Poprzedni temat «» Następny temat
Wiara w siebie
Autor Wiadomość
bezn
Duch, który przeczy





Dołączył: 19 Gru 2016
Posty: 9711
Wysłany: 2018-07-05, 15:38   

Blacks, mogą, masz rację ale bywa tak, że człowiek niezależnie od czynników ,,obiektywnych" ma wiarę w siebie na poziomie karalucha albo i niższym" wtedy niestety nic do niego nie przemówi a porażki z powodu braku wiary w siebie będą jeszcze bardziej napędzać tę spirale.
 
 
Blacks 
Blacks
Czarny





Wiek: 31
Dołączył: 10 Sie 2017
Posty: 988
Wysłany: 2018-07-05, 16:13   

dlatego takie osoby, muszą udać się do specjalisty. ;)
_________________
No time to waste, but make your pace.
 
 
Husarz712 
husarz





Dołączył: 29 Lip 2015
Posty: 5323
Wysłany: 2018-07-05, 16:26   

Myślałem że to taki temat kupa a wy jednak ułożyliście pod to merytoryczną dyskusję, jestem pod wrażeniem :D
_________________
The Light shineth in the Darkness,
and the Darkness comprehended it not.
 
 
bezn
Duch, który przeczy





Dołączył: 19 Gru 2016
Posty: 9711
Wysłany: 2018-07-05, 17:32   

Blacks, takie osoby są przekonane że specjalista nic nie da. Życie ze skaza yo zatruta studnia - im więcej się starasz ( w swoim mniemaniu) tym spadasz z wyższego konia i bardziej dostajesz po dupie.


Husarz712, humanista i z g*** bicz ukręci :smiech:
 
 
Kasia111624 
Kasia111624





Wiek: 38
Dołączyła: 24 Lis 2015
Posty: 3714
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-06, 07:53   

Powiedzcie, jak to się dzieje, że fajni, wartościowi, zdolni, mądrzy ludzie nie wierzą w siebie, umniejszają swoje osiągnięcia itd. a ameby umysłowe często myślą, że mają świat u stóp...
bezn, jasne, nie twierdzę, że jesteśmy obiektywni w samoocenie, ale ten subiektywny osąd też może być przedmiotem naszych rozważań :)
bezn napisał/a:
humanista i z g*** bicz ukręci

W ramkę i na ścianę! :hura:
_________________
- 'Dlaczego ona tak cię fascynuje?
- Nie ma drugiej takiej osoby na świecie. Ona nikogo nie potrzebuje. Czy na końcu musi czekać szaleństwo?'
 
 
Husarz712 
husarz





Dołączył: 29 Lip 2015
Posty: 5323
Wysłany: 2018-07-06, 10:07   

Cytat:
Powiedzcie, jak to się dzieje, że fajni, wartościowi, zdolni, mądrzy ludzie nie wierzą w siebie, umniejszają swoje osiągnięcia itd. a ameby umysłowe często myślą, że mają świat u stóp..

Efekt dunninga-krugera.
_________________
The Light shineth in the Darkness,
and the Darkness comprehended it not.
 
 
bezn
Duch, który przeczy





Dołączył: 19 Gru 2016
Posty: 9711
Wysłany: 2018-07-06, 13:02   

Kasia111624, oczywiście, że subiektywne wrażenia są przedmiotem rozmyślań. Więcej, powiedziałabym, że jedynie subiektywne rozważania (należące także do innych osób). Moje stanowisko jest takie że obiektywizm nie istnieje w czystej postaci, w postaci wzorcowej, idealnej w filozoficznym słowa tego rozumieniu. Stawiając tezy i antytezy syntezujemy wiadomości w najbardziej optymalną opcję ale, ponieważ oceniający też nie ma ,,czystego oka", nie skażonego zupełnie przekonaniami, stereotypami itp., może się zbliżyć do obiektywizmu ale go nie będzie posiadał dokumentnie.


Dlaczego Ci wartościowi nie wierzą w siebie? To efekt pewnej pułapki samoświadomości - ,,Wiedza nie jest niezbędna a bywa szkodliwa bo z niej właśnie rodzi się zwątpienie", jak mawiał Davits - im więcej jej masz, tym więcej widzisz swoich luk, niedociągnięć, masz świadomość niemożności osiągnięcia zadowalającego, pełnego efektu.Niezaspokojenie rodzi frustrację a ona przeradza się w gniew albo apatię i wychodzi w najsłabszym punkcie konstrukcji danego człowieka.
 
 
vetulae 
vetulae





Wiek: 42
Dołączyła: 31 Lip 2017
Posty: 2912
Wysłany: 2018-07-06, 13:49   

bezn, zgadzam się, ale tez nigdy nie wiemy ile w pozie pewności siebie i wybujałego ego jest naprawdę tej pewności siebie a ile kompensacji. Dlatego Ci wartościowi nie muszą ciągle podkreślać, jak wiele są warci i mogą sobie pozwolić na bycie też krytycznym wobec siebie.
 
