|
Demotywatory.pl - Forum Nieoficjalne forum serwisu Demotywatory.pl stworzone przez użytkowników |
 |
Rozmowy poważne - Kościół i wiara. Siłą rzeczy temat jest dla wierzących.
Anonymous - 2015-10-03, 16:12 Temat postu: Kościół i wiara. Siłą rzeczy temat jest dla wierzących. Co sądzicie o kondycji współczesnego kościoła?
Zasadniczo wyróżnia się dwa odłamy kościoła. Otwarty i zamknięty mówiąc językiem postępowców, liberałów i lewaków, natomiast językiem bardziej neutralnym będzie kościół dzielił się na wierny tradycji biblijnej oraz magistralnej i na kościół postępowy posoborowy. Nie będę tu się krył stoję po prawej stronie i gromię wszelki lewicowy katolicki kantyzm, heglizm, marksizm i liberalizm. Trzeba dodać, że o ile kantyzm i liberalizm występują w wersji prawicowej o tyle heglizm(w sensie społeczno filozoficznym też może być prawicowy) i marksizm nie konweniują z tradycyjną stroną kościoła.
Wiek uczonych głupców
W latach 1962-65 odbył się Sobór watykański II gdzie dokonało się dzieło aggiornamento czyli uwspółcześnienia KRK. Czemu w ogóle dopuszczono do tego wydarzenia? Pod wpływem XIX liberalizmu, socjalizmu i pod wpływem XX szkoły frankfurckiej świat zmienił się nie do poznania, kuriozalne idee modernizmu wydały do życia swą polityczno-społeczną awangardę zwaną komunizmem, socjaldemokracją nacjonalizmem, liberalną demokracją narodową demokracją i narodowym socjalizmem to właśnie I połowa XX była areną starcia tychże systemów z których wygrały tylko dwa. W każdym razie żaden z tych nowych systemów nie może pokojowo koegzystować z religią w najlepszym wypadku wiara była sprowadzana tylko do roli służebnej państwa czy narodu lub do prywatnej sfery jednostki. Kościół doskonale to widział masy pod wpływem nowej ideologi porzucali wszelkie więzy z przeszłością. Notable kościoła wymyślili, że jeśli kościół się dopasuje do współczesności tzn zacznie konweniować ze współczesnymi ideologiami i ideami rozegra wielkie religijne wskrzeszenie. Problemem było dopasowanie kościoła do czasów współczesnych bowiem kościół w 90% odrzuca idee współczesności(dziejów po 1789) a 5% wspólnych wartości wywodzi z innego źródła. Tylko 5% wartości jest zgodne z ideologiami współczesnymi. Tak więc wydawałoby się, że nie da się pogodzić kościoła z nowoczesnością jednak pojawili się pożyteczni idioci, niestety tymi idiotami byli filozofowie i teolodzy. Do największych szkodników można zaliczyć duchowego ojca Soboru watykańskiego II Pierre Teilhard de Chardina i dwóch czołowych działaczy soborowych Henri'ego de Lubaca i Karla Rahnera ta trójka napisała więcej słów niż większość z was kiedykolwiek zdoła przeczytać sam przyznam, że nie przebrnąłem przez wszystkie dzieła tych ludzi jednak synteza ich poglądów nie będzie skomplikowanym zadaniem. Otóż wg nowej teologi posoborowej Boga nie ma, a przynajmniej nie ma go tam gdzie zawsze był umieszczany. Przed soborem Bóg był traktowany tak mocno po platońsku jako pewna idea, która jednak istnieje realnie. Na natomiast po Soborze bardzo mocno wkroczono w kantyzm otóż uznano, że Bóg to tylko umysłową imaginacją człowieka jednak ów Bóg jest koniecznie niezbędny każdej skończonej istocie rozumnej ponieważ tylko tak owa istota może budować swą tożsamość. Z tego doniosłego faktu wynika cała nadbudowa, otóż objawienie nie jest boskim słowem i boskim działaniem, objawienie to głos samoświadomości skończonej istoty rozumnej. To właśnie ludzki umysł poprzez dzieje coraz bardziej się wznosił i to ta samoświadomość przemawiała do siebie różnymi mitami, symbolami(zwanymi Biblią czy tradycją biblijną). Nie ma Boga jako Pana któremu podległy jest człowiek ułomny i zepsuty grzechem pierworodnym człowiek z samej racji bycia człowiekiem uczestniczy w Bogu pochłania go i w pewnym sensie jest z nim jednością bo jest trójcą świętą. już za życia człowiek jest poniekąd Bogiem bo jest jego synem i nim samym, tak człowiek JEST Chrystusem i JEST Bogiem. Nie potrzebna jest religia rozumiana tradycyjnie, czy wyznanie nicejsko-konstantynopolitańskie. Człowiek