Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Adrian1234
2020-01-08, 15:05
Mój ranking płyt wydanych w 2015 roku
Autor Wiadomość
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2016-01-18, 21:50   Mój ranking płyt wydanych w 2015 roku

Zaczął się nowy rok jest to więc dobry moment na moje coroczne, muzyczne podsumowanie ubiegłego roku choć tym razem w dość nietypowym miejscu. Zawsze robiłem je w "Dziennikach" na last.fm jednak jakoś w lutym zeszłego roku ktoś postanowił wszystko pozmieniać aby odświeżyć portal, efekt tego był taki, że całość zaczęła brzydko wyglądać a do tego ucierpiała na tym funkcjonalność a wiele dawnych elementów strony była powoli przywracana w ciągu kolejnych miesięcy i obecnie jest na prawie takim poziomie jak przed rewolucyjnymi zmianami (i na co im to było?). Niestety jeśli chodzi o opcje dzienników to twórcy lasta dali zupy i się nie wyrobili na czas choć mieli na to z 10 miesięcy więc musiałem poszukać innych miejsc umożliwiających mi podzielenie się moim rocznym podsumowaniem z innymi. Na wstępie podam, że dopiero pisanie tego rankingu uzmysłowiło mi jak był on dobry pod względem nowych albumów: wcześniej zdarzało się tak, że trudno było mi wybrać choć dwa albumy, którym był dał ocenę 10 a i dziewiątek było nie wiele, dominowały za to ósemki i siódemki, tym razem jednak wyszło pełno wspaniałych płyt, którym po prostu nie mogłem dać niższej noty gdyż byłoby to zwyczajnie niesprawiedliwe. Kolejną obserwacją jest to, że sporo zespołów zdecydowało się na wydanie nieco lżejszych, melodyjniejszych krążków ale o tym więcej możecie przeczytać niżej. Nie ma co tu więcej się rozpisywać, o to mój ranking płyt 2015 roku.


Solution .45 "Nightmares In The Waking State - Part 1" (10/10)

W chwili, gdy dowiedziałem się, że ten zespół przymierza się do wydania w krótkim czasie dwóch płyt a jedna z nich ma ujrzeć światło dzienne w 2015 roku już podejrzewałem, że może się okazać najlepszą płytą tego roku i nie pomyliłem się. Christian Älvestam jest genialnym wokalistą posiadający zarówno mocny, niski ale jednocześnie wyraźny growl jak i wysoki, piękny czysty wokal, do tego jest perfekcjonistą i w zespołach w których się udziela lub udzielał (a było już tego sporo) wszystko zawsze musiało być zapięte na ostatni guzik tak aby cały materiał dobrze się prezentował. Zresztą z tego powodu te dwa albumy tak długo nie były wydawane choć pracę nad nimi rozpoczęły się jakoś dwa lata temu. Album jest najlepszym przykładem tego jak brzmi melodic death metal z najwyższej półki: Christian daje z siebie wszystko, są growle, screamy i czyste wokale a wszystko to brzmi doskonale, szczerze, z emocjami i zaangażowaniem, podobnie w przypadku reszty muzyków. Całość jest niezwykle zróżnicowana i pomimo, że album ma ponad godzinę podczas odsłuchu nie można się nudzić a po skończeniu się albumu ma się ochotę włączyć go sobie jeszcze raz. Cieszę się, że zespół nadal pozostaje w doskonałej formie i z niecierpliwością czekam teraz na "Nightmares In The Waking State - Part 2" licząc na co najmniej równie genialny album.
https://www.youtube.com/watch?v=t2KVqagPFeM

Draconian "Sovran" (10/10)

Gothic doom metal. Kiedy dowiedziałem się, że zespół zmienił wokalistkę miałem duże obawy co do tego co z tego wyjdzie gdyż nie raz taka zmiana miała negatywny wpływ na muzykę co dobrze widać chociażby w przypadku Scar Symmetry czy Drowning pool. W tym przypadku jestem jednak bardzo pozytywnie zaskoczony i spokojnie umieszczam ten album na drugim miejscu w moim rankingu płyt. Co się zmieniło w porównaniu z poprzednimi albumami? Całość jest lżejsza a ilość growlu została zmniejszona na rzecz kobiecego czystego wokalu, Ci co znają wcześniejszą ich twórczość wiedzą, że to był jednak doom metal z przewagą męskiego growlu a kobiece partie wokalne występowały co jakiś czas za to teraz jest jakoś pół na pół co w tym przypadku jest największą zaletą najnowszego krążka gdyż nowy czysty kobiecy wokal brzmi rewelacyjnie, znaczy głos Lisy jednak troszkę bardziej mi się podobał ale jednak zespołowi udało się znaleźć bardzo dobrą i utalentowaną następczynię. Całość jest wolna, smutna i klimatyczna aż chce się tego słuchać.
https://www.youtube.com/watch?v=-nMsAQTbTW8

For Today "Wake" (10/10)

Kiedy dowiedziałem się, że zespół szykuje nowy album choć dopiero co w zeszłym roku wydali poprzedni to obawiałem się, że wydadzą jakiś zbiór kawałków, które nie były dość dobre aby się znalazły na Fight The Silence. Jednak szybko się okazało, że nic z tych rzeczy: jest to normalny, pełnoprawny długograj z zupełnie nowymi, świeżymi utworami. Mało tego, jest jeszcze lepszy od poprzedniego choć już ostatni był bardzo dobry i zajmował wysokie miejsce w moim poprzednim rankingu. Ich najnowsze dzieło jest bardzo zróżnicowane gdyż z jednej strony jest to krążek ze zdecydowanie największą ilością czystego wokalu jaki wydali a z drugiej te cięższe fragmenty są mocniejsze niż ostatnimi czasy i tutaj najlepszym przykładem jest otwierający "No Truth, No Sacrifice", które w większości opiera się na breakdownach i niskich screamach a jednocześnie w refrenach zaśpiewanych cleanem jest sporo piękna i spokoju. A skoro już mowa o czystym wokalu to oprócz tego, że jest go więcej to jeszcze uległ pewnej zmianie, wokalista chyba sporo ćwiczył gdyż teraz zaczął miejscami przypominać styl śpiewania Cristiana Machado z Ill Nino, co ciekawe barwa głosu też dość podobna przez co gdy pierwszy raz słuchałem pierwszego utworu, zastanawiałem się czy to nie jest jakiś featuring jednak w kolejnych utworach z cleanem było podobnie więc szybko zorientowałem się o co chodzi. W każdym razie do zdecydowanie najlepsza tegoroczna metalcore'owa płyta i każdemu fanowi gatunku jak i ludziom lubiącym dobrą muzykę polecam ją przesłuchać.
https://www.youtube.com/watch?v=QQfpCJJoES8

Disarmonia Mundi "Cold Inferno" (10/10)

Ten zespół zwykle słynął z nierównych płyt gdzie pomiędzy zajebistymi kawałkami było sporo średniaków, do tego ostatnia płyta ogólnie była bardzo taka sobie zresztą zaraz po niej gdzieś się zapodziali i nic nie było o nich słychać przez sześć lat. Z tego powodu kiedy dowiedziałem się o ich powrocie miałem mieszane uczucia i sporo obaw co do zawartości albumu jednak ciekawość zwyciężyła i postanowiłem sprawdzić to najnowsze dzieło… i zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony gdyż od razu widać, że ostro wzięli się za pracę nad nim, dodatkowa jego zaleta to powrót Bjoerna "Speed' Strida jako regularnego członka zespołu (na poprzednim albumie wystąpił gościnnie w kilku utworach ale to już nie było to). W efekcie tego powstał zdecydowanie najlepszy i najrówniejszy album jaki kiedykolwiek wydali, to solidny kawał prawdziwego melodeathu z najwyższej półki, nie ma się tu do czego przyczepić, wszystkie utwory są równe i prezentują bardzo wysoki poziom. Czystego wokalu jest więcej niż kiedyś co jest kolejną zaletą lecz oczywiście nie zapomnieli o cięższych elementach w związku z czym otrzymaliśmy szybki, energetyczny krążek ale również pełen melodii i doskonałego cleanu. Całość kończy się coverem kawałka Iron Maiden "The Loneliness Of The Long Distance Runner". Trochę się go obawiałem gdyż delikatnie mówiąc nie lubię ich a oryginalny kawałek sprawdzony na youtube też nie zrobił na mnie zbyt dobrego wrażenia, jednak jak się okazało wersja DM jest dużo lepsza i ma moc, oni są obecnie w takiej formie, że pewnie ze wszystkiego mogliby zrobić genialny kawałek, tym bardziej iż tutaj pomagał im Christian Älvestam, którego mistrzowski czysty wokal znalazł się w refrenie sprawiając iż brzmi on jeszcze lepiej.
https://www.youtube.com/watch?v=ExgAba6ZHJY

Sirenia "The Seventh Life Path" (10/10)

