Poprzedni temat «» Następny temat
Metal
Autor Wiadomość
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2021-03-29, 12:45   

BlueAlien, A to nie trafiłem chyba na ten link. Mnie podrzucił ich Ti_Cuts na facebooku choć i samo youtube mi ich polecało jednak nie chciało mi się wtedy sprawdzać :D .

Co do Babymetal to istnieje podobny, nieco mocniejszy zespół z czterema Japonkami, które jednak śpiewają nie tylko czystym wokalem https://www.youtube.com/w...el=PassCodeVEVO Co sądzicie :D ? Jak dla mnie za dużo tu wszystkiego a przede wszystkim wysokich tonów i piskliwych głosików. Jako ciekawostkę mogę podać, że słychać tu też elementy gatunku który nazywa się nintendocore a tu przykład całego utworu w tym stylu https://www.youtube.com/w...SpaetzleundSoss Osobiście czegoś takiego też bym nie słuchał bo te dźwięki z Nintendo brzmią mi kiczowato choć same wokale już przyjemne dla ucha.

A co do nowości:
Depths of Hatred "Inheritance" (9/10)
Trzecia płyta kanadyjskiego zespołu wykonującego technical deathcore. Na początku działalności, za czasów pierwszych dwóch płyt, wokalnie wpasowywali się w tradycyjny deathcore z mieszanką growli i screamów, jednak kiedy wrócili po siedmioletniej przerwie okazało się, że wraz z nowym wokalistą, do zespołu wprowadzona została dosyć spora ilość czystych wokali. Czasami po wprowadzeniu cleanów do zespołów w których ich wcześniej nie było, muzyka drastycznie łagodnieje, robi się przesłodzona a same nowe wokale brzmią sztucznie jakby były wciśnięte na siłę. Tutaj na szczęście mamy do czynienia z bardzo umiejętnym ich zastosowaniem więc stanowią one po prostu dodatek i miłe urozmaicenie. Oczywiście nówka jest nieco lżejsza od poprzedniczki gdyż oprócz czystych wokali jest trochę zwolnień i melodyjniejszych momentów jednak nadal dominuje szybkie, mocne, dość techniczne granie z growlami i screamami. Czyli krótko pisząc: poświęcając odrobinę dawnego ciężaru zyskali na różnorodności a jednocześnie zaczęli bardziej się wyróżniać spośród kapel w gatunku więc to korzystna zmiana.
https://www.youtube.com/w...ostheticRecords
_________________

 
 
BlueAlien 
BlueAlien
AlienQueen





Wiek: 30
Dołączyła: 23 Paź 2015
Posty: 7849
Skąd: Andromeda
Wysłany: 2021-03-29, 14:01   

Adrian1234,

 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2021-04-01, 12:35   

bezn, sprawdziłaś już te dwa linki :D ? Bo nic nie pisałaś :) .

Choria "A Dismal Repertoire" (7/10)
Druga płyta zespołu z Indonezji, który wykonuje atmospheric black metal. Muzyka na płycie charakteryzuje się specyficznym chłodnym klimatem i nie znając kraju pochodzenia kapeli, kierując się jedynie brzmieniem, obstawiałbym Skandynawię lub Rosję a nie gorącą Indonezję. Występują tu ładne, malownicze riffy ale jednocześnie bardzo często towarzyszy im blackowa "szalejąca perkusja" dzięki czemu muzyka cechuje się zarówno szybkością jak i atmosferycznością. Instrumentalnie wypadają bardzo dobrze jednak z wokalem jest już nieco gorzej gdyż w zasadzie występuje tu jeden rodzaj skrzeku co miejscami wywołuje odczucie monotonii i lekkiego znużenia. Tutaj wyjątkiem jest ostatni utwór Sermon of Demise w którym w ogóle wokalista się nie udziela a zamiast niego pojawia się jakiś łagodny kobiecy głos, któremu towarzyszy pianino i atmosferyczne tło. Podsumowując: A Dismal Repertoire jest bezpośrednią kontynuacją debiutu z 2018 roku zarówno pod względem poziomu jak i brzmienia, ze wszystkimi zaletami i wadami a główną różnicą jest długość obu albumów gdyż debiut trwał godzinę, natomiast tym razem ograniczyli się do 40 minut.
https://www.youtube.com/w..._channel=Choria
_________________