aby stać się w pełni jednością z Bogiem tj zostać zbawionym musi swoją boskość rozpoznać i doświadczyć jej. Rahner zwie to "pierwotnym doświadczenie Boga", które jest tym samym co doświadczanie i wybieranie pomiędzy Pascalowską nieskończonością-skończonością, złem-dobrem etc. To poznawanie aktualizuje się zawsze i wszędzie nawet anonimowo i nieświadomie tam gdzie po prostu przezywany naszą egzystencję gdzie podejmujemy wybory etyczne, estetyczne gdzie doświadczamy nowego życia, śmierci, straty, bólu, szczęścia. Życie Chrystusa jest jedynie iluminacją jest to barwne przedstawienie naszego życia i naszego jestestwa jest to pokazanie jak ta aktualizacja ma wyglądać. To są iście rewolucyjne tezy. To już nie Bóg zstąpił z nieba i stał się człowiekiem ukrzyżowanym, to człowiek wyzwolił się z okowów człowieczeństwa i wstąpił do wieczności i wszechmocy to nie Bóg objawił się Mojżeszowi i innym to człowiek,a raczej Wyzwolony Człowiek objawia się człowiekowi. Według nowej teologii historia ludzkości to dzieje ducha, który objawia się samemu sobie. Zaś chrześcijaństwo to tylko punkt kulminacyjny ewolucji bowiem jest to uznanie i rozpoznanie(nawet nieświadome), że człowiek JEST Chrystusem i Bogiem chrześcijaństwo to nic innego jak "najwyższy przypadek spełnienia rzeczywistości istoty ludzkiej". Wg tej doktryny każdy człowiek jest chrześcijaninem świadomym lub anonimowym tak więc chrześcijaństwo staje się uniwersalistyczną doktryną. Zaskakujące, ale cała nowa teologia jest zgodna nowożytnymi ideologiami a tak właściwie ich rdzeniami to człowiek wedle nowoczesności stoi w centrum, to człowiek jest największy, najpotężniejszy i to człowiek będzie się aktualizował w czasie i dążył do ideału i piękna. Tak głoszą liberałowie i reszta tych intelektualnych śmieci. Matko, jestem wielki w paru zdaniach streściłem przeszło półtorej miliona stron. Wracając do sedna. Tamta trójka nigdy nie została ekskomunikowana czy potępiona to oni są kościelnymi autorytetami. Ci pożyteczni idioci mają swoich uczniów w Polsce są to "katolicy otwarci" min idol WYB-a, Boniecki, Charamsa, Lemański, Kazimierz nom de guerre Ksiądz Sowa, Adam Michnik, Franciszek i im podobni. Jednak trzeba oddać niewątpliwe zwycięstwo nowej teologii pokonała ateizm raz na zawsze, ateiści dalej walczą z teologią przedsoborową, nowa jest nie do ruszenia.
W praktyce ta teologia i religijna gnoza sprowadza się do afirmacji "godności człowieka" do jego wolności i możliwości stanowienia o sobie samym tradycyjna religia i kościół to tylko odpadki na śmietniku historii. Dopasowanie się kościoła do współczesności postępuje bardzo szybko i doprowadzi w końcu do jego rozpuszczania się i upadku. Co chociażby widać w wzroście pedofilii i homoseksualizmu w XIX wieku księża homoseksualiści(czynni) i pedofile z automatu byli ekskomunikowani, łapani przez inkwizycję i skazywani na więzienie w lochach watykańskich. Dopiero otwarcie dialogu doprowadziło do liberalizacji w wielu kwestiach i w nietykaniu tych bluźnierców. Problem z "otwartym kościołem" i jego uniwersalizmem polega też na tym, że jest łatwym łupem dla islamu islamiści nie czują się częścią boskiej wspólnoty i nie czują się Bogami i nie reagują na politykę miłości Papieży Pawła VI, Jana Pawła II i Franciszka.
I tu przytyk do WYB te rozwodnione Kantem, Heglizmem i Egzystencjalizmem "katolicyzmy" są prostą droga do wydania na świat takiego księdza Charamsy.
A wy co sądzicie?
watchyouback - 2015-10-03, 18:17
Charamsa przyznając się do homoseksualizmu zerwał automatycznie śluby celibatu, ksiądz bezwzględnie musi zachować czystość i być wstrzemięźliwy od pokus. Dziwi mnie że Charamsa nie widzi w tym nic zdrożnego. Księdzem absolutnie nie może być człowiek który czuje jakikolwiek pociąg seksualny do kobiet ( w tym przypadku mężczyzn ). Nie jestem aż takim liberałem za jakiego mnie masz, zestawienie Tischnera z Michnikiem zabolało U Tischnera nie uwiodło mnie jego kapłaństwo, sposób w jaki rozumiał wiarę, jak ją przekazywał, lecz jego filozofia, a konkretnie fenomenologia.