 
BlueAlien 
BlueAlien
AlienQueen





Wiek: 30
Dołączyła: 23 Paź 2015
Posty: 7849
Skąd: Andromeda
Wysłany: 2018-07-06, 18:47   

"To smutne, że głupcy są tak pewni siebie, a ludzie mądrzy, tak pełni wątpliwości"
_________________

 
 
ZONTAR 





Dołączył: 08 Lip 2018
Posty: 8
Wysłany: 2018-07-09, 00:00   

Wiara w siebie to dosyć złożony temat. Można go postrzegać ogólnie jako wiarę w swoje umiejętności, doświadczenia i efektywne wykorzystanie ich w odpowiedniej sytuacji, jak i wiarę w siebie w danej sytuacji. Często zależą od siebie, ale jednak są bardzo różne.

Przykładowo ktoś może uważać się za osobę mało wartościową, czy nie ufać swoim umiejętnościom, ale jednak robi coś dobrze i nawet nowe zadanie związane z tą jedną kwestią podejmie wiedząc, że da sobie z tym radę.
Z drugiej strony osoba wierząca w siebie niekoniecznie podejmie się wszystkiego, zazwyczaj ma jakieś granice. Chociażby znam się na wszelkiego rodzaju inżynierii, szybko się uczę i praktycznie ze wszystkim potrafię sobie poradzić nawet gdy podejmując wyzwanie nie mam odpowiedniej wiedzy czy umiejętności. Mimo wszystko są rzeczy, których się nie podejmę gdy trzeźwo ocenię sytuację. Czasem ze względu na warunki, na przykład w polowym warsztacie rozebrałem, ogarnąłem i złożyłem cały samochód, ale nie tykałem słupka silnika - nie mam warunków na tyle czystych aby bezpiecznie zdjąć głowicę, sprawdzić stan silnika i wymienić co trzeba. Czasem jest to kwestia wagi sytuacji - zapewne dałbym radę wymienić półoś w moim samochodzie, ale gdyby poszło coś nie tak, to zostałbym bez samochodu na kilka dni, gdzie warsztat mam kilkadziesiąt kilometrów od domu.

Powiedziałbym, że ogólnie wiara w siebie znaczy tyle, że cokolwiek los rzuci w nasze ręce, damy sobie z tym jakoś radę. Czy zajmiemy się tym sami, czy zdobędziemy potrzebną pomoc nie będzie to dla nas problemem. To się odnosi do wszystkiego, awans na bardziej odpowiedzialne stanowisko, wypadek samochodowy czy wpadka i nieplanowane powiększenie rodziny.

maat_ napisał/a:
wiara w siebie musi być poparta gotowością do cięzkiej pracy w życiu i nad sobą i gotowością do poświęcania się. Do tego wiara w siebie nie musi być zawsze zjawiskiem pozytywnym. Jesli wierzysz w siebie i jesteś gotów dążyć po trupach do celu jest to zjawisko szkodliwe.

Nie zgodzę się z tym. Bardziej podchodzi to pod determinację w dążeniu do określonego celu. Sama zasadność celu jak i obierane środki to już inna brocha. Możesz w końcu zlecić zabójstwo komuś, kto nie wierzy we własne możliwości, ale ma broń i spróbuje. Może mu się uda. Tak samo ktoś może nie wierzyć w swój sukces, a mimo wszystko obierać drastyczne środki aby go osiągnąć.

Jeśli chodzi o przyczyny wiary w siebie lub jej braku oraz skutki jakie ona za sobą prowadzi... może być różne.
Zaczynając od źródła, pierwszym warunkiem jest umiejętność oceny zarówno swoich możliwości jak i tego, co będzie nam potrzebne. Nie bez powodu ameby umysłowe często charakteryzują się dużą wiarą w siebie, w końcu są często samcami alfa i żadne zadanie im nie straszne. Zawsze w ryj dać mogą dać! Albo ze szwagrem wsjo się zrobi! Z drugiej strony osoby podchodzące odpowiedzialnie do jakiejś sprawy i posiadające niezbędne umiejętności mogą obawiać się zadań, których wcześniej nie wykonywali. Często jest to obawa przed zrobieniem czegoś źle. Jedni uczą się wchodząc na głęboką wodę, a inni wolą przejść przez szkolenie pod okiem kogoś, kto poniesie za to odpowiedzialność i dopiero po gruntownym wyćwiczeniu podejmą się danego zadania.