 
 
bezn
Duch, który przeczy





Dołączył: 19 Gru 2016
Posty: 9711
Wysłany: 2021-04-04, 12:08   

Adrian1234, które? Chodzi ci o te kolaboracje metalu z innymi gatunkami: Eskimo Callboy i PassCode? Jeśli chodzi o pierwszy to czy to nie jest jakieś pomieszanie z dubstepem? W sumie surrealistycznie ogląda się panów w tzw ,,fryzurze na Polaka" którzy growlują XD Mogłabym chodzić na takie jajcarskie dyskoteki bo odbieram to jako niezły żart jak w przypadku zespołów takich jak Nocny Kochanek. Co do tych ślicznych Japoneczek to naprawdę udana piosenka od razu przypomniał mi się opening drugiej części Dethnote. Te wstawki elektroniki mogą być trochę denerwujące ale ogólnie uważam to za dość udane zmniejszenie ciężaru- takie bez przesady bez ,,zawodzącego piszczenia".
 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2021-04-09, 14:24   

Dvne "Etemen Ænka" (8/10)
Druga płyta brytyjskiego zespołu, których styl stanowi połączenie sludge, progressive i post-metalu a dokładniej to z tego pierwszego uświadczymy tutaj brudnego brzmienia wraz ze specyficznymi screamami i growlami, z drugiego nieschematycznych, złożonych i rozbudowanych utworów z charakterystycznymi riffami, z trzeciego sporej ilości zwolnień i klimatu a towarzyszą temu wolne, dość smutno brzmiące czyste wokale. Stylem przypominają mi fuzję The Ocean (pod względem zróżnicowania), Cult of Luna (ze względu na tempo) i Latitudes (podobne smutne czyste wokale). Etemen Ænka jest kontynuacją debiutu jednak różni się ciężarem: na debiucie cleany zdecydowanie przeważały a na nówce ich ilość jest mniej więcej taka sama jak wysokich growli i niskich screamów. Ciekawostka: tytuły utworów mogłyby sugerować stosowanie wielu języków jednak teksty wszystkich są po angielsku.
https://www.youtube.com/w...talBladeRecords

Necrotted "Operation Mental Castration" (8/10)
Czwarta płyta niemieckiego zespołu wykonującego death metal z mocnymi wpływami deathcore'u, które przede wszystkim można usłyszeć w wokalu choć instrumentalnie też często trafiają się bardzo charakterystyczne breakdowny. Generalnie nie ma sensu bym się specjalnie rozpisywał gdyż ktoś kto słucha tych dwóch gatunków nie będzie niczym zaskoczony. Na pewno są warci uwagi ze względu na wyraźne wokale, dość dużą różnorodność utworów jak na gatunek oraz ład i porządek, który ich charakteryzuje (w odróżnieniu od dość typowego dla gatunków chaosu). Generalnie śmiało mogę polecić prawie całą dyskografię, z wyjątkiem Utopia 2.0 na której to doszło do zmian w składzie (poprzedni wokalista odszedł a jego miejsce zajął ich ówczesny basista Fabian Fink więc trzeba było zatrudnić nowego, poza tym doszedł drugi wokalista, odszedł gitarzysta a na jego miejsce zatrudniono innego) i najprawdopodobniej muzycy nie mogli się jeszcze odnaleźć co objawiało się wydaniem nieciekawej płyty.
https://www.youtube.com/w...ficialNecrotted
_________________

 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2021-04-17, 12:54   

AkiaveL "Væ Victis" (6/10)
Druga płyta francuskiego zespołu wykonującego melodic death metal przy czym dość mocno (choć nie aż tak ja na debiucie) czuć tutaj inspirację death metalem gdyż oprócz typowo gatunkowego grania często pojawiają się charakterystyczne mocniejsze, szybsze riffy oraz niskie, death growle, za to w dwóch utworach, dla równowagi pojawia się również trochę czystego wokalu. Od razu można rozpoznać, że wokalistka jest utalentowana i każda stosowana forma wokalu dobrze jej wychodzi o czym pisałem w zeszłym roku przy okazji opisywania poprzedniego albumu, jednak tym razem dałem niższą ocenę gdyż same utwory są jednak mniej ciekawe, a trzy z nich w ogóle jakieś nijakie, bez wyrazu tak jakby były robione na siłę. Prawdopodobnie zaczynało muzykom brakować pieniędzy więc postanowili na szybkiego coś nagrać i wydać lub też te utwory pochodzą z poprzedniej sesji nagraniowej.
https://www.youtube.com/w...l=AkiaveL-Topic