To najlepsza płyta w symfonicznym metalu wydana w 2015. Jest kontynuacją poprzedniej i prawie równie genialna z charakterystycznym dla zespołu brzmieniem i norweskimi klimatami. Znowu możemy posłuchać cudownego głosu Ailyn która jak zwykle bardzo umiejętnie nim operuje oraz kontrastujący z nią skrzeczący growl Mortena Velanda. Sirenia znowu wydali płytę pełną piękna, wokale Ailyn w połączeniu z typową dla nich melodyjnością można w kółko słuchać i nie ma się dość, dochodzą do tego również czasami wysokie operowe wstawki a dla przeciwwagi znalazły się tu cięższe elementy w postaci typowo metalowych riffów, którym towarzyszy growl i to właśnie lubię w norweskiej odmianie symfonicznego metalu, że jednak brzmi jak metal a nie jak np. w przypadku wielu holenderskich zespołów, które zwykle od początku grają lekko a w raz z kolejnymi albumami robią to coraz łagodniej aż zaczynają brzmieć jak pop. To bardzo równo grająca grupa, która od momentu dołączenia obecnej wokalistki się jeszcze poprawiła, to jeden z moich ulubionych zespołów w gatunku (w sumie z tego co poznałem to tylko Xandria i Tristania mogą się z nimi równać) i ich sukcesy oraz forma niezwykle mnie cieszą, to naprawdę solidny kawał wartej poznania i słuchania muzyki.
https://www.youtube.com/watch?v=YVicv8GfJoc

Swallow the Sun "Songs From The North I, II & III" (9/10)

To mój ulubiony Doom metal więc z niecierpliwością czekałem na coś nowego od nich, niestety długo nie było żadnych wieści na temat zespołu aż do sierpnia tego roku kiedy to zapowiedzieli powrót w wielkim stylu z trzypłytowym nowym krążkiem, do tego niedługo mają w planach wydanie jeszcze kolejnego dwupłytowego. Z jednej strony się ucieszyłem a z drugiej pojawiły się obawy czy przypadkiem nie postawili na ilość a nie jakość bo najpierw w ciągu 9 lat wydali pięć a krążków a teraz w dwa lata mają w planach drugie tyle. Czas sobie płynął i nastał listopad (najlepszy miesiąc na premiery doom metalowych albumów) a z nim najnowsze rozbudowane dzieło, Swallow The Sun. Szybko się okazało, że wszelkie obawy były bezpodstawne a chłopaki nowy materiał dobrze sobie obmyślili, dopracowali i posegregowali, to ostatnie słowo ma tu istotne znaczenie gdyż na każdym z krążków znajduje się muzyka w nieco odmiennych klimatach. CD I "Gloom": Jest to zupełnie nowy album będący normalną kontynuacją tego co tworzyli do tej pory przy czym można zauważyć, że podobnie jak w przypadku Draconian zmieniły się proporcje pomiędzy growlem a czystym wokalem i jak do tej pory tego pierwszego było więcej to tym razem ten drugi dominuje. Jest to najlepszy z krążków, który pomimo iż trwa godzinę ani trochę się nie dłuży i gdybym miał go osobno oceniać to zdecydowanie dałbym mu 10/10. CD II "Beauty": Tutaj postawili na piękno i wolne klimaty, sporo tu akustycznej gitary, wolnego czystego wokalu a czasami słychać fortepian za to growlu i ciężaru słuchacz tu nie uświadczy, ogólnie brzmienie przypomina bardziej to co od wielu lat tworzy Katatonia (przy czym jest jeszcze wolniej) niż dotychczasową twórczość. Czas trwania to 42 minuty a jakbym miał się do czegoś przyczepić to do tego, że chwilami jest aż za wolno przez co lekko potrafi się dłużyć dlatego też jakbym miał oceniać to osobno to dałbym 8/10. CD III "Despair": To z kolei zdecydowanie najcięższy materiał jaki nagrali i utrzymany jest w klimatach funeral doom metalu co oczywiście oznacza iż w tym przypadku można zapomnieć o cleanie (choć kilka razy można natrafić na typowo doomowy gadany wokalu) za to nastawić się trzeba na długie, rozwlekłe utwory praktycznie w całości wypełnione ciężkimi, wolnymi, ponurymi riffami oraz dostosowanymi do nich równie wolnymi, niskimi growlami, od czasu do czasu możemy jednak usłyszeć trochę melodyjnych ale posępnych fragmentów. Ten krążek z kolei zapewnia nam 51 minut bardzo dobrej muzyki, przyjemnie czasem włączyć sobie taki cięższy materiał, oczywiście ze względu na jego charakter i tutaj nie mogło zabraknąć lekko dłużących się momentów ale ogólnie nie wiele ich więc wystawiłbym osobną ocenę 9/10. Opisałem każdy CD osobno wystawiając cząstkowe oceny ale oczywiście cały klimat, piękno, ciężar i uroki całego materiału można uświadczyć tylko słuchając tego od razu jeden po drugim, daje to nam 2,5 godziny muzycznej podróży przez różne rejony doom metalu podczas której czasem zostajemy urzeczeni pięknem, spokojem i delikatnością a innym razem przygnieceni brutalnym, miażdżącym, ciężarem a wspólnym elementem spajającym to wszystko w całość jest smutek towarzyszący nam od pierwszej do ostatniej minuty trójpłytowca.
CD I: https://www.youtube.com/watch?v=n2gDskxLLMc
CD II: https://www.youtube.com/watch?v=3knypJ_DNGI
CD III: https://www.youtube.com/watch?v=pB1iKWUNcnc

Sarang "Prisoners" (9/10)

Prisoners spodobało mi się od pierwszego przesłuchania, przede wszystkim byłem zaskoczony profesjonalizmem całego materiału jak i samym brzmieniem gdyż pomimo, że to debiutancki krążek naszego rodzimego zespołu brzmi jak któraś z kolei płyta jakiegoś amerykańskiego giganta tworzącego już od wielu lat muzykę z gatunku Nu metal / Groove metal. Muzyka zespołu jest niezwykle zróżnicowana, energetyczna i wpadająca w ucho, występują różne formy wokalu (najróżniejsze czyste, elementy rapu i screamy chwilami podchodzące pod growl), naprawdę robiąca wrażenie praca instrumentów, słychać też inspiracje różnymi zespołami (są fragmenty bardzo kojarzące się np. z Chimaira, Slipknot czy dawnym Taproot z czasów gdy tworzyli dobrą muzykę), a to wszystko połączone razem tworzy coś naprawdę wyjątkowego. Płyta jest pozycją obowiązkową dla każdego fana takich rejonów muzycznych. Jest tu dużo czystych wokali więc ogólnie nie jest szczególnie ciężka jednak w żadnym razie nie są one przesłodzone, są takie jakie powinny być. Płyta jest na bardzo wysokim, światowym poziomie i naprawdę życzę chłopakom z Sarang międzynarodowej sławy bo z całą pewnością na to zasługują, trochę tylko szkoda, że zdecydowali się na teksty po angielsku po fajnie by było jakby przy okazji zagranicznych sukcesów promowali nasz ojczysty język. W każdym razie to bardzo miła odmiana po tegorocznym potworku nagranym przez Frontside.
https://www.youtube.com/watch?v=ahSt9TJpI24

Feed Her To The Sharks "Fortitude" (9/10)

Najlepsza, oczywiście zaraz po For Today tegoroczna metalcore’owa płyta, a jednocześnie najlepsza w dyskografii FHTTS. Album posiada typowe cechy spotykane u najlepszych reprezentantów gatunku takie jak ciężkie, mięsiste riffy, dobrze brzmiący bas, breakdowny, (w tym przypadku dość skrzeczany) porządny scream ale również melodyjność i doskonały czysty wokal w odpowiedniej ilości czyli na tyle dużo, że dobrze się tego słucha ale nie aż tyle aby przesłodzić słuchacza. Całość jest zróżnicowana i interesująca dzięki czemu wpada w ucho już po pierwszym odsłuchaniu i zachęca do włączenia krążka kolejny raz. Krótki opis genialnej płyty ale nie ma sensu się rozpisywać, lepiej skoncentrować się na słuchaniu tego co wydali Ci utalentowani Australijczycy.
https://www.youtube.com/watch?v=yzLbMd_Q23s

Reflections "The Color Clear" (9/10)

Jeden z reprezentantów nowej fali zespołów łączących metalcore z djent. Dwie pierwsze płyty średnio przypadły mi do gustu, takie jakieś mało oryginalne i przynudnawe miejscami są ale jak widać później chłopaki ostro się wzięli do pracy dzięki czemu ta najnowsza jest zdecydowanie lepsza i w pełni zasłużyła na tak wysoką ocenę. Przede wszystkim bardzo dużo się tu dzieje: w warstwie instrumentalnej możemy znaleźć, typowo metalcore'owe riffy, progresywno metalowe klimatyczne zwolnienia jak i charakterystyczne połamane riffy rodem z djentu i podobnie jest w wokalu gdyż można tu usłyszeć najróżniejsze screamy i czyste wokale. Są wyczuwalne emocje, jest piękno jest moc, jest szybkość, jest klimat i takie albumy zawsze słucha się z przyjemnością i równie przyjemnie się do nich często wraca.
https://www.youtube.com/watch?v=0bVZE1FAa-M

The Bloodline "We are one" (9/10)

