Poprzedni temat «» Następny temat
Świąteczne obyczaje naszych domów
Autor Wiadomość
maat_ 
maat_





Dołączyła: 16 Paź 2015
Posty: 12243
Wysłany: 2015-12-11, 20:39   Świąteczne obyczaje naszych domów

Wszyscy niby święta obchodzimy tak samo, ale jednak okazuje się, że każdy region ba wręcz każda rodzina ma swoje swoiste jedyne i niepowtarzalne zwyczaje! Począwszy od koniecznych przygotowań, przez stół i to co na nim się znajdzie a skończywszy na samych zwyczajach około "stołowych" czy "poza stołowych" czyli czy śpiewamy, czy też nie, czy prezenty przed wieczerzą czy po, czy tradycyjna pasterka i czytanie pisma czy bardziej jak spotkanie bliskich przy suto nakrytym stole w przyjemnej atmosferze. Piszcie proszę to wszystko jest bardzo ciekawe, a dla mnie w szczególności, Jestem "młodą" mamą w sensie że od niedawna i może jakieś fajne obyczaje uda nam się przeszczepić na mój rodzinny grunt! :-)


 
 
Kasia111624 
Kasia111624





Wiek: 38
Dołączyła: 24 Lis 2015
Posty: 3714
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-12-11, 20:52   

Tradycyjna awantura około wigilijnego południa, 15-16 wieczerza, przed nią prezenty, udawana zadowolenie i potem do końca świąt udawanie, że wcale nie jestem wykończona i nie zdycham z nudów. Słodko do porzygu. Jestem sama z matką - bardziej znaną jako 'potwór' - więc nie widzę sensu w robieniu tej szopki.
Pasterka odpada; moja parafia jest bardzo liczna, a jakoś po tym wszystkim nie mam ochoty jeszcze stać o północy ani siedzieć pół godziny, byle zaklepać miejsce.
Nienawidzę świąt.
_________________
- 'Dlaczego ona tak cię fascynuje?
- Nie ma drugiej takiej osoby na świecie. Ona nikogo nie potrzebuje. Czy na końcu musi czekać szaleństwo?'
 
 
maat_ 
maat_





Dołączyła: 16 Paź 2015
Posty: 12243
Wysłany: 2015-12-11, 21:03   

Kasia111624, A z dzieciństwa nie masz jakiś pozytywnych wspomnień?
 
 
Kasia111624 
Kasia111624





Wiek: 38
Dołączyła: 24 Lis 2015
Posty: 3714
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-12-11, 21:06   

Czy ja wiem...Jak ojciec przebierał się za mikołaja to się pod stół chowałam :D . Standardowo, ubieranie choinki, podjadanie przed wigilią...Wtedy to ma dla mnie urok, jak sobie skubnę tego czy owego, czego dawno nie jadłam, bo potem jak się człowiek tym wszystkim opcha to już nie sprawia radości.
_________________
- 'Dlaczego ona tak cię fascynuje?
- Nie ma drugiej takiej osoby na świecie. Ona nikogo nie potrzebuje. Czy na końcu musi czekać szaleństwo?'
 
 
BlueAndBlack 





Dołączyła: 24 Lis 2015
Posty: 265
Wysłany: 2015-12-11, 21:10   

U mnie oczywiście jest słynny talerz w razie w, jakby kiedyś przyszedł jakiś nieznajomy wędrowiec :D .
Także mamy oba barszcze: czerwony i biały z grzybami. Taka rodzinna tradycja.
_________________
Like me I see you’re walking alone.
 
 
maat_ 
maat_





Dołączyła: 16 Paź 2015
Posty: 12243
Wysłany: 2015-12-11, 21:15   

BlueAndBlack, To bardzo Ci zazdroszczę tego grzybowego u nas tylko czerwony z pierogami z grzybami.