Aythis "Secrets From Below" (7/10)
Aythis to jeden z trzech projektów francuskiej multiinstrumentalistki Carline Van Roos przy czym pisząc o jednym nie da się nie wspomnieć o reszcie gdyż jedynie całość daje właściwy obraz jej twórczości pokazując w jaki sposób rozwija się jej muzyka. Projekt Remembrance to funeral doom metal, ciężki, posępny i wolny, na debiucie w zasadzie Carline ograniczyła się do instrumentów a warstwa wokalna to głównie męskie, niskie growle co się jednak zmieniło na kolejnych płytach gdzie oprócz growli występuje też trochę jej delikatnych partii wokalnych. W ten sposób następuje płynne przejście w debiut Lethian Dreams gdzie mamy już do czynienia z doom metalem w stylu Draconian czyli jest już nieco szybciej z podobną ilością męskich growli i kobiecych cleanów. Na drugim i trzecim krążku growli już nie ma a muzyka przechodzi z atmospheric doom metal a więc instrumentarium jest nadal metalowe jednak muzyka znacznie lżejsza i klimatyczniejsza z samymi delikatnymi kobiecymi wokalami. W międzyczasie jako poboczny projekt pojawia się projekt Aythis wykonujący już ethereal czyli klimat ten sam ale robi się wolniej i lżej a instrumenty typowe dla metalu zostają zastąpione klasycznymi z dodatkiem elektroniki w tle. Niby Aythis powstało już w 2007 roku czyli po pierwszej płycie Remembrance jednak stylistycznie brzmi jak kontynuacja Lethian Dreams. Artystka po 2016 roku zrobiła sobie przerwę w wydawaniu albumów jednak ostatnio znowu do tego powróciła, najpierw wypuszczając w zeszłym roku nówkę Lethian Dreams a następnie w tym, kontynuację projektu Aythis. W tym miejscu nie zostało mi już dużo więcej do opisania gdyż Secrets From Below generalnie jest po prostu w stylu poprzednich płyt czyli to w całości lekkie, wolne, klimatyczne etherealowe granie z łagodnym wokalem a jedyną różnicą jest zmniejszenie ilości klasycznych instrumentów z jednoczesnym zwiększeniem porcji elektroniki. Jeszcze jedna sprawa: wcześniej płytom Carline dawałem sporo ósemek, dziewiątek a nawet trafiły się dwie dziesiątki (dla ostatnich dwóch Remembrance) jednak od momentu powrotu do wydawania, poziom się nieco obniżył, schodząc do typowej siódemki czyli grania dobrego ale nie wybijającego się już z tłumu.
https://www.youtube.com/w...l=Orcynia_Music

Blackbriar "The Cause of Shipwreck" (7/10)
Holenderska kapela tworząca gothic metal. Dotychczas wypuszczali tylko EPki z czego pierwsze dwie były na dziewiątkę a na trzeciej trochę obniżyli loty schodząc do siódemki, za to teraz przyszła pora na ich debiutancki album. Muzyka na The Cause of Shipwreck to gothic metal przy czym zdecydowanie w tej lżejszej postaci czyli w zasadzie bez intensywniej czy ciężej grających gitar, z lekkimi wstawkami symfonicznymi oraz folkowymi i wyłącznie z czystym wokalem. Co do kwestii samego głosu to wokalistka Zora Cock dysponuje dosyć specyficznym, zwracającym na siebie uwagę, jednak wywołującym różne reakcje: jej głos brzmi ładnie, jednak jest taki trochę miauczący co dla jednych jest urokliwe a innych może irytować. Przed słuchaniem miałem pewne obawy gdyż zespoły dotychczas wypuszczające same EPki nie zawsze sobie radzą z pełnym albumem jednak ogólnie sobie poradzili choć szkoda, że nie udało im się wybić ponad standardową dobrą płytę.
https://www.youtube.com/w...BlackbriarMusic

Crypts of Despair "All Light Swallowed" (7/10)
Druga płyta litewskiego zespołu wykonującego death metal. W sumie brzmienie dość typowo gatunkowe przy czym grają dość wolno a utwory są powydłużane poprzez dodanie do nich melodyjnych, instrumentalnych zwolnień. Muszę tu jednak napisać, że melodyjne wstawki nie czynią muzyki lżejszą a jedynie bardziej urozmaiconą, gdyż wokalnie zdecydowanie przeważają niskie, głębokie growle, oprócz, których występują jeszcze szybsze ale wyższe growle. Debiut był całkiem w porządku jednak zbyt typowy i schematyczny, za to All Light Swallowed jest pod każdym względem lepszy: bardziej urozmaicony, ciekawszy ale i nieco cięższy.
https://www.youtube.com/w...endingObscurity

