Poprzedni temat «» Następny temat
Czy boicie się śmierci? Czy kiedyś otarliście się o bezn?
Autor Wiadomość
Pierdomenico 





Wiek: 35
Dołączyła: 15 Lip 2015
Posty: 6547
Skąd: Vinewood Hills
Wysłany: 2016-04-27, 10:02   Czy boicie się śmierci? Czy kiedyś otarliście się o bezn?

bezn - o tym zazwyczaj ludzie nie myślą lub nie chcą myśleć, chyba że mają z nią bezpośrednio do czynienia. Ktoś im bliski jest ciężko chory lub sami doświadczą czegoś co mogłoby zakończyć ich życie na zawsze. Przerażająca jest myśl, że każdy z nas kiedyś umrze i nikt nie ma pojęcia kiedy to nastąpi, może za 50 lat, może za kilka, a może i stać się tak, że jakiś pijany wariat wjedzie w człowieka, możliwości jest całkiem sporo.


Jestem ciekawa, czy czasem myślicie o tym, jak teoretycznie mogłoby to się wydarzyć? Czy boicie się tego, czy pogodziliście się z taką myślą? Wiadomo, że obsesyjne myślenie o tym nie jest niczym dobrym ale od czasu do czasu, chyba każdego z nas nachodzą takie refleksje... Czy traktujemy bezn tylko jako biologiczne zakończenie życia i nic po za tym, czy jednak ma to dla nas inny wymiar, duchowy lub religijny?
Czy kiedyś zdarzyło się, że byliście o włos od śmierci i o czym wtedy pomyśleliście?


To taki ogólny temat do dyskusji na temat tych przemyśleń odnośnie tej trudnej kwestii.
_________________

Wśród gości na kolacji jest fotograf. Gospodyni mówi:
- Robi Pan świetne zdjęcia! Musi mieć Pan drogi aparat!
Gość odchrząknął tylko. Wychodząc rzekł całując Gospodynie w rękę:
- Wybornie Pani gotuje! Musi mieć Pani drogie garnki!
 
 
watchyouback 





Wiek: 37
Dołączył: 07 Sie 2015
Posty: 209
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2016-04-27, 13:16   

Z racji mojej życiowej pasji którą jest filozofia bardzo często dotykam tej tematyki, pojawia się ona w większości książek które czytam. Jako osoba wierząca, katolik, mam również swój pogląd na zjawisko śmierci, na jej znaczenie oraz chwilowość. Staram się nie rozważać tak akcydentalnych zjawisk jak kiedy i w jaki sposób umrę, wystarczy mi świadomość że nie uniknę śmierci, to jest dla mnie motorem napędowym do działania, do zwracania się ku prawdzie wbrew opinii ludzi i przede wszystkim wbrew sobie.
Gnothi seauton

Ważne aby przeżyć życie tak, żeby w chwili śmierci raczej cieszyć się niż bać się i żałować.
 
 
szczerbus9
[Usunięty]



Wysłany: 2016-04-27, 15:49   

Uświadom sobie, że któregoś dnia umrzesz...

Cytat pochodzi z Fight Club (podziemny krąg) na pewno był użyty w filmie, w książce pewnie też (nie jestem pewien). Polecam książkę, zmienia pogląd widzenia na takie sprawy...

Teraz nie boję się śmierci, nie obchodzi mnie co będzie, jak mnie nie będzie, nie obchodzi mnie żal i głupie pytania po moim odejściu. Wiem, że nie jestem nieśmiertelny, chociaż czasem w to wątpiłem.

Z tematem śmierci powinienem o tym wspomnieć, kiedyś byłem słaby, wyśmiewany, przerodziło się to w stany depresyjne, a może nawet w deprechę, nigdy nie badałem się na poważnie w tej kwestii, a internetowe testy dają niepokojące wyniki nawet w te lepsze dni, nawet teraz. Po wzlotach i upadkach, gdy naszły mnie kolejne myśli samobójcze powiedziałem sobie jedno, dałem sobie wybór, jako człowiek jestem spalony, więc mogę być potworem, lub może mnie nie być. Po czymś takim odżyłem, teraz już nie mam ochoty palnąć sobie w łeb, teraz mam ochotę podpisać cyrograf i na prawdę stać się potworem, ogromnym gadem... Przemiana w bestię nie brzmi zbyt normalnie, ale to na tym polega, potrafię powiedzieć o sobie "psychopata", lubię też słyszeć za plecami, jak ktoś wytyka mi stan zdrowia psychicznego. Nie raz słyszałem, że powinienem być zamknięty w domu bez klamek, a zdarzyło mi się słyszeć, że przez moją twórczość ktoś inny może tam trafić.