Mogłoby się wydawać, że to jakiś debiutancki krążek nowego zespołu ale nic bardziej mylnego gdyż to po prostu Dirge Within, które postanowiło nagrać coś w innym stylu zmieniając przy tym nazwę. Dawniej tworzyli jednak sporo cięższą muzykę z rejonach Groove metal / Metalcore za to nowy krążek można określić jako skrzyżowanie melodyjnego metalcore z alt rockowym graniem. Efekt tego jest taki, że wprawdzie jest trochę mocniejszych riffów, screamów a i w jedynym kawałku trochę growlu się trafiło ale ogólnie ma się odczucie tej rockowej lekkości i chwytliwości do których dochodzi wyjątkowy czysty, brzmiący rockowo wokal Travisa Neala (znanego bardziej z Divine Heresy) wszystkie te elementy razem sprawiają, że ten krążek wpada w ucho już po pierwszym odsłuchaniu i po prostu nie może się nie podobać. Polecam wszystkim zapoznanie się z tym przyjemnym i energetycznym materiałem, naprawdę warto tego posłuchać.
https://www.youtube.com/watch?v=0P8oFEkT_u8

The Agonist "Eye Of Providence" (9/10)

Wreszcie fani mogli doczekać się nówki od tej metalcore'owej kapeli z Kanady, początkowo miał on w sklepach pojawić się w listopadzie 2014 roku jednak z jakiegoś powodu, tuż przed planowaną datą premiery pojawiła się informacja o przesunięciu jej na luty 2015. Największa zmiana dotyczy wokalu: Alissa White-Gluz zajęła stanowisko wokalistki w Arch Enemy a tutaj dołączyła Greczynka Vicky Psarakis, której czysty wokal sporo się różni a scream / growl jest niższy i nieco mocniejszy a co za tym nie było sensu aby na siłę się wpasowywała. Zamiast tego zespół postanowił zmienić swoją muzykę pod jej możliwości i obecnie można określić to co tworzą jako progresywny metalcore wymieszany z melodeathem (w jego północnoamerykańskiej odmianie więc ma niewiele wspólnego z najbardziej popularnym szwedzkim czy fińskim), same utwory są dłuższe, bardziej złożone a cleanu ogólnie jest nieco więcej niż kiedyś choć przypomina bardziej ten z progresywno metalowych kapel niż ten wysoki, słodkawy tak typowy dla metalcore’u. Początkowo nie byłem do końca przekonany gdyż zawsze uwielbiałem czyste wokale Alissy (których swoją drogą nie można już usłyszeć gdyż w Arch Enemy do którego przeszła ich nie ma) ale jednak szybko doceniłem głos Vicky jak również to nowe brzmienie zespołu i stąd też moja wysoka ocena.
https://www.youtube.com/watch?v=PRDv31FF4b8

Between the Buried and Me "Coma Ecliptic" (9/10)

Ten progresywno metalowy zespół zawsze słynął z mieszania ze sobą elementów różnych gatunków trzymając przy tym wysoki poziom i to się nie zmieniło. Tym razem pokazali się nam od łagodniejszej strony gdyż to zdecydowanie najlżejszy album jaki wydali (co nie znaczy, że nie ma tu cięższych kawałków lub chociaż fragmentów utworów) i chwilami muzyka bardziej przypomina solowe dokonania wokalisty Thomasa Gilesa niż ich wcześniejsze płyty. Początkowo nie do końca mnie się to podobało ale po kilku odsłuchaniach przekonałem się do tego nowego krążka. Otrzymaliśmy ponad godzinę progresywnego grania a utwory są po raz kolejny dość długie (choć nie tak jak na ostatnich trzech albumach) i pełne zmian tempa a do tego zróżnicowane. Zdecydowanie warto sięgnąć po Coma Ecliptic.
https://www.youtube.com/watch?v=CEpu2keRMwI

Fear Factory "Genexus" (9/10)

Ogólnie to Fear Factory zawsze trzymają się swojego charakterystycznego, dobrze rozpoznawalnego stylu i ciągle można usłyszeć u nich ten charakterystyczny growl w raz z brutalnymi riffami i typową dla nich rytmiką a chwilami i melodyjniejsze fragmenty oraz czysty wokal. Niestety jedną z cech zespołu jest wydawanie czasami dość nierównych płyt gdzie pośród zajebistych utworów są też takie średnie podobnie jak w przypadku opisywanej przeze mnie wyżej Disarmonia Mundi. Na szczęście podobnie jak w przypadku DM najnowsza płyta jest pozbawiona tej wady a cały album prezentuje równy, wysoki poziom bez zbędnych zapychaczy co oznacza, że zespół po dwóch dosyć średnich płytach wreszcie wydał znowu coś naprawdę dobrego. Prawdę mówiąc po wydaniu nudnawego Mechanize i po prostu dość dobrego The industrialist zaczynałem mieć obawy czy przypadkiem zespół już się nie wypala ale teraz pokazali, że był to tylko chwilowy spadek formy z którym sobie poradzili a teraz wrócili do doskonałej formy. Słuchając Genexus od razu można zauważyć, że jak na nich jest tu dużo czystego wokalu a i melodyjnych fragmentów też jest sporo choć jednak nie aż tyle co na Transgression, do tego całość zamyka ośmiominutowy spokojniejszy, klimatyczny kawałek. Zdaję sobie sprawę, że to może się poniektórym, bardziej zatwardziałym fanom ciężkich brzmień niezbyt się podobać ale ci z trochę bardziej otwartym umysłem na pewno docenią ten nowy album, zresztą to ciągle to samo Fear Factory tylko trochę lżejsze. Jeśli o mnie chodzi to jestem z niego zadowolony i uważam tę niewielką zmianę ciężaru za miłą odmianę, do tego całość brzmi świeżo i słucha mi się tego z przyjemnością a album zdecydowanie polecam wszystkim przesłuchać bo naprawdę warto.
https://www.youtube.com/watch?v=HDZ4LSUdKtc

Periphery "Juggernaut: Omega" (9/10)

Jedna z dwóch nowych płyt, ta cięższa i zdecydowanie lepsza gdyż bardziej przypomina ich wcześniejsze granie, po prostu prawdziwy djent w odróżnieniu do Alpha gdzie przeważają lekkie, chwilami wręcz radiowe kawałki. Mniej tutaj jest wokalu a kiedy jest to brzmi lepiej zarówno przy screamach jak i czystych wokalach za to można tu podziwiać sporą ilość popisów gitarowych Bulba i tych charakterystycznych połamanych riffów. Pisząc o mniejszej ilości wokalu miałem na myśli występowanie sporej ilości fragmentów gdzie wokal cichnie zostawiając nas sam na sam z tą wspaniałą warstwą instrumentalną bo oczywiście oprócz gitary Bulba na uwagę zasługują również brzmienie basu i praca perkusji. Zazwyczaj gdy wydawane są dwa album jednego roku to są one dość równe ale w tym przypadku różnica jest dość spora, ten jest na naprawdę bardzo wysokim poziomie podczas gdy ten drugi jest po prostu całkiem dobry.
https://www.youtube.com/watch?v=Bx4TCGGMRJE

My Dying Bride "Feel The Misery" (9/10)

To już dwunasty album tego brytyjskiego zespołu będącego jednym z prekursorów doom metalu. Ich muzyka nieznacznie zmieniała się przez lata, początkowo była dużo cięższa, praktycznie wyłącznie ze skrzeczanym wokalem a przy zwolnieniach słychać było skrzypce ale później coraz bardziej zaczęli stawiać na wolniejsze klimatyczniejsze granie a ilość czystego wokalu ciągle się zwiększała choć oczywiście czasem mieli ochotę na coś cięższego więc robili mały krok w tył pod tym względem. Tym razem jednak wyraźnie skoncentrowali się właśnie na wolnym, smutnym, posępnym graniu i równie wolnym czystym wokalu a growle i cięższe zagrywki gitarowe pojawiają się w dużo mniejszej ilości w efekcie czego powstała najlżejsza płyta jaką nagrali. Zawartości płyty dobrze się słucha choć momentami potrafi się lekko dłużyć, ogólnie nie mam zastrzeżeń do utworów oprócz tytułowego Feel the Misery który jest taki sobie z irytującym głosem w refrenie, bez niego całość była by jeszcze lepsza.
https://www.youtube.com/watch?v=UMwtlz8JebM

Soilwork "The Ride Majestic" (9/10)

Nówka od melodic death metalowego giganta i jak zwykle prezentują wysoki poziom a jako ciekawostkę podam, że to już drugi wydany w tym roku krążek gdzie za wokal odpowiada Bjoern "Speed" Strid choć w Disarmonia Mundi jest jednym z trzech wokalistów. To co się nie zmieniło to brzmienie zespołu: oni od lat tworzą w swoim charakterystycznym stylu czyli można tu znaleźć wściekłe szybkie screamy Bjoerna jak i jego cleany, dużo ciekawych riffów oraz trochę solówek gitarowych. A do zmian można zaliczyć większe zróżnicowanie kawałków oraz tym razem jak na nich naprawdę dużą ilość czystych wokali na co fani dawniejszych płyt mogą odrobinę narzekać ale i tak powinni docenić ten krążek, mnie w każdym razie się podoba ich najnowsze dzieło.
https://www.youtube.com/watch?v=5aCvJWyeGnA