Desolate Realm "Desolate Realm" (7/10)
Debiutancki album fińskiego dwuosobowego projektu założonego przez multiistrumentalistę Matiasa Nastolina, odpowiadającego za wokale i wszystkie gitary oraz perkusistę Olli Törrönena (obaj muzycy są członkami death metalowego zespołu Decaying). Brzmienie mają dosyć specyficzne gdyż wykonują heavy doom metal czyli połączenie heavy metalu i doom metalu przy czym ten pierwszy charakteryzuje się szybkością w połączeniu z dużą ilością skomplikowanych riffów za to drugi, wolnym tempem i raczej prostszą ale przytłaczającą pracą gitar. Niby te gatunki do siebie nie pasują więc raczej nie za często są łączone a przynajmniej ja nie trafiałem wcześniej na takie rzeczy, okazało się jednak, że Desolate Realm taka fuzja się udała. Wokal jest tu heavy metalowy z samymi cleanami, jednak jest on wolniejszy, mocniejszy i niższy niż zazwyczaj (ale wysokie od czasu do czasu też tu przemycili). instrumentalnie również czuć tu to połączenie a więc prędkość jest tak pomiędzy oboma gatunkami z riffami heavy metalowymi tyle, że brzmiącymi niżej i wolniej. Ciekawa sprawa bo słuchając z jednej strony czuć powiew świeżości ale z drugiej muzyka (jak i okładka) przywodzi mi na myśl metal z pierwszej połowy lat 90' a może i dawniejszy.
https://www.youtube.com/w...l=DesolateRealm

Evil Drive "Demons Within" (7/10)
Trzecia płyta fińskiego zespołu wykonującego melodic death metal. Wystarczy chwilę ich posłuchać aby zauważyć, że wzorują się na szwedzkim Arch Enemy a więc uświadczymy tutaj średniego ciężaru, sporej ilości melodyjnych riffów oraz niskich screamów i wysokich growli wokalistki. Na każdym albumie jako smaczek dawali po jednym lub dwóch utworach w których znalazła się odrobina czystych wokali i tak też zrobili tym razem lecz niestety tak jak wcześniej brzmiały one dobrze to teraz coś nie wyszło a cleany z początku In the End zwyczajnie nie brzmią dobrze i kojarzą mi się raczej ze smętnym głosem staruszki z bazaru (do tego akcent jest irytujący) a nie młodej, energicznej kobiety. Wszystkie płyty są w tym samym stylu i tej samej jakości co jest niby dobre, bo wiadomo czego można się po nich spodziewać jednak trochę szkoda, że nie starają się wybić, stworzyć własny styl, wnieść do muzyki coś od siebie lub chociaż urozmaicić bardziej część wokalną tak aby nie być po prostu kopią innej, bardziej znanej i lepszej kapeli.
https://www.youtube.com/w...rtainmentEurope

Frozen Crown "Winterbane" (8/10)
Trzecia płyta power metalowego zespołu z Włoch. Jakoś na początku roku doszło do poważnych zmian w składzie: wymienieni zostali gitarzystka, basista i perkusista co miało wyraźny wpływ na brzmienie. Szczególnie zwraca na siebie zmiana gitarzystki gdyż od razu słychać odmienny sposób grania i stosowanie innych riffów. Zazwyczaj muzycy grają pod zdolności osoby odpowiadającej za wokal jednak w tym przypadku da się zauważyć, że to Giada zaczęła miejscami śpiewać nieco inaczej, i odnoszę wrażenie jakby wzorowała się na Brittney Slayes z Unleash the Archers. Na debiucie było sporo elementów melodic death metalu w tym męskie growle jednak z płyty na płytę było ich mniej i ten trend nadal się utrzymuje (growl jest w dwóch utworach). Wcześniej też prędkości muzyce nadawały blasty, których teraz jest już mniej co miało wpływ na ogólne tempo i energiczność, za to nowością są pewne wstawki folkowe i z bardziej klasycznego power metalu. Pomimo zmian Frozen Crown nadal brzmią bardzo dobrze i śmiało mogę ich polecić, choć trochę niepokojące, że z płyty na płytę oceną zmniejsza się o jeden.
https://www.youtube.com/w...=ScarletRecords