Temat jest ciekawy i bardzo rozległy, więc ciężko opisać go w pigułce. Wiara w siebie jest dobra gdy idzie w parze z kompetencjami, inaczej może mieć niemiłe konsekwencje. Brak wiary w siebie jest bezpieczniejszy. Nie podejmując ryzyka nie narażasz się na porażkę i zapewne jest to główna przyczyna braku wiary w siebie u wielu osób, które nie mają do tego podstaw. Boją się, że ich ocena i umiejętności nie wystarczą. Jeśli jednak brak wiary w siebie jest uzasadniony, to jak najbardziej jest dobrą cechą.


Mogę tu podać dosyć obrazowy przykład.
1. Zajmując się wszelaką inżynierią i znając dobrze fizykę miewałem co jakiś czas potrzeby zrobienia czegoś związanego z elektryką. Nigdy się nie uczyłem w tym kierunku, nie jestem zawodowym elektrykiem i moja wiedza oraz umiejętności są jedynie wynikiem czystej ciekawości i chęci zdobywania wiedzy. Podejmowałem się różnych zadań do których musiałem się czasem dokształcić, rozwiać wszelkie wątpliwości, szczególnie związane z zabezpieczaniem i ogólnie bezpieczeństwem zarówno prac jak i ich efektu. Robiłem warsztatowe instalacje elektryczne, rozdzielnice i różne twory na własny użytek, wszystko zgodnie ze sztuką, BHP i poczuciem estetyki. Miałem wiedzę czysto teoretyczną wynikającą ze znajomości fizyki i wierzyłem w powodzenie tych zadań. Robiąc pierwszy raz musiałem nauczyć się oznaczeń i innych danych specyficznych przy instalacjach elektrycznych, ale zrobiłem to na własną rękę, teraz bez problemu robię kolejne przeróbki i nowe twory kiedy tylko potrzebuję.
2. Mój kolega ma uprawnienia elektryka, chociaż z zawodu jest elektronikiem/informatykiem/programistą (tak samo jak ja). Miał większość potrzebnej wiedzy, objaśniłem mu sporo rzeczy związanych z takimi instalacjami, zasady bezpieczeństwa i standardy poznał już na szkoleniach. Miał całą potrzebną wiedzę jednak podczas instalacji część rzeczy powierzył mi, sam wolał nie ryzykować. Chodziło tu dokładnie o połączenie nowej rozdzielnicy siły z istniejącą rozdzielnicą bez dostępu do punktu zasilania - praca pod napięciem. O ile w większości sytuacji przed uruchomieniem pokazywał mi wszystko, o tyle tutaj nie ma miejsca na błędy, jeden błąd może kosztować życie. Pomimo podobnej wiedzy ja miałem więcej doświadczenia i z natury jestem bardziej uważny od niego - on dużo częściej coś psuje przez nieuwagę. Decyzja z obu stron wygląda sensownie, zarówno moja wiara w siebie (pierwszy raz pracowałem przy podłączaniu siły pod napięciem) jak i jego brak wiary we własne możliwości (mógł przeoczyć coś, co mogło być fatalne w skutkach).
Dodam, że raz miał przykład swojej nieuwagi gdy jednak robił coś pod napięciem. Ja go nadzorowałem, a on składał skrzynkę z bezpiecznikami. Bezpieczniki odłączone, on jedynie podłączał i rozdzielał dalsze przewody idące do kolejnej rozdzielnicy, a więc ta część nie była pod napięciem. Zauważyłem, że szyna łączeniowa (pod napięciem) miała luźny kołnierz, który się zsunął. Z listwy wystawał kawałek miedzianego płaskownika z ostrą krawędzią, a koło niego szły przewody neutralne. Dopóki nie dotknie się tej blaszki, to nie ma się o co obawiać. On jednak instalując skrzynkę musiał docisnąć wiązkę z przewodami neutralnymi i w tym momencie ostra krawędź przebiła izolację robiąc zwarcie. Od tamtej pory dziesięć razy ogląda całą instalację zanim czegoś dotknie :) Ja za to miałem spory ubaw widząc jak przez huk teleportował się kilka metrów do tyłu. Nie było w tym nic groźnego, ale innym razem przez taką nieuwagę mógłby coś sobie zrobić. Skończyło się na kilku drutach do wymiany i został czarny ślad na skrzynce ku pamięci :)

3. Widywałem już instalacje domorosłych elektryków, którzy bardziej wierzyli w swoje umiejętności niż powinni. Raz ktoś skojarzył, że w przypadku braku przewodu ochronnego łączy się masę z neutralnym. Oczywiście chodzi tu o podłączanie w puszcze czy w gniazdku, gdzie jest jasne, który to jest neutralny i nie ma szans na zamianę przewodów. Znalazł się jednak ktoś, kto bez odpowiedniej wiedzy zastosował tą samą zasadę wymieniając kabel w tosterze. Niebieski podłączył pod masę i zadowolony. Sęk w tym, że taką wtyczkę można włożyć dwoma stronami, a zależnie od strony na masie będzie neutralny lub fazowy. Idealny przykład wiary w siebie niepopartej odpowiednimi umiejętnościami.