Butcher Babies "Take it like a man" (9/10)

Groove metal / Nu metal. Historia zespołu zaczęła się ciekawie, otóż dwóm dziewczynom znudziła się praca dla Playboya więc odeszły i postanowiły spróbować sił w tworzeniu muzyki a po zebraniu reszty muzyków powstało Butcher Babies. Mając w pamięci muzyczne próby aktorów czy różnych celebrytów itp. można by pomyśleć, że to nie może być zbyt ciekawe granie a raczej ot takie spełnienie zachcianki znudzonych króliczków chcących sobie pośpiewać, po zobaczeniu ich imagu scenicznego można by upewnić się w swoich podejrzeniach gdyż zwykle są one skąpo ubrane z odsłoniętymi biustami i sutkami zaklejonymi plastrami tym czasem jednak okazuje się, że panie są utalentowane, do tego porównując pierwszą i ocenianą przeze mnie teraz drugą płytę słychać, że pracowały nad sobą a ich wokale jeszcze się poprawiły. A co można znaleźć na krążku? Dwanaście zróżnicowanych, szybkich i energetycznych utworów. Jeśli chodzi o wokal to obie są wokalistkami z tym, że Heidi odpowiada za wyższe screamy a Carla za niższe screamy i czysty wokal, można się więc domyślić, że to screamy dominują a czysty występuje od czasu do czasu. Od strony instrumentalnej zespół również dobrze się prezentuje i stąd moja wysoka ocena.
https://www.youtube.com/watch?v=HWLr2WVhIp8

Xandria "Fire & Ashes" (8/10)

Nowa EPka i jednocześnie drugi krążek na którym możemy usłyszeć najnowszą wokalistkę Dianne van Giersbergen, zawiera trzy nowe utwory, dwa ponownie nagrane utwory Ravenheart i Now and forever, które poprzednio wykonywała pierwsza wokalistka Lisa Schaphaus-Middelhauve oraz dwa covery. W zasadzie wszystko mi się podoba i tylko nie mogę się przekonać do coveru Meat Loaf "I'd Do Anything for Love (But I Won't Do That)" dlatego, że to jednak inne klimaty i sam kawałek był już wałkowany wiele razy na przestrzeni lat przez różnych wykonawców nie mówiąc o tym iż nigdy za nim nie przepadałem. Drugi cover power metalowego Sonata Arctica jest dużo lepszy i bardziej kojarzy się z typowymi dla kapeli klimatami. Jeśli chodzi o nowe wersje dawnych utworów to dobrze wyszły i można zauważyć różnice pomiędzy głosami i sposobem śpiewania jakimi dysponują Lisa i Dianne. Dałbym wyższą ocenę gdyż oprócz tego jednego średniego coveru trudno się do czegoś przyczepić ale jednak całość zostawia pełen niedosyt gdyż chciałoby się więcej nowych kawałków z Dianne posłuchać a tu jednak są tylko trzy nowe choć oczywiście jak zwykle bardzo dobre.
https://www.youtube.com/watch?v=bqYOvBZlA1c

Five Finger Death Punch "Got Your Six" (8/10)

Najnowszy album spotkał się z wielką krytyką choć niezbyt rozumiem z jakiego powodu. No dobra jak na groove metal jest bardzo przebojowy i ma dużo śpiewanych, lekkich refrenów ale oni nigdy nie grali specjalnie ciężko zresztą American Capitalist pod tym względem było jeszcze mniej metalowe a refreny chwilami pod pop podchodziły więc nie wiem dlaczego teraz się ich ludzie czepiają. Zarzucają też im zbyt prostą i oklepaną pracę instrumentów ale oni nigdy nie grali skomplikowanej muzyki zresztą mimo to a może bardziej by tu pasowało dzięki temu zawsze dobrze się ich słuchało i szybko wpadali w ucho. Niby nie zaprezentowali tu niczego nowatorskiego ale oni opracowali swój styl, którego ogólnie się trzymają nie wprowadzając zbyt wielu zmian, dobrze im wychodzi to co robią więc nie wiem czemu mieli by coś zmieniać tym bardziej, że takie eksperymenty często źle się kończą czego dobrym przykładem jest chociażby dawniej zajebiste Opeth, czy Frontside które z powodu eksperymentów sięgnęły dna z którego niewiadomo czy jeszcze dadzą radę się odbić. Tak więc pomimo wielu nieprzychylnych opinii i ocen osobiście uważam Got your six za udany album będący bardzo dobrą kontynuacją tego co zespół tworzył od lat, polecam przesłuchać ich tym, którzy w metalu nie szukają wyłącznie ciężaru, technicznego grania czy też skomplikowanych solówek gitarowych ale też odrobiny chwytliwości i przebojowości.
https://www.youtube.com/watch?v=l9VFg44H2z8

Moron "Rzeka" (8/10)

Metalcore choć dość specyficzny z elementami innych gatunków. W USA podobnych zespołów jest pełno ale w Polsce już nie za dużo a śpiewających po polsku jeszcze mniej tak więc wychodzi na to, że jednak są oryginalni. Szkoda, że nie wydają długogrającej płyty, na koncie mają trzy epki, które udostępniają za darmo na swojej stronie, z tego powodu nie mogą się wybić i są mało znani a szkoda bo naprawdę bardzo fajnie się ich słucha. Najnowsza epka podobnie jak poprzednie zawiera cztery utwory i trwa 15 minut, czyli niestety mało co pozostawia jeszcze większy niedosyt niż w przypadku Xandria, w każdym razie utwory jak zwykle są bardzo dobre a ostatnie dwa "Krok" i "Rzeka" wręcz zajebiste więc polecam wszystkim się z nimi zapoznać bo naprawdę warto.
https://www.youtube.com/watch?v=AbPpoBgUSFE

Leave's Eyes "King of Kings" (8/10)

Kolejny zespół, który po prostu nagrał kolejną dobrą płytę w swoim, wypracowanym lata temu stylu czyli ogólnie norweski symfoniczny metal z folkowymi elementami, których tym razem nie ma tak dużo jak na niektórych wcześniejszych albumach z czego się cieszę bo nigdy za folkiem nie przepadałem. Dochodzi do tego jak zwykle dużo czystego, wysokiego wokalu utalentowanej Liv Kristine oraz growle jej męża Alexandra. Płyta dobra, powinna się spodobać fanom gatunku ale jednak nie tak dobra jak nówki Xandria i Sirenia.
https://www.youtube.com/watch?v=KNqfIxjKFjo

Devil You Know "They Bleed Red" (8/10)

Druga płyta nowego zespołu Howarda Jonesa znanego głównie jako byłego wokalistę Killswitch Engage. To również jest metalcore do pewnego stopnia podobny do jego poprzedniego zespołu a jeśli chodzi o ciężar to jest nieco mocniejszy od As Daylight Dies a jeśli ktoś nie zna twórczości KSE to napiszę, że jest tak średnio ciężka: dominuje scream ale czystego wokalu też jest sporo, instrumentalnie jest dosyć melodyjnie. Album jest dobry i ciekawy ale jakiś wybitny nie jest dlatego ocena jest taka jaka jest.
https://www.youtube.com/watch?v=vG8DzO1gJ4g

Haste The Day "Coward" (8/10)

Zanim zacznę oceniać warto wspomnieć, że doceniam zespół za niesłychany upór w dążeniu do celu jakim było wydanie tej płyty. Cała historia nie jest znana ale ogólnie chodzi o to, że zespół po pięciu latach przerwy postanowił wydać nowy album ale z jakiegoś powodu zabrakło im funduszy, robili co mogli aby zdobyć potrzebne pieniądze, nawet odważyli się na desperacki krok przełamując wstyd i poprosili fanów o wsparcie finansowe poprzez wpłacanie pieniędzy na ich konto i w ten sposób w końcu udało się nagrać i wydać album "Coward". Czas więc przejść do oceniania a więc przede wszystkim jest to bardzo dobry album, od razu można zauważyć, że starania i pomoc finansowa ze strony fanów nie poszły na marne bo zespół odwdzięczył się kawałem dobrego grania. Jeśli chodzi o sama muzykę to trochę się zmieniła w porównaniu z tym co kiedyś tworzyli i teraz bardziej przypomina to po prostu alternatywny metal niż metalcore, screamu trochę jest ale w większości przypadków jest lżejszy, śpiewniejszy i bardziej nacechowany emocjami niż wcześniej (w pozostałych nielicznych przypadkach jest skrzeczany jak wcześniej ale ten naprawdę występuje sporadycznie) a czysty wokal dominuje. W warstwie instrumentalnej również przeważa łagodniejsze, melodyjne granie. Ocenę dałem nieco niższą bo jakbym miał się do czegoś przyczepić to do pewnej lekkiej monotonii gdyż ogólnie niektóre utwory są do siebie trochę za bardzo podobne czego nigdy wcześniej nie było gdyż właśnie różnorodność była zawsze jedną z ich głównych zalet.
https://www.youtube.com/watch?v=_5VefTQsdFs

Barren Earth "On Lonely Towers" (8/10)