Anonymous - 2015-10-03, 19:21
watchyouback, Och wyb nie wiem co cię boli Tischner i Michnik to byli kumple to Tischner mówił do Michnika per. Adaś. To Michnik opiewał Tischnera. W końcu to Tischner również się opowiadał za grubą kreską, wybaczeniu i ponownym wcieleniu komunistów do III RP. Tischner był w jądrze establishmentu.
Ja nie mówiłem nic o wierze Tischnera pisałem tylko o filozofii.
watchyouback - 2015-10-03, 19:34
Ale czy Tischnerem kierowały te same intencje co Michnikiem?
[ Dodano: 2015-10-03, 19:35 ]
Twoim zdaniem Tischner jest owym "uczonym głupcem" ?
Anonymous - 2015-10-03, 19:41
watchyouback,
Nie wiem jakie nimi intencje kierowały być może jeden i drugi chcieli dobrze a wyszło jak wyszło. Być może Michnik działał w złych a Tischner w dobrych, a może odwrotnie. Nie poznasz jego intencji więc nie ma sensu o nie pytać.
Nie uważam, Tischner był po prostu typem klasycznego intelektualisty(ze wszystkimi wadami i zaletami) on po prostu kochał myśleć i rozmyślać, uczony głupiec to to określenie, którego użyłbym do fundatorów nowej teologi i filozofii, którzy działali z jasnym zamysłem jak tu dopasować kościół do obecnych czasów i do intelektualnych cwaniaczków. Czytając Tischnera widzę jedynie chęć dotarcia do istoty, a to że poszedł taką a nie inną drogą.
watchyouback - 2015-10-03, 20:01
Co sądzisz o Bułgakowie i Bierdiajewie?
Wracając do głównego tematu mistrz Eckhart również miał zbliżone poglądy do de Chardina i reszty.
Anonymous - 2015-10-03, 20:20
watchyouback, Oh nie von Hochheim miał zupełnie inne poglądy niż filozofowie i teolodzy soborowi. Eckhart zakładał obiektywne istnienie transcendentalnego Boga. Jego mistycyzm był można powiedzieć kontemplatywny wierzył w zjednoczenie z Bogiem poprzez kontemplację jego koncepcja unio mistica mówi konkretnie o przekuciu nicości dzięki którym Bóg pojawia się w duszy danego człowieka i daje mu szczęście jego zjednoczenie z Bogiem nie ma charakteru totalnego von Hochheim rozumie, że człowiek nie potrafi przekroczyć pewnych granic i nigdy(przynajmniej za życia ich nie pokona) ten wykuwający się w Duszy Bóg raczej przypomina coś w rodzaju daru Ducha Świętego i obdarzenie człowieka cnotami. A boska cząstka występuje w każdym bycie. No chyba, że czytałem złe książki.
Co do tamtej dwójki lepiej znam Bułgakowa, ale i tak zawsze mam problem z prawosławiem jest ono dla mnie obce oderwane od katolicyzmu czy anglikanizmu i przyznam szczerze nie rozumiem wielu wątków w myśli prawosławnych filozofów i teologów bo nie znam aż tak dobrze prawosławnej tradycji nie mniej w głebkoich warstwach filozofii i teologii dobitnie ujawnia się pęknięcie i widać, że nawet podobne tezy do naszych wywodzą oni z innych przesłanek niż z których my wywodzimy.
watchyouback - 2015-10-03, 20:30
Właśnie różnice, to pęknięcie między katolicyzmem a prawosławiem mnie ciekawi.
Bułgakow ciekawie pisze, jego myśl jest bardzo zbliżona do katolicyzmu.
Anonymous - 2015-10-03, 20:41
watchyouback To napisz coś o tym pęknięciu to podyskutujemy.
watchyouback - 2015-10-03, 20:42
dopiero zbieram informacje na ten temat.
[ Dodano: 2015-10-03, 20:46 ]
Dziś zacząłem czytać Światło wieczności
[ Dodano: 2015-10-03, 20:50 ]
To pęknięcie było bardzo wyraźne u Dostojewskiego w Braciach Karamazow, u starca Zosimy jak i Aloszy. Również w Idiocie w scenie w której książę Myszkin na daczy Japeczynów doznał uniesienia przed atakiem epilepsji.
Kasia111624 - 2015-12-25, 22:00
Jako, że właśnie obchodzimy bardzo istotne dla chrześcijzn święta, pozwolę sobie na kilka słów w tym temacie.
Myślę i mówię o sobie chrześcijanka. Nie katoliczka, ale chrześcijanka właśnie. Dlaczego?
Wychowano mnie w katolicyzmie i po dziś dzień chadzam do katolickiego kościoła, bo z powodu fobii społecznej i odległości od najbliższego zboru nie bardzo mam możność przejścia na protestantyzm.