Kasia111624, Też bałam się Mikołaja u nas przebierał się dziadek. Dla mnie dość niepokojące było to że ktoś obcy zna tyle szczegółów z mojego życia
 
 
KotMaAleAlaMaKota
[Usunięty]



Wysłany: 2015-12-11, 21:19   

Mnie jakoś święta "nie jarają" teraz w sumie wszystko robię, bo wiadomo dla dziecka, żeby miało co wspominać itd. W wigilię '06 zmarła moja mama i jakoś od tamtego czasu święta nie są świętami. Parę lat co roku użalanie się całej rodziny nad tym co się stało. A potem spędzałam święta z rodziną męża. Uwielbiam zupę rybną niestety u nich tego się nie je i nie ma sensu, żebym gotowała sama dla siebie. Wielu rzeczy, które były u mnie w domu teraz mi brakuje. W moim rodzinnym domu też nie robiliśmy sobie prezentów, teraz co roku mam problem, żeby coś kupić, co nie będzie nieprzydatnym badziewiem i też nie zrujnuje mi budżetu domowego...
Brakuje mi takich świąt jak byłam mała, jak nasypało śniegu. Wychodziłam z bratem szukać pierwszej gwiazdki. Po wigilii zawsze przychodził kuzyn, który mieszkał pod nami i razem się bawiliśmy. Ach piękne czasy :D teraz zrobię wszystko, żeby mój syn też miał dobre wspomnienia pomimo tego jak bardzo nienawidzę świąt to się postaram :]
 
 
BlueAndBlack 





Dołączyła: 24 Lis 2015
Posty: 265
Wysłany: 2015-12-11, 21:21   

Jestem fanatyczką barszczu białego i umiem go świetnie przyrządzać, powiem nieskromnie.

U mnie nikt nigdy się za mikołaja nie przebierał. Prezenty gwiazdkowe są zazwyczaj pod choinką lub po prostu sobie wręczaliśmy po posiłku/ ewentualnie w trakcie :) .
_________________
Like me I see you’re walking alone.
 
 
maat_ 
maat_





Dołączyła: 16 Paź 2015
Posty: 12243
Wysłany: 2015-12-11, 21:31   

KotMaAleAlaMaKota, Bardzo Ci współczuje. To bardzo trudne i straszne stracić Mamę w tak młodym wieku. Podziwiam Cię, że pomimo tego doświadczenia starasz się zapewnić Synkowi wspaniałe wspomnienia. Cóż prawda jest właśnie taka, że święta są magicznym czasem dla dzieci i ze względu na nie. Swojej Myszy dorobiliśmy się późno i spędziliśmy dużo świąt w samym dorosłym gronie. Nie w takich świętach magii, nie ma tej chęci i spontanu tej werwy by wycinać bałwanki i lepić domki z piernika. Coś tam się robiło ale ewidentnie z roku na rok coraz mniej i bardziej racjonalnie. Dopiero Mysz przywróciła naszym świętom utraconego ducha. :-)

U mnie w domu od lat obowiązuje zasad, że nie wszyscy wszystkim robią prezenty tylko losujemy kto komu robi prezent. Każdy daje i dostaje tylko jeden prezent. Pomysł świetny według mnie i bardzo odprężający dla portfela. Nie ukrywam, że jestem kiepska w kupowaniu prezentów - zawsze brak mi pomysłów i takie rozwiązanie jest dla mnie idealne. Ustalamy również odgórnie kwotę której nie wolno przekroczyć. Dobrze to się sprawdza i serdecznie polecam
 
 
Kasia111624 
Kasia111624





Wiek: 38
Dołączyła: 24 Lis 2015
Posty: 3714
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-12-11, 21:52   

KotMaAleAlaMaKota, też Ci współczuję kochanie i bardzo podziwiam Twoje starania dla dzieciaczka.
Ja jestem kaleka jeśli chodzi o prezenty, jak kiesa pusta to tak jest, dlatego z matką wymieniamy dokładne wytyczne co to ma być, np. jaka książka czy mniej więcej jaki wyglądając biżuteria i też trzymamy się tego, by były to rzeczy mej samej wartości.
_________________
- 'Dlaczego ona tak cię fascynuje?
- Nie ma drugiej takiej osoby na świecie. Ona nikogo nie potrzebuje. Czy na końcu musi czekać szaleństwo?'
 