Ogólnie kontynuują to co zaczęli na ostatnich płytach aczkolwiek słychać też pewne różnice co oczywiście na pewno ma związek ze zmianą wokalisty. Ta zmiana to akurat wada, wcześniej za wokal odpowiadał znany ze Swallow The Sun Mikko Kotamäki, ma on charakterystyczny wokal, może się pochwalił zarówno dobrym, niskim growlem jak i ładnym, spokojnym czystym wokalem a jeśli chodzi o tego nowego to niestety jego wokal jest bardzo typowy i niczym specjalnym się nie wyróżnia. Tu wychodzi główna różnica pomiędzy dawnym brzmieniem a nowym polegająca na tym, że wcześniej oprócz progresywno metalowych elementów słychać było te doom metalowe naleciałości z których Mikko jest najlepiej znany za to po zmianie wokalu zespół ogólnie można zaliczyć po prostu do metalu progresywnego czyli, że utwory uległy wydłużeniu, nieco się skomplikowały i sporo tu takich przedłużeń w postaci bardziej rozbudowanych partii instrumentalnych. Muzyka jest dość wolna i całkiem klimatyczna ale jednak bardziej wolałem to co tworzyli wcześniej.
https://www.youtube.com/watch?v=Rxo7cTsuJoI

Papa Roach "F.E.A.R." (8/10)

Kolejna dobra równa, wpadająca w ucho płyta utrzymana w rockowych klimatach podobnie jak poprzednio. Tym razem jednak w przeciwieństwie do poprzedniczki znowu zmniejszyli ilość rapowanego wokalu i ograniczyli go tylko do jednego kawałka no ale oficjalnie porzucili rapowe wstawki dawno temu więc nie można wymagać od nich, że będą je na siłę wpychać. Za to dużo tu dobrze zrobionych zwrotek i chwytliwych refrenów, czasami zdarza się też lekki scream w zwrotkach. Na szczęście zrezygnowali z nadmiaru słodyczy i sztucznego złagadzania brzmienia, których było sporo na "Getting away with the murder", "Paramour Session", i "Metamorhosis" i w ogóle cieszę się, że wraz z wydaniem poprzedniego krążka odnaleźli siebie i swój nowy styl wracając do stałej dobrej formy co potwierdza F.E.A.R choć jakbym miał się do czegoś przyczepić to tym razem zróżnicowanie kawałków jest mniejsze przez co niektóre momentami są podobne do siebie. Znalazł się tu jeden występ gościnny w postaci pięknej, utalentowanej i obdarzonej dużymi walorami głosowymi Marii Brink znanej z In This Moment, która zaśpiewała w utworze Gravity co bardzo dobrze wyszło, do tego ten utwór odróżnia się od innych również tym, że to ten jedyny w którym Jacoby Shaddix trochę rapuje. Polecam album bo warto go przesłuchać a fani zespołu powinni być zadowoleni.
https://www.youtube.com/watch?v=tIgtaM7OV4g

Trivium "Silence In the snow" (8/10)

Są zespoły, które trzymają się określonego, stworzonego przez siebie lub skopiowanego (i zmodyfikowanego) od innych stylu a ich albumy są dość podobne do siebie. Są też takie jak Trivium, które ciągle eksperymentują, bawią się brzmieniem i zapożyczają elementy z innych gatunków a każda ich płyta brzmi inaczej. Jak dotąd na różnych płytach można było usłyszeć inspirację takimi gatunkami jak thrash metal, metalcore, progressive metal, nu metal czy alternative metal za to najnowsza ogólnie utrzymana jest w klimatach alt metal / heavy metal. Zmianie uległ również wokal co też jest jednym z charakterystycznych cech kapeli i jak ostatnio Matt brzmiał jak David Draiman u którego zresztą specjalnie brał dodatkowe lekcje śpiewu to tym razem jego głos jest wyższy często z zastosowaniem specjalnych technik wokalnych aby lepiej wpasować się w klimaty, kolejną zmianą jest całkowity brak screamów. Ogólnie podoba mi się nowe oblicze zespołu ale album niestety jest trochę nierówny i łatwo odnieść wrażenie, że chłopaki mieli pomysł na określoną ilość utworów, które są naprawdę fajne i dobrze dopracowane do których jednak podorzucali jakieś średniaki aby tylko jakoś dobić do 42 minut długości całego materiału. Moim zdaniem już lepiej było pozostać gdzieś przy 30 minutach bardzo dobrej muzyki zamiast dorzucać zapychacze lub sztucznie przedłużać inne utwory przez co musiałem trochę obniżyć ocenę choć oczywiście nadal jest to dobry, oryginalny krążek.
https://www.youtube.com/watch?v=PcIlZ3luYHc

TesseracT "Polaris" (8/10)

Trzeci album Brytyjczyków i znowu słychać pewne zmiany. Drugi album o tyle był inny, że się wokal zmienił, tym razem wokal pozostał ten sam ale i tak brzmienie się zmieniło gdyż od razu słychać iż zespół postanowił spróbować sił w jeszcze lżejszych klimatach odchodząc nieco od djent i koncentrując się na bardziej progresywno metalowym graniu. Wprawdzie można tu usłyszeć trochę połamanych riffów i screamu ale dużo mniej niż wcześniej, za to pełno spokojnego grania i wolnego wokalu, ogólnie przyjemna płytka choć jednak bardziej wolałem ich wcześniejsze dokonania.
https://www.youtube.com/watch?v=m2Ix6aLjbow

P.O.D. "The awakening" (8/10)

Tego zespołu nie trzeba nikomu przedstawiać bo chyba każdy coś od nich słyszał. Zespół zaczynał od rap metalu po czym znacznie obniżyli ilość rapowanych wokali na rzecz czystych kierując się bardziej w stronę nu i alternative metalu choć z rapowania nigdy zupełnie nie zrezygnowali. Najnowsza płyta jest po prostu kontynuacją obranej wcześniej drogi, nie ma tu zbyt dużych zmian w porównaniu z tym co tworzyli ostatnimi czasy a jednak całość brzmi świeżo i miło dla ucha, w sumie po co coś zmieniać skoro ciągle mają pomysły na tworzenie utworów w stylu do którego są przyzwyczajeni. Znajdująca się tu muzyka jak zwykle jest bardzo różnorodna, ogólnie przeważa alternatywny metal ale w niektórych utworach są też elementy rapu, hardcore'u, reggae, rocka a niektóre refreny nawet popem zalatują. Są tu też dwa featuringi: Lou Koller w "Revolución" oraz Maria Brink w balladowym "Criminal Conversations". Na uwagę zasługuje fakt, że jest to pierwszy w historii zespołu album koncepcyjny i dość spójny tekstowo, dodatkowo elementem łączącym utwory są poumieszczane na początkach i końcach wielu z nich wstawek mających wywołać w słuchaczu poczucia zagrożenia i niepokoju choć akurat sam koncept jest mało ciekawy a te wstawki trochę psują ogólne odczucia związane z krążkiem. W każdym razie fani zespołu i takich lżejszych odmian metalu będą zadowoleni.
https://www.youtube.com/watch?v=wULt8JpC2S4

Northlane "Node" (7/10)

Jeden z reprezentantów nowej fali zespołów łączących metalcore z djent. Dwie pierwsze płyty bardzo ciekawe i dosyć ciężkie z szybkimi, chwilami wściekłymi wokalami później jednak zmienił się wokalista a co za tym często idzie muzyka uległa pewnym modyfikacjom. Przede wszystkim scream tego nowego ma mniejszą siłę i ogólnie nie jest czymś nadzwyczajnym, za to czysty ma całkiem fajny więc to zdecydowanie on przeważa. Kolejna sprawa to fakt, że pozostali członkowie zespołu często grają pod możliwości wokalne wokalistów więc skoro on śpiewa spokojniejszym wokalem to i oni tak grają, do tego tym razem jest znacznie mniej charakterystycznych połamanych riffów tak, że tu już ciężko mówić o występowaniu elementów djentu a to co obecnie tworzą można określić jako jakiś lżejszy progresywny metalcore a nawet po prostu progresywny metal. Od razu słychać, że tym razem postanowili postawić na budowanie klimatu niż tworzenie szybkich, skomplikowanych kawałków, ogólnie sam nowy pomysł na siebie jest całkiem ciekawy choć mogliby to trochę lepiej dopracować bo niestety niektóre utwory są zbyt podobne do siebie i chociaż nie są zbyt długie to momentami się dłużą.
https://www.youtube.com/watch?v=AZ5NI35Bg-I

August Burns Red "Found In Far Away Places" (7/10)

Ten zespół od samego początku trzyma się swojego stylu przy czym jak się porówna nowsze albumy z dawniejszymi to słychać, że wokal się poprawił. Nowy album za bardzo niczym nie zaskakuje: nadal jest to ten sam dość typowy melodyjny metalcore pozbawiony czystych wokali (oprócz chyba dwóch utworów). Akurat poprzedni album trochę mnie rozczarował ale teraz słychać poprawę i większą różnorodność dzięki czemu jest lepszy na pewno od poprzednich dwóch płyt i przyjemnie się go słucha.
https://www.youtube.com/watch?v=vxWnl_aUXB4