Wracając do śmierci, nie boję się jej, powiedzmy, gdyby przyszła po mnie kostucha, przywitał bym ją jak starego przyjaciela. Jedyne czego bym nie chciał doświadczać to bul, to ma być szybko i bezboleśnie, a najlepiej jakby z ciała niewiele zostało.
 
 
Kasia111624 
Kasia111624





Wiek: 38
Dołączyła: 24 Lis 2015
Posty: 3714
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-04-27, 21:13   

Mam myśli samobójcze od końca podstawówki, więc oczywiście myślę o śmierci. Może nie codziennie, ale często. Boję się jej i tylko i wyłącznie dlatego jeszcze żyję.
_________________
- 'Dlaczego ona tak cię fascynuje?
- Nie ma drugiej takiej osoby na świecie. Ona nikogo nie potrzebuje. Czy na końcu musi czekać szaleństwo?'
 
 
Apparition
[Usunięty]



Wysłany: 2016-04-30, 21:03   

Dość ciekawy i delikatny temat, który nigdy nie był mi obcy. Jako, że interesuję się filozofią i religią, powoli docieram do jakichś wniosków, które jakoś łatwiej pozwalają zrozumieć naturę śmierci. W przeciwieństwie do Ciebie watchyouback, nie podchodzę do śmierci jako katolik. Oczywiście, nie wiem dokładnie, jakie jest Twoje zdanie. Jednak już od dłuższego czasu, pojęcie nieba i piekła, które zostało wykreowane przez ludzi jest dla mnie tylko czystą fantazją. Ogólnie nie uznaję pojęcia wiecznego potępienia. Bo jak je rozumieć? To, że ktoś przez wieczność cierpiałby za swoje czyny nie przyniosłoby niczego dobrego. Czy nie lepiej dać takiej osobie szansę, by w następnym wcieleniu odkupiła swoje winy? Jeśli Bóg jest wszechpotężny i wie wszystko, to na pewno wszystkie "złe uczynki" w naszym rozumowaniu są dla niego tylko błahostką. Musi istnieć zło, by istniało dobro, i odwrotnie. Myślę, że jesteśmy energią, która krąży w nieskończoność we wszechświecie. Nie ważne w co się wierzy, najważniejsze to to, by być dobrym człowiekiem. Mówienie, że jak ktoś się nie modli, to nie pójdzie do nieba jest dla mnie tylko bajką dla niegrzecznych dzieci. Jeśli pojawia się tematyka śmierci opieram się na głównie na Buddyzmie i fizyce kwantowej.
 
 
watchyouback 





Wiek: 37
Dołączył: 07 Sie 2015
Posty: 209
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2016-04-30, 22:37   

Czy mogę poznać Twoje poglądy filozoficzne, oraz jeżeli to nie problem wyjaśnij mi we w miarę lapidarnym wywodzie powiązanie fizyki kwantowej z tematyką śmierci. Nie ukrywam że mnie to ciekawi, dlatego proszę o poważne potraktowanie tego tematu.
 
 
Apparition
[Usunięty]



Wysłany: 2016-04-30, 23:20   

Zacznę może od tego, jak łączę fizykę kwantową z tematyką śmierci.

Fizyka kwantowa pomaga nam spojrzeć na to, co nas otacza z całkowicie innej perspektywy. Z perspektywy atomów oraz ich budowy. Jak wiadomo- wszystko składa się z atomów, każdy człowiek, przedmiot, wszechświat. Zrozumienie tego, jak wszystko jest ze sobą połączone w jedną całość otwiera nam całkowicie nową drogę.