Co mi nie odpowiada w katolicyzmie? Przede wszystkim kult Maryi i świętych. Nie twierdzę, że zwracanie się do nich nie ma najmniejszego sensu, ale jak już się modlić, to po co przez pośredników? Nigdy nie ma się pewności, czy zostanie się wysłuchanym, więc większy sens ma zwrócenie się wprost do centrali.
Druga rzecz - nierozerwalność małżeństwa i wymuszenie na przyszłych małżonkach woli posiadania dzieci, inaczej małżeństwo jest nieważne. Ileż to historia zna, jak świat długi i szeroki, przypadków, gdy stojąc przed ołtarzem para świata za sobą nie widziała, a z czasem jedno zaczynało pić i bić, znęcać się psychicznie czy zdradzać. Można wziąć cywilny rozwód, ale jeśli nie ma podstaw do unieważnienia małżeństwa (co skądinąd jest czasochłonne i drogie), to pokrzywdzony małżonek w świetle katolickich zasad nie może ułożyć sobie z kimś innym życia na nowo, bo byłoby to życie w grzechu ciężkim. Zatem po krzywdzie ze strony teoretycznie najbliższej osoby czeka go samotność do śmierci nie z własnej winy.
Kwestia dzieci - jeśli ktoś ma chorobę genetycznie przekazywaną, jest bardzo ubogi, nie ma warunków do wychowania dziecka albo po prostu jest świadom swoich ułomności psychicznych i tego, że wyjście z patologicznej rodziny znacząco utrudniłoby mu bycie dobrym rodzicem lub po prostu nie ma instynktu rodzicielskiego - też jest skazany na bycie samym, bo jak nie chcesz się mnożyć, to nie zasługujesz na partnera.
Co podoba mi się w protestantyzmie? Chrzest dorosłych, świadomych ludzi, spowiedź powszechna, skromność świątyń, brak celibatu u duchownych, małżeństwo nie jest sakramentem, zatem można brać ślubów do woli.
Na koniec zaznaczę, że oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, jak wielu ludzi mieni się katolikami, a nic sobie nie robiąc z rzekomo wyznawanych zasad wchodzi w drugie i kolejne małżeństwa. Sekularyzacja postępuje i opisane przeze mnie przykłady odnoszą się tylko do tych naprawdę wierzących.
maat_ - 2015-12-26, 12:36
Akurat nierozerwalność małżeństwa uważam za wielką wartość. Ludzie tez się zabijają, ale nikt nie mówi o niepraktyczności przykazania Nie zabijaj. Tu zawodzą ludzie a nie idea. Miłość to nie uczucie to postawa życiowa, Przysięgać nie można uczuć, przysięgać można jedynie czyny. Więc podczas przysięgi małżeńskiej przysięgasz co będziesz lub nie będziesz czynił: Miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Miłość oznacza, ze w mym horyzoncie zdarzeń będziesz dla mnie najważniejszą osobą, będę Cię szanować, dbać, uwzględniać Twoje poglądy i potrzeby w tym co czynię. Nierozerwalność małżeństwa tworzy wieczne zobowiązanie wobec dzieci i małżonka, zauważ, że nawet sądy cywilne uznają dożywotnią odpowiedzialność za kiedykolwiek zawarte małżeństwo: po przez obowiązek alimentacyjny wobec dzieci a czasem również eksmałżonka. Ludzie mocno pochopnie wchodzą w związki małżeńskie właśnie na fali zauroczenia i zakochania itd, sa to idiotyczne podstawy, poważną podstawą jest zastanowienie się nad wspólnotą poglądów, wartości i zdolności do stworzenia podstawowej komórki społecznej. Małżeństwo to szarzyzna codzienności i upierdliwości dnia szarego to nie euforia randek i czekania na telefon.
Strasznie to po łebkach napisałam, ale goście zaraz będą musze kończyć
Kasia111624 - 2015-12-26, 16:18
Tyle, że ja nie odniosłam się do sytuacji niefrasobliwego wejścia w małżeństwo dwojga niedojrzałych osób, lecz do sytuacji, gdy wdziera się w to małżeństwo wyniszczająca je patologia, gdy jedno z małżonków łamie przysięgę, którą złożyło przed ołtarzem. Jeśli jedna strona zdradza czy wręcz stwierdza, że teraz to sobie odchodzi, bo ma lepszy model, to porzucany cierpi i jeśli jest katolikiem to nie może zawrzeć nowego związku... Ktoś sobie z tym poradzi, ktoś inny może się załamać w samotności. Druga 'kara' bez żadnej winy. To, że zawodzi człowiek nie kłóci się z tym, że zawodzi i idea, bo to idea a nie zawodzący człowiek skazuje drugą stronę na samotność.
|
|