Disturbed "Immortalized" (7/10)

To w sumie było pewne zaskoczenie kiedy to nagle po długim braku jakichkolwiek wieści od zespołu nagle pojawiło się info o reaktywacji, pojawił się nowy teledysk do zajebistego kawałka The Vengeful One oraz ujawniono, że wkrótce wydana zostanie zupełnie nowa płyta. Jeśli chodzi o jej zawartość to w zasadzie nie ma tu większych niespodzianek, oni w zasadzie zawsze trzymają się swojego stylu z czego zresztą słyną i trudno pomylić ich z innym zespołem. Ogólnie płyta jest trochę nierówna i stąd moja niższa ocena: wszystkie kawałki od początku aż do What Are You Waiting For są bardzo dobre i tu nie mam żadnych zastrzeżeń, gdyby tak brzmieli do końca to może i 9 bym im wystawił ale niestety później jakoś chyba im zaczynało brakować pomysłów bo poziom się obniża i większość tego co tam jest brzmi po prostu nijako i wtórnie, do tego do niektórych utworów podorzucali "ozdobniki" w postaci jakiego szumu, gadania czy bulgotania co nie jest zbyt miłe dla ucha i zupełnie nie wiem po co tam coś takiego. Z ciekawszych rzeczy można tu znaleźć np. kolejny w historii zespołu cover, tym razem kawałka The Sound of Silence, w drugiej połowie płyty są jeszcze z dwa ciekawsze utwory ale ogólnie to w tej jej części niestety się trochę nie popisali przez co musiałem obniżyć ocenę.
https://www.youtube.com/watch?v=8nW-IPrzM1g

Periphery "Juggernaut: Alpha" (7/10)

Jedna z dwóch nowych płyt. Zawiera głównie lżejsze kawałki jakich u nich niestety coraz więcej szczególnie na ostatniej epce. Prawdę mówiąc tak średnio mi się podoba kierunek w którym zmierzają... w tym zespole najmocniejszym elementem jest Bulb i jego popisy gitarowe a wokal akurat jest dość średni i zwykle stanowił raczej urozmaicenie tym czasem ostatnimi czasy brzmienie gitar było złagadzane a pierwsze skrzypce odgrywa wokalista i jego czysty wokal. Osoba czytająca ten ranking może zauważyć, że nie mam nic przeciwko odrobinie przebojowości, melodii i chwytliwości ale dotyczy to głównie zespołów, które z tego słyną za to po zespole takim jak oni spodziewam się, że będą grać ciężej, techniczniej i z dużą ilością połamanych riffów, do tego jak pisałem lubię te elementy w rozsądnych ilościach a ten zespół z tworzenia djentu przeskoczył nagle na jakieś radiowe przeboje. To co mi się tutaj podoba to głównie to co kojarzy się z dawnym Periphery i pojedyncze lżejsze fragmenty, które zostały dobrze zrobione ale niestety dominują te nowsze zalatujące komerchą brzmienia, wprawdzie można to sobie przesłuchać bez obaw o krwawienie uszu ale to jednak już nie to co było dawniej i mam nadzieję, że nie będą kontynuować tej ścieżki a raczej skoncentrują się na graniu jakie można znaleźć chociażby na Omega.
https://www.youtube.com/watch?v=U1hHsTYdXxY

The Murder of My Sweet "Beth Out Of Hell" (7/10)

To już trzecia płyta tego szwedzkiego zespołu wykonującego Symphonic Gothic Metal choć niestety nie tak dobra jak poprzednie a to z powodu eksperymentów muzycznych w które postanowili się pobawić aby urozmaicić muzykę. Efekt niestety jest odwrotny od zamierzonego a nowe elementy zarówno w wokalach jak i warstwie instrumentalnej nie zawsze są miłe dla ucha, zupełnie tego nie rozumiem bo ich muzyka chociaż była prostsza i bardziej typowa dla gatunku to przecież zawsze brzmiała bardzo dobrze a przyjemny głos, którym dysponuje Angelica Rylin wystarczał aby przyciągnąć słuchacza. Mam nadzieję, że w przyszłości wrócą to dawniejszego brzmienia a komuś kto nie zna wcześniejszych albumów mógłbym je zdecydowanie polecić, muzyka nie jest ciężka, chwilami zalatuje lekko popem a w wokalu występują tylko kobiece i rzadko męskie czyste wokale ale naprawdę dobrze się tego słucha za to nówkę po prostu można przesłuchać bo pomimo swoich wad nie jest to zły album, właściwie jest dość dobry choć jak na nich to bardziej pasuje powiedzieć tylko dobry.
https://www.youtube.com/watch?v=vUWzQKhGUPc

36 Crazyfists "Time And Trauma" (7/10)

Ten zespół początkowo miał oryginalne podejście do metalcore i trudno było ich pomylić z innym zespołem: specyficzna budowa utworów, wysokie krzykliwe screamy i oraz wyjątkowy czysty wokal w których aż czuć smutek i cierpienie. Z czasem jednak zaczynali iść w kierunku zwykłego metalcore aż w 2010 wydali "Collisions and Castaways" które było nudne i takie do bólu typowe i oklepane. Widocznie sami zauważyli iż coś jest nie w porządku i zawędrowali w nieodpowiednie rejony gdyż przez kolejne kilka lat nic nie było o nich słychać aż do tego roku gdy nagle, bez wcześniejszych zapowiedzi wrócili z nową płytą. Od razy słychać, że pracowali nad sobą, zrobili krok w tył co w tym przypadku jest wielką zaletą albumu i powrócili do wcześniejszego brzmienia jednak w samych utworach słychać, że są nowe a nie jakieś odgrzewane kotlety i całkiem dobrze ich się słucha choć są też takie chwile gdy trochę się dłużą.
https://www.youtube.com/watch?v=H17IPgCun-A

Intronaut "The Last Direction of Things" (7/10)

Ogólnie nie przepadam za post-metalem gdyż zazwyczaj zwyczajnie mnie nudzi takie smętne granie, ten zespół nieco się wyróżnia fajnym brzmieniem basu oraz szybszymi i bardziej zróżnicowanymi momentami choć i tak aby dobrze mi się ich słuchało muszę być w odpowiednim nastroju, w przeciwnym razie najpierw zaczyna mi się chcieć spać po czym zaczyna mnie to wkurzać. Jedna ich płyta „Valley Of Smoke” jest naprawdę dobra i chętnie do niej wracam bez względu na nastrój a jeśli chodzi o tą najnowszą... to nie jest tak źle, na pewno jest lepsza od pierwszej i drugiej, jest też nieco lepsza od poprzedniej co znaczy, że w dyskografii umieściłbym ją na drugim miejscu. Czy to znaczy, że jest taka dobra? Niestety nie bo różnica jest spora, wprawdzie utwory ogólnie są dość szybkie i zróżnicowane ale i tak w praktycznie każdym znalazły się jakieś przymulające fragmenty co sprawia, że całość prezentuje się gorzej niż mogłoby być gdyby sobie to darowali, dodatkowo w niektórych kawałkach powciskali podobnie jak Disturbed takie jakiś dupne "ozdobniki" jak jakieś jęki, bezsensowne dźwięki, arabskie zawodzenie czy gadaninę co dodatkowo wpływa negatywnie na odbiór.
https://www.youtube.com/watch?v=MOxxAdRtU1w

Lamb Of God "VII: Sturm Und Drang" (7/10)

Zespół powrócił do muzykowania po krótkiej przerwie wydając nową, już siódmą płytę, oczywiście jako Lamb of God bo pod dawną nazwą Burn the Priest zdążyli wydać jedną więc tak w zasadzie jest to już ósmy krążek. W ich muzyce zbyt dużo się nie zmieniło gdyż oni trzymają się swojego stylu co w ich przypadku sprawia, że nigdy się do końca do nich nie przekonałem gdyż ich muzyka zawsze wydawała mi się taka jakaś sucha i zbyt monotonna przez co dość szybko mnie zaczynali nudzić. W każdym razie Ci, którzy uwielbiają ich twórczość również teraz powinni być zadowoleni, dla mnie najciekawszymi utworami jest Embers w którym gościnnie wystąpił znany głównie z Deftones Chino Moreno, Overlord, które zupełnie wyróżnia się na tle innych kawałków znajdujących się na płycie oraz Torches z gościnnym udziałem Grega Puciato z Dillinger Escape Plan.
https://www.youtube.com/watch?v=dulxbKkj9Wg

Soulfly "Archangel" (7/10)