Jeśli więc, jesteśmy jednością, oznacza to, że tak naprawdę potrafimy wszystko, i nie ma niczego, co jest dla nas niemożliwe. Tak jak chociażby to co potrafił robić Jezus - zamiana wody w wino, zmartwychwstanie( nie mówię, że wierzę, że to co robił było prawdziwe), jednak z punktu widzenia nauki, tak- nauki, jest to całkowicie możliwe.

Fizyka kwantowa łączy tak naprawdę naukę z religią. Nie mówi nam "to jest niemożliwe". Mówi nam: "wszystko jest możliwe".

Spójrzmy teraz na problem duszy/energii. W Chrześcijaństwie dusza człowieka trafia po śmierci do nieba, piekła, lub do czyśćca. W Buddyzmie podlega reinkarnacji, lub jeśli jest na tyle rozwinięta, może osiągnąć stan Nirwany. Jak ma się do tego nauka? Bardzo podobnie. Tą cząstkę naszego ja nazywamy podświadomością, która, bardzo możliwe, potrafi przemieszczać się bez względu na nasze ciało. Jako ludzie tworzymy taką nieskończoną sieć wzajemnej energii, która oddziałuje na cały wszechświat.

W przeciwieństwie do Chrześcijaństwa- nie uznaję pojęcia grzechu. Czym jest obraza Boga? Dla tak wysoce rozwiniętej istoty nie jest to obrazą, to tylko człowiek tak to nazwie. Wszystkie nasze złe uczynki to nauka dla nas. Dzięki nim dążymy do samodoskonalenia. Wierzę, że ktokolwiek, kto w obecnym momencie jest od nas bardziej rozwinięty wie, że sami musimy do tego dojść.

Oglądałem ciekawy eksperyment, w którym nastrój (muzyka, słowa), wpływały na wygląd wody, która zamarzała. Im było przyjemniej w jej otoczeniu, tworzyła piękne kształty. Przy stresujących dźwiękach już tak ładnie nie wychodziło. Człowiek też składa się z wody. Te wszystkie uczucia nas kształtują.

Nie uważam też, że są ludzie, którzy są ważniejsi od innych. Dla mnie ksiądz, czy papież, to człowiek jak każdy inny. Nie będę się przed nim kłaniał, ani prosił o wybaczenie. Jednak szanuję ich tak samo, jak każdego innego człowieka, o ile oni sami zachowują człowieczeństwo.

Dla mnie każdy człowiek jest bogiem. Nie potrzebujemy kogoś, do którego musimy się modlić i prosić o pomoc. To my sami musimy zrozumieć naszą naturę i być dobrymi ludźmi.
Jednocześnie nie uważam, że "Wielki Architekt" nie istnieje. Być może i tak jest. Jeśli istnieje, to myślę, że raczej wolałby, żebyśmy byli dobrzy dla siebie, pomocni, potrafili żyć jak jeden organizm. To na pewno jest lepsze od modlitwy.

Każdy jest wolnym człowiekiem, nie krytykuję niczyich poglądów, tylko dlatego że się z nimi nie zgadzam. Każdy ma prawo do własnego zdania. Nie ważne czy ktoś jest Buddystą, Chrześcijaninem, Ateistą, Islamistą i tak dalej... Ważne, że jest dobrym człowiekiem.

Wszystko tak naprawdę sprowadza się właśnie do tego, wszystkie religie i filozofie.
Jeśli o mnie chodzi, myślę, że jedno życie to za mało, by zrozumieć to co nas otacza, i naprawić swoje błędy. Tu nie chodzi o to, by ktoś nam wybaczył. To my sami musimy nauczyć się wybaczać sobie.
Czy boję się śmierci? Nie, raczej nie. Dążąc do samodoskonalenia i tą drogę trzeba pokonać. To tylko kolejna ścieżka.
 
 
watchyouback 





Wiek: 37
Dołączył: 07 Sie 2015
Posty: 209
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2016-04-30, 23:52   