 
ChodnikowyWilk 





Wiek: 29
Dołączył: 27 Sie 2015
Posty: 303
Skąd: Małopolska
Wysłany: 2015-12-12, 13:07   

U mnie nie było nigdy takiego zwyczaju że kładzie się górę prezentów pod choinką, na gwiazdkę i na Bóg wie co jeszcze, tylko jakieś czekoladki się dostawało, a od wujków i ciotek po stówie :) Teraz spędzam święta z mamą, tatą i siostrą, a jeszcze nie do tak dawna było więcej osób: dziadek, babcia, wujki i od razu była inna atmosfera, tak weselej a teraz to tak bo ja wiem, jakoś sztucznie. Może wydoroślałem po prostu i zmieniło się moje postrzeganie na te sprawy. Święta w dzieciństwie to był zajebisty okres, teraz też co prawda wyjątkowy, ale już jakoś tak inaczej.
 
 
maat_ 
maat_





Dołączyła: 16 Paź 2015
Posty: 12243
Wysłany: 2015-12-12, 14:19   

ChodnikowyWilk, Dokładnie tak samo było i u nas.
Pamiętam święta spędzane u moich dziadków w małym dwupokojowym mieszkaniu, gdzie w dużym pokoju wstawiano wielki stół, dwa fotele dla seniorów (jeden dziadek rocznik 1924 a drugi uwaga! 1914 - tak tata mojej mamy urodził się jeszcze pod zaborami) kanapę, z mojego dziecięcego punktu widzenia jakąś monstrualną liczbę krzeseł i oczywiście choinkę, która notorycznie była trącana, poszturchiwana i była nieustającym źródłem stresu że się obali. Jakaż dla nas dzieciaków to nieokreślona obawa, że ona się jednak przewróci. Gdy byłam malutka mój 5 lat starszy kuzyn powiedział, pamiętam jak dziś, że jeśli choinka upadnie to świąt i Mikołaja nie będzie! Ta straszliwa przepowiednia prześladowała nas kilka dobrych lat. Ja nie byłam do końca przekonana czy tych swiąt i Mikołaja to nie będzie tylko u nas czy w ogóle u wszystkich!
Do stołu zasiadało nas jedenascioro. Rodzice mojego taty, tzw. my czyli tata mojej mamy, mama, tata i ja, oraz brat taty z żoną i trójką dzieci.
Byliśmy upchnieci jak sardynki, my dzieciaki siedzieliśmy wszyscy na kanapie i ważne było by siedzieć z brzegu bo wtedy tylko z jednej strony łokiec sąsiada wbijał się w Twój bok. Wojna o skraj kanapy była tak rytualna jak dzielenie się opłatkiem! Wojnę przegrywałam każdego roku, wygrywał ją najstarszy z nas czyli kuzyn od straszliwej przepowiedni i jego brat. Obaj starsi od mnie i kuzynki.
Kolejny etap to wywalanie nas i innych dzieci na balkon w celu wypatrzenia gwiazdki, a pewnie chodziło o to byśmy nie latali pod nogami przy wnoszeniu gorących potraw. U babci frontem do siebie stały dwa bloki z balkonami skierowanymi ku sobie. NA tych balkonach podobno od zawsze (jeszcze mój tata i stryj wspominają, że oni ich koledzy tez na tych balkonach stali) czatowały dzieciaki na pierwsza gwiazdkę. Idea była taka by to nisi czyli nasz blok pierwszy ją zobaczył. Jeśli jednak tak się nie stało należało z całą stanowczością wyśmiać odkrycie tamtego bloku i stanowczo czekać na własna nasza gwiazdkę. Wszystko to było takie, jakieś ciepłe i pełne prawdziwego przejęcia. Te nosy wycierane ukradkiem w rękawy kurtek, to wychylanie się przez balustradę i ten strach o choinkę. Te pomarańcze w latach 80 były tylko na święta i po jakieś 2 kg na rodzinę, to był rarytas. Jak to wspaniale smakowało, i szynka konserwowa jedzona raz do roku, do tej pory kojarzy mi się ze świętami, do tego pomalowane przepięknie przez dziadka pierniczki i kruche ciasteczka. I obowiązkowe cukierki kasztanki, malagi i tiki taki. Wspaniałe święta.
 