To już ich 10 krążek choć pomimo tak wyjątkowego wydarzenia zespół niczym nas nie zaskoczył. Album ogólnie całkiem dobry ale mam wrażenie, że wraz z wydaniem Omen trochę skończyły się im pomysły przez co trzy ostatnie albumy są mało oryginalne, mało się na nich dzieje a zespół powtarza wciąż te same schematy, dość dobrze się ich słucha ale bez większych rewelacji. Brzmienie typowe dla nich czyli Groove metal / Thrash metal, tradycyjnie można usłyszeć specjalny utwór instrumentalny Soufly z numerkiem X, jak zwykle są tu featuringi choć już nie tak dobre jak dawniej, tym razem są to Todd Jones, Matt Young, Anahid M.O.P oraz rodzina wokalisty Richie Cavalera i Igor Cavalera Jr a jako, że wśród członków kapeli w charakterze perkusisty znajduje się już jego syn Zyon to utwór "Mother of Dragons" jest prawdziwym spotkaniem rodzinnym. Na uwagę zasługuje to, że głos Maxa Cavalery brzmi tak jak należy w odróżnieniu od zeszłorocznej płyty jego innej kapeli Cavalera Conspiracy gdzie brzmiał jakby śpiewał z ustami pełnymi rozgotowanego makaronu, wychodzi więc na to, że tam specjalnie brzmiał jak dupa po grochówce co potwierdzają również jego dobre wokale w Killer Be Killed (jeszcze inny jego zespół debiutujący w 2014 roku) choć nie wiem czemu to miało służyć bo tego jego bełkotu nie dało się tam słuchać. Na szczęście tutaj śpiewa w sposób do jakiego ludzie przez lata byli przyzwyczajeni i za który go cenili więc ci co nie chcieli sięgnąć po nówkę Soulfly ze względu na tragiczny wokal Maxa mogą odetchnąć z ulgą i spokojnie zabrać się za słuchanie choć jak pisałem nie ma co się spodziewać jakichś rewelacji.
https://www.youtube.com/watch?v=0WMMdgttj_0

All That Remains "The Order Of Things" (6/10)

Ten zespół przeżywa jakiś poważny kryzys który wyraźnie widać od czasów "For We are Many" czyli krążka będącego ogólnie dobrym ale będącego też zwyczajnie wtórnym i pozbawionym nowych pomysłów. Kolejny album był już odejściem od metalcore i zmierzanie w kierunku cukierkowatego popu gdzie screamu i ciekawych riffów jest znacznie mniej za to ilość słodziutkiego czystego wokalu i wesołych melodyjek drastycznie wzrosła. Najnowszy album niestety jest kontynuacją tej drogi a ilość słodyczy osiągnęła taki poziom, że prawdopodobnie jeśli obok głośnika postawiłoby się gorzką herbatę to już po kilku chwilach zrobiłaby się ona słodka jak miód. Niby da się to coś posłuchać gdy akurat nie ma się ochoty na cięższe brzmienia ale to i tak przykre, że jeden z dawniej najważniejszych i najlepszych metalcore'owych zespołów zmienia się powoli w wyrób bieberopodobny.
https://www.youtube.com/watch?v=M_O003Cvwlc

Crazy Town "Brimstone Sluggers" (6/10)

O nowej płycie Crazy Town plotki krążyły już od lat lecz jednak nic nowego się nie pojawiało w końcu jednak dwanaście lat od wydania Darkhorse światło dzienne ujrzało Brimstone Sluggers. Czy coś się zmieniło w ich muzyce? Jak najbardziej, w zasadzie tyle się zmieniło, że trudno rozpoznać iż to ten sam zespół. Przede wszystkich obecnie w żaden sposób nie można ich zaliczyć do rocka czy metalu gdyż przede wszystkim daje się słyszeć elektronika a gitary czasem brzdąkają gdzieś w tle a jeśli chodzi o wokal to tak jak dawniej występuje tu rap i śpiewany czysty wokal, chwilami ich muzyka w refrenach nawet popem zalatuje. Początkowo zupełnie mnie to nie przekonało ale postanowiłem jednak dać im szansę i przesłuchać to kilka razy i co ciekawe za którymś razem mi się jednak wkręciło gdyż ogólnie mimo iż to nie moje klimaty to nawet dobrze się tego słucha, album jest zróżnicowany a brzmienie dość oryginalne. Zachwytów nie ma ale od czasu do czasu można sobie tego posłuchać dla urozmaicenia.
https://www.youtube.com/watch?v=OXxyyfoadBA

One-Way Mirror "Capture" (6/10)

Pierwsze dwie płyty są bardzo przyjemne, można ich zaliczyć do industrialnego rocka / metalu, kiedy dowiedziałem się o nowym albumie nawet się ucieszyłem ale niestety rozczarowałem się. Nie ma tu nic oryginalnego, na każdym kroku słychać powtarzanie dawnych motywów ale już w gorszej wersji, znaczy posłuchać można ale ten album nie zrobił na mnie żadnego wrażenia a po każdym odsłuchaniu w zasadzie nic nie utkwiło mi w pamięci, nic oprócz coveru Lady marmalade, który zdecydowanie jest najgorszym coverem jaki w tym roku usłyszałem, nie rozumiem dlaczego się za to zabrali, przecież z tego utworu raczej nie da się zrobić nic aby stał się przyjemniejszy dla ucha co zresztą chłopaki z zespołu potwierdzili. Może chodziło o sparodiowanie pamiętnego kawałka wykonanego parę lat temu przez Christinę Aguilerę, Mia, Lil Kim i Pink... fakt, brzmi dość komicznie ale jednak to bardziej irytuje niż bawi. W każdym razie jeżeli ktoś chce posłuchać jakiejś ciekawej muzyki... niech lepiej posłucha czegoś innego.
https://www.youtube.com/watch?v=msYFf7FHCAI

Frosthelm "The Endless Winter" (6/10)

W tym roku wydali debiutancki krążek, całkiem słuchalne, tym bardziej jak na blackened thrash metal ale sporo im jeszcze brakuje do tego aby ich uznać za dobry zespół, przede wszystkim brak tu większej oryginalności, po prostu brzmią jak dziesiątki innych zespołów z gatunku (skrzeczany wokal i dość melodyjne thrashowe riffy) no ale to dopiero pierwsza płyta a często do wyrobienia swojego niepowtarzalnego stylu potrzeba więcej czasu więc nie będę ich od razu skreślał tylko przyglądał się ich przyszłej twórczości.
https://www.youtube.com/watch?v=GieywWIL1ho

Black Tide "Chasing Shadows" (5/10)

Zespół wydał trzy płyty, na każdej brzmieli nieco inaczej: najpierw heavy metal, później metalcore a tym razem zdecydowali się na nieco lżejsze, bardziej rockowe granie rezygnując przy tym ze screamów, niestety jednocześnie ich muzyka stała się jakaś taka nijaka i monotonna. Przesłuchałem całość dziewięć razy i za każdym razem przebiegało to w ten sam sposób: włączam płytę która trwa i się kończy nie wywołując żadnego większego wrażenia. Do lecenia sobie w tle może i się nadaje ale do słuchania z zaangażowaniem już nie bardzo bo nudzi.
https://www.youtube.com/watch?v=pj19nPQrplg

Bring Me the Horizon "That's the Spirit" (4/10)

Zespół ogólnie znany i wywołujący w ludziach różne emocje, niektórzy ich nie cierpią za to, że ich deathcore jest zbyt mało deathcoreowy i komercyjny a inni cenili za odważne eksperymenty muzyczne polegające na łączeniu elementów deathcore, metalcore, alternatywnego metalu i elektroniki, osobiście skłaniałem się ku tej drugiej grupie ludzi. Teraz coś jednak się zmieniło i już pojawiające się wcześniej single dawały do zrozumienia, że przekroczyli pewną granicę po przekroczeniu której trudno uważać ich muzykę za dobrą. Screamu w tym nie było zupełnie, został za to zastąpiony popowym wokalem a dawniej dobrze słyszalne riffy gitarowe skryły się zupełnie pod jakimś plumkaniem i innymi elektronicznymi wstawkami. Kiedy pojawiło się info, że to utwory do jakiegoś filmu niektórzy odetchnęli z ulgą sądząc, że to tłumaczy dlaczego brzmią inaczej ja jednak ciągle miałem obawy, które się niestety potwierdziły w momencie gdy po raz pierwszy miałem okazję przesłuchać nową płytę. Okazało się, że całość utrzymana jest w takich samych klimatach jak singlowe kawałki, nie mam nic przeciwko lżejszym brzmieniom o ile całość jest zrobiona z pomysłem, sercem i brzmi szczerze a tego tutaj zabrakło. Całość brzmi jakoś sztucznie tak jakby zespół po prostu chciał trafić w nowego słuchacza: uczennice podstawówek i różowe nastolatki zwane pokemonami. Podobno wokalista przeszedł jakąś operacje krtani przez co nie może krzyczeć ale nie brzmi mi to na dobry powód aby dokonywać takie zmiany w muzyce. M. Shadows z Avenged Sevenfold też przeszedł coś podobnego: po dwóch w zasadzie metalcore'owych (choć nigdy nie byli typowymi reprezentantami gatunku) płytach pełnych screamów uszkodził sobie gardło, przeszedł operację i nie mógł krzyczeć przez co ich muzyka musiała ulec zmianie ale jednak pozostali porządnym metalowym zespołem, jedynie zrezygnowali ze screamów na rzecz elementów zapożyczonych z innych gatunków jak heavy czy alternatywny metal. Za to Bring Me The Horizon poszli w stronę pop / emo / rocka i podczas gdy ich poprzednia płyta "Sempiternal" należała do najlepszych pozycji 2013 roku to ta najnowsza w tym roku znajduje się na prawie samym dole rankingu.
https://www.youtube.com/watch?v=TkV5709EG5M