Twoja koncepcja jest bardzo ciekawa. Jednak z punktu widzenia nauki cuda które czynił Chrystus są niemożliwe do wykonania w makroskopowej skali wszechświata, dlatego właśnie są nazywane cudami, właśnie ze względu na swoją niewykonalność. Pozwól że Ci to wytłumaczę: otóż w świecie kwantów obowiązują zasady nieoznaczoności Heisenberga, oznacza to że nie można określić położenia cząsteczki ponieważ jej natura jest korpuskularno-falowa. Istnienie cząstek jest chwilowe i niezdeterminowane, wszelkie prawa fizyki mają swoją podstawę, swój początek na poziomie kwantowym, poniżej poziomu Plancka nie ma mowy o czasie czy przestrzeni. Wszelkie zjawiska zachodzące na tym poziomie są interferentne, a więc mówiąc językiem laików wino jest wodą i odwrotnie, nie ma to znaczenia. Jednak jeżeli chodzi o makroskopowy poziom praw fizyki mamy do czynienia ze zjawiskiem dekoherencji, a więc rozmycia, unieważnienia praw rządzących światem kwantowym, nie ma tu mowy o tunelowaniu kwantowym czy zjawisku przemiany wody w wino ponieważ wielość cząstek elementarnych jednoznacznie definiuje naturę i właściwości danego obiektu. Nie ma tu mowy o przemianie wody w wino jeżeli nie zawiera ona fruktozy, oraz wielu innych substancji niezbędnych do zaistnienia procesów fermentacji.
 
 
Apparition
[Usunięty]



Wysłany: 2016-05-01, 00:42   

Dziękuję za dokładną odpowiedź. Fizyka kwantowa nie jest nam do tej pory aż tak całkowicie znana, i dopiero tak naprawdę raczkuje w niektórych aspektach. Jednak sięgamy tu do najmniejszych elektronów. Człowiek nie zrozumiał zasady ich działania. W naszym świecie, my jako obserwatorzy nie widzimy tego. Jakbyśmy źle patrzyli. Spójrz na to, że na interferencję wpływa obserwator. Elektrony zachowują się wtedy inaczej (Doświadczenie Younga). To, że nie potrafimy czegoś wytłumaczyć, nie znaczy, że twierdzenie jest błędne. Raczej przychylam się do teorii zakładającej istnienie nieskończonej liczby światów równoległych, jednak wtedy wszystko staje się jeszcze bardziej zagmatwane.
Nie do końca się zgodzę, że wszystkie prawa fizyki mają początek na poziomie kwantowym. Pojawia się później wiele nieścisłości, jak np w teorii względność Einsteina. Jeśli mówimy o większych obiektach to wszystko się zgadza, jednak gdy schodzimy do mikroświata pojawia się wiele nieścisłości.

watchyouback napisał/a:
Jednak z punktu widzenia nauki cuda które czynił Chrystus są niemożliwe do wykonania

Więc właśnie. Fizyce kwantowej bliżej do filozofii i religii, niż do prawdziwej nauki? Jak uważasz?
 
 
watchyouback 





Wiek: 37
Dołączył: 07 Sie 2015
Posty: 209
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2016-05-01, 01:43   

Filozofia i religia nie wyklucza w żaden sposób prawdziwej nauki, tylko laik może dojść do wniosków tego typu. Przede wszystkim wielcy fizycy parali się filozofią, poruszali się w kręgach filozofów, zarówno Einstein jak i Dirac oraz współcześni, chociażby Hawking swoje poglądy i metodę naukową zawdzięczają formacjom filozoficznym, rygorowi myślowemu podporządkowanemu danemu paradygmatowi filozoficznemu. Jeżeli chodzi o świat kwantów, o próby zunifikowania teorii mechaniki kwantowej z ogólną teoria względności w teorię grawitacji kwantowej, to w obecnym stadium są to teorie budowane głównie na fundamentach filozoficznych, opartych o argumenty doksa, są to wnioski skonstruowane ad hoc, narzucają one swoją epistemologię niemalże a priori nie zważając na konsekwencje takiego podejścia. Jednak na poziomie struktur matematycznych posiadają one wysokie prawdopodobieństwo, co nobilituje je do uznania za wiarygodne teorie naukowe.
 
 
impala1967
[Usunięty]



Wysłany: 2016-05-01, 20:18   

Tak, otarłam się. Prawie się utopiłam jako dziecko, ale akurat nie jest to żadne traumatyczne wspomnienie. Paradoksalnie widok słońca przez wodę i opadanie na dno raczej kojarzy mi się ze spokojem. Albo po prostu wyidealizowałam te zdarzenie?
Potem był jeszcze jeden przypadek.