 
Laviol 
Laviol





Dołączyła: 02 Gru 2015
Posty: 1397
Wysłany: 2015-12-13, 11:12   

Na naszym stole wigilijnym obowiązkowo czerwony barszcz z uszkami, pierogi z kapustą i grzybami, smażony karp, smażone grzyby, śledzie w różnej postaci, kutia i kompot z suszu. Inne potrawy bywają zależnie od fantazji. No i oczywiście ciasta, zwłaszcza makowiec. Na stole pusty talerzyk, pod obrusem sianko.
Jako kryzysowemu dziecku święta kojarzą mi się z obecnością cytrusów, których na co dzień brak było w sklepach. Na święta zawsze rzucali :D

Wieczór wigilijny zaczyna się od dzielenia opłatkiem, potem kolacja. Przerwa następuje przed deserami. W tym momencie jakiś dorosły zgarnia dzieciaki i wyruszają na poszukiwanie Mikołaja. Najłatwiej było, gdy byłam dzieciakiem. Mieszkaliśmy w 11-topiętrowym bloku, z klatką schodową, którą można było obejść dookoła, więc oblecenie trochę trwało :D To dawało innym czas na podłożenie prezentów pod choinkę i stały tekst to powrocie - oj jaka szkoda, minęliście się z Mikołajem :D Jak podrosłyśmy z siostrą i miałyśmy prezenty to wyruszałyśmy same i wyciągałyśmy prezenty skitrane w skrzynce na liczniki na klatce schodowej :D
I w tym czasie rozpoczęło się przedświąteczne szykowanie prezentów w tajemnicy przed rodzicami i myszkowanie co kupili i gdzie schowali przed nami :D
Prezenty rozdaje się przy deserze i robi to zawsze osoba najmłodsza. Jak nie umie jeszcze czytać to się pomaga. Zawsze po jednej sztuce. Osoba obdarowana otwiera i dziękuje Mikołajowi. Dużo przy tym zamieszania i radości.

Jako, że dziadkowie mieszkali daleko, na Wigilii była nasza czwórka i mamy przyrodni brat z synem, starszym ode mnie o 11 lat. Po kolacji zawsze szliśmy na spacer. Pamiętam taki jeden. Nie było śniegu przed kolacją, a gdy wyszliśmy zaczął padać. Było bezwietrznie, a płatki spadały ogromniaste, bardzo powoli i spokojne. Dookoła pusto na ulicach, cisza i tylko w oknach widoczne światełka z choinek...
Na pasterkę nie chodziliśmy, nie było też zwyczaju śpiewania kolęd. Rodzina jakoś mało muzykalna i tak zostało. Lecą gotowce w tle.
Przestali przychodzić, gdy kuzyn założył swoją rodzinę, ale potem wyszłam za mąż, wiec doszli też teściowie. A że byli fajni to spędzaliśmy Wigilię wspólnie, bo rodziny się polubiły.
Od tamtego momentu pojawił zwyczaj pisania listu do Mikołaja ;) Odpowiednio długa, żeby zachować pewną dozę niespodzianki. A tajną pocztą informujemy się co kto wybrał, żeby się nie dublować. Pojedynce prezenty nie są drogie, a na coś większego i droższego się zrzucamy.
Potem doszedł szwagier, no i dzieciaki - łącznie sztuk 3, płci męskiej. Siostry rodzina to brygada lotna, bo czasem na Wigilii bywają u jego rodziny. Wtedy spotykaliśmy się w pierwszy dzień świąt. Ponieważ zrobiło nas się dużo, aby nie obciążać jednej gospodyni, święta są rotacyjnie u każdego, a potrawami się dzielimy, więc nie jesteśmy jakoś umęczone gotowaniem. Jak są u siostry to dochodzi jego mama, brat z żoną i córką. Czasem wujostwo.
Czasem święta nie są tak wesołe. Najpierw odszedł teść. Wtedy z teściową wyjechaliśmy do zaprzyjaźnionego pensjonatu w Rabce. Wtedy pierwszy raz jadłam zupę grzybową na Wigilii.
Trzy lata później odeszła teściowa. Ale wciąż nas dużo przy stole.
W zeszłym roku Wigilia była u siostry i mieliśmy dodatkowych gości - Uzbeczkę i Niemca :D

