląd tej listy, w każdym razie tradycyjnie nie będę go modyfikował gdyż nie ma sensu zbytnio oglądać się za siebie a obecny ranking najlepiej opisuje mój gust, zainteresowania i stopień wiedzy muzycznej z końca zeszłego już roku. Teraz czas otworzyć się na nowy 2018 rok i całe bogactwo nowych płyt i zespołów jakie on zaoferuje. Przewidywania co do następnego zestawienia? Spodziewam się dobrych rzeczy od Slipknot, Killswitch Engage, Swallow The Sun, For Today, Demon Hunter, Soilwork i wielu innych choć oczywiście czas pokaże co z tego wyjdzie. Może jakiś zespół z przeszłości nagle powróci w wielkim stylu? Może poznam coś nowego genialnego? Co do tego to aż siedem kapel z mojej dziesiątki były mi nieznane lub mało znane w zeszłym roku a tym czasem po sprawdzeniu od razu trafiły na wysokie miejsca w tym do pierwszej trójki tak więc zapewne nie ma co się zastanawiać nad tym i cokolwiek zakładać tylko otworzyć się na nowe doznania muzyczne.
_________________

Ostatnio zmieniony przez Adrian1234 2019-04-17, 21:17, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
bezn
Duch, który przeczy





Dołączył: 19 Gru 2016
Posty: 9711
Wysłany: 2019-01-05, 08:07   

Po pierwsze, gratuluję nowego rekordu :) Podziwiam też ogrom pracy jaki włożyłeś w napisanie rankingu. Zauważyłam, że sporo zespołów w rankingu reprezentuje dźwięki z elementami djentu czy ethernal co jest zdecydowanie dla mnie na plus. Wyszło też wiele ciekawych płyt metalcorowych. Ogólny trend jest taki, że wkrada się złagodzenie wcześniejszego formatu kapel i ich stylów - czy wychodzi na plus zależy od pomysłowości i wyczucia muzyków i niestety często przekombinowują z ,,nowym obliczem" rozwoju. Moimi faworytami w tym roku z rankingu są : Unprocessed, Blackbriar, Fronside, ISON, Haken (strasznie mi tu głos wokalisty przypomina Majnarda Keenana), Aeonian Sorrow (piękne ale bez growli), SKYHARBOR, CALIBAN, Choria (ale bez wokali skrzeczących screeamów), Daron Malakian and Scars On Broadway (wyjątkowo ,,punkowy" album :D ), All That Remains, Godsmack, BETWEEN THE BURIED AND ME, MONUMENTS (nie mogę uwolnić się od skojarzenia z Brakeing Benjamin), Sylvaine (syreni śpiew, odjęłabym skrzeczenie :D ), Fractal Gates (zaskakująco energetyczne), Circles, Memphis May Fire, Nonpoint , P.O.D, Burn The Priest, Unearth. Sama też czekam na to co przyniesie muzycznie nowy rok a jak widzę, będzie się działo :D
 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2019-01-05, 12:52   

bezn, Hej, dziękuję za przeczytanie i docenienie :) . Dobrze, że przez cały rok robiłem notatki odnośnie wrażeń z przesłuchiwania płyt bo jak bym tak miał do tego przysiąść dopiero pod koniec roku i opisać 72 pozycje to zajęło by mi to mnóstwo czasu. A co sądzisz o formie rankingu z tymi tabelkami z wypisanymi danymi? Teraz jest chyba bardziej przejrzyście. Co do elementów djentu to szkoda tylko, że kiedyś te zespoły były rasowymi reprezentantami gatunku no ale djent zaczyna powoli wymierać choć powstał w 2010 roku :) . Dobry przykład tego, że gatunek nie powinien mieć nałożonych zbyt dużych ograniczeń co do tego jak ma wyglądać bo zespoły szybko się znudzą i zaczną wychodzić poza ramy. Mnie zaskakuje, że za najlepszą metalcoreową płytę roku mogłem uznać Parkway Drive chociaż dawniej grali okropnie typowo i zwyczajnie ale to dobrze świadczy o muzykach. A Twój ulubiony metalcore zeszłego roku? O przekonałaś się do Darona? Bo wcześniej jak rozmawialiśmy zaraz po premierze to pisałaś, że nie za bardzo :) . Prawda co do łagodzenia brzmienia i tu już w tym roku mam pierwsze rozczarowania: papa roach jednak do mnie nie przemawia, znaczy pierwsze dwa utwory brzmią mi świeżo i przyjemnie ale dalej już gorzej i jak dla mnie za dużo suchego, wolnego rapu, elektroniki i popu w tym, dalej Soilwork, które teraz brzmi wyjątkowo alternative metalowo a melodeathu tym razem jest naprawdę mało. Do tego za kilka dni wychodzi nowe Bring Me The Horizon a po singlach zgaduję, że będzie powtórka z ostatniego albumu a więc zapewne będzie to okropna komercha i kicz :) . A Ty na co czekasz w tym roku?
_________________

 
 
bezn
Duch, który przeczy





Dołączył: 19 Gru 2016
Posty: 9711
Wysłany: 2019-01-05, 13:29   

Adrian1234, forma jak najbardziej mi się podoba bo łatwo znaleźć odpowiednie informacje, wszystko jest przejrzyste i estetyczne :D Jako ten numer jeden metalcorowego światka wybrałabym Calibana. Dlaczego? Bo nie zawiódł: zachował wysoka jakość wykonania i udowodnił, że mimo formuła może wydawać się ,,ograna" to jednak dalej można reprezentować sobą wysoki poziom. Taka żelazna konsekwencja poparta jakością jest godna w moich oczach uznania tym bardziej że w opozycji stoi dla mnie największe rozczarowanie ubiegłego roku czyli nowa płyta mon cherrie Bullet For My Valentine. Płyta Darona jest dobra nie można powiedzieć inaczej. Nie zmieniłam zdanie, że denerwuje mnie manieryczny śpiew i bufonada Malakiana ale sama muzyka jest obłędna, odnosząca się do starszych i bardziej energetycznych kawałków SOD i słucha się tego (oraz skacze :haha: ) z przyjemnością. Jeśli chodzi o Papa Roach myślę że za mało się jeszcze osłuchałam. Mam jedna swojego faworyta z płyty więc nie jest tak źle :d Jedno mogę powiedzieć o Who do you trust : to płyta różnorodna i taki nieco potchwork stylów więc zdaje mi się że w tej chwili kapela szuka dla siebie miejsca próbuje różnorodności aby wykrystalizować nowa jakość dla siebie. Co do innych premier tego roku, na pewno będę śledzić na bieżąco doniesienia o nowościach. Na razie mam nadzieje na nówkę Slipknota bo singiel jest ciekawy - widać ze panowie sięgają do korzeni. Mam nadzieję, ze poznam jakiś debiutantów którzy zaczarują moje ucho bo niestety taki mamy klimat że więcej powracam do staroci niż zakochuję się w nowościach.


Chciałam tylko zauważyć że pojawia Ci się chochlik w tekście. Zamiast 2018 często jest 1018. Poprawiłabym Ci to ale jak wiesz nie mam takich supermocy :D ,
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

 

Czy wiesz, że...