Nie boję się śmierci, ale raczej formy w której ona do mnie przyjdzie. Nie uśmiecha mi się długotrwały ból fizyczny czy powolne umieranie w gnijącym ciele, które nie jest zdolne do najdrobniejszego gestu.
 
 
Apparition
[Usunięty]



Wysłany: 2016-05-01, 21:37   

Tak ogólnie jak się zastanowię, to kilka razy w życiu byłem naprawdę bliski śmierci. I to z różnych przyczyn, zatrucia (alkohol), braku rozwagi (kilka razy mało brakowało, a wpadłbym pod samochód- nie wiadomo jak to blisko śmierci, a jak blisko kalectwa).
 
 
Dawidiusz92
[Usunięty]



Wysłany: 2016-05-01, 23:40   

Nie boję się śmierci, bo pójdę do nieba.
 
 
Apparition
[Usunięty]



Wysłany: 2016-05-01, 23:55   

Dawidiusz92, My już Tobie kocioł szykujemy :D
 
 
Dawidiusz92
[Usunięty]



Wysłany: 2016-05-01, 23:56   

Apparition, jasne, jasne. :haha: Właściwie to wolę jak jest cieplej, a w niebie może być nieco wietrznie... :p
 
 
Apparition
[Usunięty]



Wysłany: 2016-05-01, 23:58   

Dawidiusz92, Podobno w piekle mają grilla :D
 
 
Dawidiusz92
[Usunięty]



Wysłany: 2016-05-02, 00:09   

Apparition napisał/a:
Dawidiusz92, Podobno w piekle mają grilla


Tylko żebym nie został kiełbaską... :D

No dobra, a traktując temat poważnie...

Nie boję się śmierci. Uważam, że po śmierci (dla poszczególnego człowieka) nic nie ma. Dokładnie tak, jak to było zanim każdy z nas się urodził. Bardziej się boję samego procesu umierania. Ewentualnego bólu. Nie ukrywam, chyba jak każdy chciałbym umrzeć, stary, spełniony, szczęśliwy we własnym łóżku, we śnie... ;)

Kiedyś też "wpadłem" na taką "teorię", że może każdy po śmierci idzie tam gdzie chce lub tam gdzie myśli, że trafi? Tzn. katolik do "nieba katolickiego", muzułmanin do "nieba muzułmańskiego", buddysta przechodzi reinkarnację, ateista - patrz akapit pierwszy.

Gdyby ta "teoria" była prawdziwa, to chciałbym trafić tu: https://www.youtube.com/watch?v=FHCYHldJi_g :p
 
 
Apparition
[Usunięty]



Wysłany: 2016-05-02, 00:56   

watchyouback,

https://www.youtube.com/watch?v=VaAhUGpsKgk

Nie ważne co w kto wierzy, ważne jakim jest człowiekiem :)
 
 
iowaa 





Wiek: 31
Dołączył: 31 Mar 2016
Posty: 59
Skąd: Dol Guldur
Wysłany: 2016-05-10, 12:58   

Każdy się boi śmierci, boimy się nieznanego, boimy się bólu, no normalne ludzkie zachowanie. Mówię oczywiście o osobach bez żadnych zaburzeń psychicznych.
Są zawody gdzie jest duże ryzyko śmierci - strażak, żołnierz, policjant w naprawdę złych miejscach świata, ale wybierając taki zawód nie znaczy że ktoś śmierci się nie boi.
Podobnie z sytuacjami gdzie bezn jest najlepszym rozwiązaniem, np. zostaje komuś może miesiąc życia i cholernie cierpi a morfina przestała pomagać. W takiej sytuacji bezn jest dobrym rozwiązaniem i sam pewnie bym ją wybrał ale to nie znaczy że bym się nie bał.
 
 
werniks 
Lama Roku





Dołączył: 06 Paź 2015
Posty: 3840
Skąd: Living Room
Wysłany: 2016-05-11, 21:28   

Ku*ewsko się boję śmierci.

W sumie ten strach to chyba jedyny powód, dla którego jeszcze żyję, bo miałem okres załamania nerwowego i... no, ale minęło.


Ale śmierci się boję nadal.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

 

Czy wiesz, że...