Frontside "Prawie martwy" (3/10)

Ogólnie historia tego albumu sięga sesji nagraniowej do "Sprawa jest osobista", wtedy też powstało 20 utworów z czego lepszą dziesiątkę wzięli na poprzedni album a pozostałe postanowili wydać w tym roku aby sobie jeszcze trochę zarobić. To nie zapowiada nic dobrego, prawda? I niestety faktycznie dobre to to nie jest a krążek powinien się raczej nazywać "Frontside jest prawie martwy". Utwory z poprzedniego albumu były w zupełnie innych klimatach niż wcześniejsze ale jednak oprócz dwóch pierwszych nieprzyjemnych dla ucha coverów były naprawdę dobre, posiadały energię i dobrze się ich słuchało. Tym razem niestety wyraźnie słychać, że są to odpady poprodukcyjne: utwory są zwyczajnie nudne i nieciekawe, bez energii i często również tekstowo kiepskie jak np. singlowe i znane z teledysku "Lubię pić", które w zasadzie jest całkiem tragiczne oprócz fragmentów refrenów gdzie Auman brzmi jak Till Lindemann z Rammstein. Frontside zawsze wyróżniał się na polskiej scenie metalowej i prezentowali naprawdę wysoki poziom a tym albumem sobie zaszkodzili i sprowadzili się w tak popularne u nas i zazwyczaj kiczowate rejony, w jakich siedzą zespołu takie jak Wilki czy Ira czyli takiego komercyjnego roczka. Chyba sami dobrze wiedzą gdzie zawędrowali bo w teledysku do "Ona jest zła" zastosowali typową taktykę skrajnie skomercjalizowanych wykonawców i aby zwiększyć oglądalność i jakoś się ratować dali kobietę z gołym biustem. Tym razem również znalazły się dwa utwory z gościnnymi udziałami innych wykonawców: w "Lubię pić" wystąpił gitarzysta Decapitated Wacław "Vogg" Kiełtyka, który zagrał solówkę... na akordeonie... a w Prawie martwy z kolei można usłyszeć Astka czyli wokalistę Frontside z czasów pierwszych dwóch płyt, nigdy za nim nie przepadałem ale tutaj jego wokal brzmi wyjątkowo okropnie, chyba próbował dopasować się do jakości pozostałych utworów na krążku. To był mój ulubiony polski zespół i mam szczerą nadzieję, że wraz z kolejnym albumem wrócą do dawnego, genialnego grania a ta płyta zostanie zapamiętana jako największa pomyłka zespołu po której się opamiętali a nie początek nowej drogi prowadzącej do upadku i kiczowatości.
https://www.youtube.com/watch?v=nNEuXjMaAB8

To tyle jeśli chodzi o Ranking płyt 2015 roku, mam nadzieję, że dotrwaliście do końca. Mam również nadzieję, że obecny rok będzie równie owocny w genialne i bardzo dobre albumy co poprzedni. Nowości zapowiadają już takie zespoły jak Textures (aż dwie płyty), Deftones, Scar Symmetry, Solution .45, Caliban, Avenged Sevenfold czy Killswitch engage więc może być ciekawie.
_________________

Ostatnio zmieniony przez Adrian1234 2016-02-04, 13:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
maat_ 
maat_





Dołączyła: 16 Paź 2015
Posty: 12243
Wysłany: 2016-01-18, 21:52   

Zupełnie się na tym nie znam, ale wyrazy podziwu dla nakładu pracy!
 
 
Moris299





Wiek: 26
Dołączył: 27 Lip 2015
Posty: 305
Wysłany: 2016-01-18, 23:58   

wow ale się rozpisałaeś, będę musiał przesłuchać :)
_________________
 
 
KotMaAleAlaMaKota
[Usunięty]



Wysłany: 2016-01-19, 12:38   

Nie orientuję się w tego typu muzyce, ale wielki podziw dla Ciebie Adrian!
Gdy pisałeś mi, że robisz taki ranking płyt nie spodziewałam się, że będzie to tak wyglądać.
Włożyłeś w to wiele pracy. Super! :]
 
 
Pierdomenico 





Wiek: 35
Dołączyła: 15 Lip 2015
Posty: 6547
Skąd: Vinewood Hills
Wysłany: 2016-01-19, 12:46   

Mamy profesjonalnego recenzenta muzycznego! :) Sprawdzam teraz Sirenię i rzeczywiście całkiem fajna, wspomnienia powróciły, bo dawno już ich nie słuchałam. Będę zaglądać do tego tematu, bo sam wiesz, że stopniowo mi to idzie.

Bloodline - genialny zespół, który kiedyś mi wysłałeś, jak dla mnie numero uno!!!

Będę sprawdzać ten temat, bo na raz nie ogarnę :)
_________________

Wśród gości na kolacji jest fotograf. Gospodyni mówi:
- Robi Pan świetne zdjęcia! Musi mieć Pan drogi aparat!
Gość odchrząknął tylko. Wychodząc rzekł całując Gospodynie w rękę:
- Wybornie Pani gotuje! Musi mieć Pani drogie garnki!
 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2016-01-19, 14:07   

Dziękuję za miłe słowa, takie rankingi piszę od 2011 roku ale dawniej było w nich mniej płyt za to opisy robiłem nieco dłuższe, ostatnie dwa rankingi z kolei zawierały dużo albumów i spore opisy więc w tym roku postanowiłem je trochę poskracać do najistotniejszych informacji choć i tak wyszło dłuższe niż planowałem :) .
_________________

 
 
Bardock 





Dołączył: 16 Sie 2015
Posty: 13
Wysłany: 2016-01-22, 15:02   

Z większością opisów się zgodzę, a dodatkowo cieszy mnie fakt, iż spodobał Ci się zespół polecony przeze mnie, czyli Reflections. : ]
_________________

 
 
BlueAlien 
BlueAlien
AlienQueen





Wiek: 30
Dołączyła: 23 Paź 2015
Posty: 7849
Skąd: Andromeda
Wysłany: 2016-12-01, 15:51   

w sumie to temat można już chyba zamknąć i otworzyć nowy, z rankingiem płyt roku 2016 :P
_________________

 
 
maat_ 
maat_





Dołączyła: 16 Paź 2015
Posty: 12243
Wysłany: 2016-12-01, 17:51   

Albo zmienić tytuł tak by był aktualny w kolejnych latach
 
 
BlueAlien 
BlueAlien
AlienQueen





Wiek: 30
Dołączyła: 23 Paź 2015
Posty: 7849
Skąd: Andromeda
Wysłany: 2016-12-01, 20:28   

maat_, a to mozna tak?
_________________

 
 
maat_ 
maat_





Dołączyła: 16 Paź 2015
Posty: 12243
Wysłany: 2016-12-01, 20:36   

Olimp naszego świata może wszystko :D
 
 
BlueAlien 
BlueAlien
AlienQueen





Wiek: 30
Dołączyła: 23 Paź 2015
Posty: 7849
Skąd: Andromeda
Wysłany: 2016-12-01, 20:46   

A skoro tak to proszę bardzo :P
_________________

 
 
maat_ 
maat_





Dołączyła: 16 Paź 2015
Posty: 12243
Wysłany: 2016-12-01, 20:51   

Czyli mamy petycję: Olimpie Olimpie! Z padołu niegodni wołamy! Wybieraj: zamykasz czy zmieniasz tytuł na uniwersalny!
 
 
BlueAlien 
BlueAlien
AlienQueen





Wiek: 30
Dołączyła: 23 Paź 2015
Posty: 7849
Skąd: Andromeda
Wysłany: 2016-12-01, 21:37   

*wykonuje rytualny taniec*
_________________

 
 
maat_ 
maat_





Dołączyła: 16 Paź 2015
Posty: 12243
Wysłany: 2016-12-01, 21:40   

ha ha

*bije pokłony i okadza monitor*
 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2016-12-01, 22:16   

Tak w zasadzie to nie ma sensu robić żadnej z tych dwóch rzeczy:
Zmiana nazwy wprowadzała by w błąd bo to ranking 2015 roku a nie żadnego innego.
Nie ma też sensu do zamykania bo rok może się zmienił ale muzyka nie ulega przedawnieniu i zawsze można posłuchać czegoś z poprzedniego roku. Wprawdzie w ciągu roku raczej nikogo nie zainteresował mój ranking na tyle aby coś sprawdzać ale zawsze się może taka sytuacja przydarzyć w przyszłości :D .
_________________

 
 
maat_ 
maat_





Dołączyła: 16 Paź 2015
Posty: 12243
Wysłany: 2016-12-01, 22:28   

Adrian1234, Ranking zrobiłeś tak profesjonalnie, ze czułam się laickim profanem i bym się nie odważyła pisać :D
 
 
BlueAlien 
BlueAlien
AlienQueen





Wiek: 30
Dołączyła: 23 Paź 2015
Posty: 7849
Skąd: Andromeda
Wysłany: 2016-12-01, 22:30   

Ja wiem ze w 2016 roku wyszedł nowy album Enigmy :D
_________________

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

 

Czy wiesz, że...