W moim rodzinnym domu choinkę ubierało się w Wigilię rano. W moim robię to kilka dni wcześniej, bo tak lubię jak stoi. Ubieranie choinki jest moje! :D Oczywiście jak Młody był mały to razem, ale zawsze potem musiałam poprawić po swojemu ;)
I okrutnie nie lubię dziecięcych samoróbek na choince.
Sama robiłam, robiłam z Młodym i wieszaliśmy, ale starałam się ich nie widzieć ;) Jakieś takie skrzywienie mam :D
W tym roku Wigilia u mnie :)
 
 
BlueAndBlack 





Dołączyła: 24 Lis 2015
Posty: 265
Wysłany: 2015-12-14, 11:09   

maat_, , Laviol, Cudnie :D Tłocznie, ale jednak rodzinnie. Bardzo miło się czyta takie opowiadania... Uwielbiam słuchać takich rzeczy.
_________________
Like me I see you’re walking alone.
 
 
asandi 





Wiek: 33
Dołączył: 04 Sie 2015
Posty: 3583
Wysłany: 2015-12-14, 15:16   

U mnie w domu za dziecka jeszcze jak siostry mieszkały w rodzicami. Zawsze w wigilię robiliśmy pierniki i lepiliśmy pierogi, by były wprost do zjedzenia. A gdy wracaliśmy wieczorem z pasterki, to zawsze na dobranoc piliśmy po dobrej lampce winka. Albo soczku z winem.
 
 
maat_ 
maat_





Dołączyła: 16 Paź 2015
Posty: 12243
Wysłany: 2015-12-20, 16:20   

Mam propozycję:
Zamieśćmy zdjęcia naszych choinek
 
 
BlueAndBlack 





Dołączyła: 24 Lis 2015
Posty: 265
Wysłany: 2015-12-20, 16:45   

Może walnę coś artystycznego i wstawię! :D ale muszę ją ubrać.
_________________
Like me I see you’re walking alone.
 
 
asandi 





Wiek: 33
Dołączył: 04 Sie 2015
Posty: 3583
Wysłany: 2015-12-20, 16:52   

Jak zniosę na dół to może zrobię foto.
 
 
Kasia111624 
Kasia111624





Wiek: 38
Dołączyła: 24 Lis 2015
Posty: 3714
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-12-20, 16:52   

Też wrzucę jak ubiorę, pewnie w środę, wcześniej potwór nie pozwoli.
Na szczęście ona zdaje sobie sprawę, że śpiewać nie umie, więc kolęd nie męczy. Niestety namawia mnie do śpiewania, co czynię rzadko i niechętnie, bo to moje kolędowanie ją wzrusza, co z kolei dla mnie jest niesmaczne.
_________________
- 'Dlaczego ona tak cię fascynuje?
- Nie ma drugiej takiej osoby na świecie. Ona nikogo nie potrzebuje. Czy na końcu musi czekać szaleństwo?'
 
 
BlueAndBlack 





Dołączyła: 24 Lis 2015
Posty: 265
Wysłany: 2015-12-20, 16:56   

Kasia111624, To wszystko brzmi tak strasznie... :/
_________________
Like me I see you’re walking alone.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

 

Czy wiesz, że...