Przykładu osoby, która nie miała ani wiedzy, ani wiary w siebie nie ma co podawać. Jest nim każdy, kto zlecał prace przy elektryce odpowiedniej osoby wiedząc, że nie zna się na tym.

Poza umiejętnościami stricte związanymi z daną kwestią są jeszcze umiejętności miękkie. Te odnoszą się ogólnie do całego życia i najczęściej są przyczyną wiary w siebie lub jej braku. Jeśli ktoś słabo radzi sobie ze stresem, to najprawdopodobniej też mniej wierzy w siebie jeśli chodzi ogólnie o radzenie sobie w społeczności. Zna swoje ograniczenie i nie ufa sobie w sytuacjach stresujących. Znowu typowy samiec alfa może sądzić, że poradzi sobie ze wszystkim tylko dzięki temu, że nie stresuje się i rozwiązuje wszystko po prostu będąc alfą.
 
 
Cascabel 





Wiek: 31
Dołączyła: 03 Sty 2016
Posty: 3751
Wysłany: 2018-07-09, 15:50   

ZONTAR, Domorosły elektryk... mój dziadek kiedyś przypadkiem podłączył prysznic do prądu, nie wiadomo jak...
_________________
- Kot to najlepszy pogromca problemów. Wystarczy przytulić, a on wymruczy smutki daleko precz! I wydrapie, i, "hhhh" powie, aż wszystkie uciekną sromotnie jak pokonane widmomyszy. Koty to prawdziwi bohaterowie, mówię ci!
Widmokot Nefer
 
 
Husarz712 
husarz





Dołączył: 29 Lip 2015
Posty: 5323
Wysłany: 2018-07-09, 15:54   

Osoba która dokonała tego odkrycia pewnie była... Zszokowana :haha:
_________________
The Light shineth in the Darkness,
and the Darkness comprehended it not.
 
 
Cascabel 





Wiek: 31
Dołączyła: 03 Sty 2016
Posty: 3751
Wysłany: 2018-07-09, 16:08   

Husarz712, Moja mama. Od razu wyskakiwała spod prysznica i leciała go ochrzanić. Na szczęście nic się nie stało...
A potem piękne zdanie "nie wiem jak to mogło się stać" :)
_________________
- Kot to najlepszy pogromca problemów. Wystarczy przytulić, a on wymruczy smutki daleko precz! I wydrapie, i, "hhhh" powie, aż wszystkie uciekną sromotnie jak pokonane widmomyszy. Koty to prawdziwi bohaterowie, mówię ci!
Widmokot Nefer
 
 
Koziu 
koziu





Dołączył: 03 Lip 2017
Posty: 2909
Wysłany: 2018-07-09, 16:14   

Cascabel,
_________________
Coś się kończy coś zaczyna
 
 
ZONTAR 





Dołączył: 08 Lip 2018
Posty: 8
Wysłany: 2018-07-09, 21:13   

Cascabel napisał/a:
mój dziadek kiedyś przypadkiem podłączył prysznic do prądu, nie wiadomo jak...

Mieszkałem przez jakiś czas w wynajętym mieszkaniu rodem z PRL. Stare, zniszczone instalacje bez przewodów ochronny, to też masa była podłączona pod neutralny. Niby nic, ale instalacja była w takim stanie, że stawiała czasem zauważalny opór i urządzenia zużywające więcej mocy przebijały na obudowę. Efekt był taki, że pralka przebijała na metalowe rury i trzeba było unikać mycia się w tym czasie. W tym samym mieszkaniu wypadały zawory w kuchence gazowej swobodnie wypuszczając gaz. Kilka razy mieliśmy zagazowane mieszkanie przez tą kuchenkę, ale właściciel nic z tym nie zrobił, a studentów nie stać na własnoręczne wymiany czy inwestycje w lepsze mieszkania. Przez ponad 2 lata mieszkałem na bombie :)
 
 
maat_ 
maat_





Dołączyła: 16 Paź 2015
Posty: 12243
Wysłany: 2018-07-10, 09:11   

Tę wiarę w siebie ja bym raczej postrzegała jako wiarę we własne siły i w zaangazowanie
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

 

Czy wiesz, że...