Gojira "Fortitude" (7/10)
Tego zespołu raczej nikomu przedstawiać nie trzeba gdyż są dosyć popularni a przy tym wyróżniają się charakterystycznym, łatwo rozpoznawalnym brzmieniem a dokładniej to zawsze wykonywali progressive technical death metal z elementami groove metalu przy czym akurat death metal zawsze schodził gdzieś na dalszy plan. Na poprzedniczce, czyli albumie Magma postanowili bardziej wyeksponować progressive i groove metal co ma również miejsce na Fortitude a dodatkowo po raz pierwszy postanowili w kilku miejscach zastosować etniczne motywy przywołujące na myśl zespół Sepultura. Generalnie to nowy album stylistycznie można by umieścić pomiędzy The Way of All Flesh a Magma przy czym jest on lżejszy i mniej techniczny od tego pierwszego ale jednocześnie nie posiada specyficznego klimatu zawartego na tym drugim pomimo częstego używania czystych wokali. Brzmi to trochę tak jakby muzycy nie do końca byli przekonani co do tego jak chcą grać i to niezdecydowanie jest dobrze wyczuwalne przez cały czas trwania albumu. Przez to początkowo jakoś nie mogłem się wgryźć w Fortitude, później się jednak przekonałem tyle by uznać go za dobry krążek, jednak z powodu braku konkretniejszych konkretów nie mogłem dać wyższej oceny. Zauważyłem w zespole pewien schemat towarzyszący im od czasów The Way of All Flesh, polegający na wydawaniu po sobie genialnych płyt na przemian ze zwyczajnie dobrymi więc mam nadzieję, że idąc dalej tą drogą, następna będzie znowu genialna.
https://www.youtube.com/w..._channel=Gojira

Innersphere "Omfalos" (8/10)
Druga płyta czeskiego zespołu, który stylem i obranym kierunkiem muzycznym najbardziej kojarzy mi się z In Mourning czyli początkowo wykonywali po prostu progressive melodic death metal jednak potem zaczęli mieszać go z doom metalem. Największymi wadami raczej średniej jakości debiutu Innersphere były monotonia i taka jakaś bezpłciowość gdyż większość utworów była bez wyrazu brzmiąc przy tym prawie jednakowo z dosyć jednostajnym wokalem, jednak na szczęście na Omfalos wraz z doom metalem pojawiło się większe urozmaicenie muzyki. Tym razem dużo się dzieje a na płycie znalazły się zarówno szybsze progressive melodic death metalowe utwory jak i wolne, klimatyczne, bardziej doom metalowe oraz oczywiście takie mieszane, które np. zaczynają się wolno ale potem przyspieszają. Dużą poprawa nastąpiła też w warstwie wokalnej więc możemy tu usłyszeć wyższe, niższe, wolniejsze i szybsze growle oraz od czasu do czasu czyste wokale. To dobry przykład zmiany na lepsze: na debiucie nie do końca chyba mieli pomysł na siebie jednak potem postanowili popracować nad własnym stylem z jednoczesnym szlifowaniem własnych umiejętności w wyniku czego druga płyta jest konkretna i dużo ciekawsza.
Nadal przeważający u nich progressive melodic death metal: https://www.youtube.com/w...usArtists-Topic
Przykład utworu nastawionego na doom metal: https://www.youtube.com/w...usArtists-Topic

Tetrarch "Unstable" (7/10)
Druga płyta amerykańskiego zespołu wykonującego nu metal. Okres największe popularności nu metalu trwał od połowy lat 90' zeszłego wieku do mniej więcej 2005 roku po czym zespoły go wykonujące przechodziły do fazy odcinania kuponów, modyfikowały styl lub też kończyły działalność a jeżeli nawet powstawały nowe to były okropnie wtórne i zbyt przesiąknięte alternative metalem. Można by pomyśleć, że nu metal zostanie wpisany na listę gatunków zagrożonych wyginięciem jednak wtedy zaczęły pojawiać się nowe zespoły takie jak Tetrarch czy Tallach, które niby tylko łączyły w sobie cechy klasyków gatunku jednak pomimo tego brzmiały naprawdę dobrze i świeżo. Tetrarch brzmią jak mieszanka Slipknot, Korn i dawnego Linkin Park a na obu ich płytach znajdziemy szybkie mocne, miażdżące riffy, bardziej melodyjne, szybsze i wolniejsze granie, elektroniczne ozdobniki, growle, screamy jak i wpadające w ucho czyste wokale. Debiut z 2017 roku spokojnie można zaliczyć do jednej z najlepszych płyt w gatunku, nówka choć już nie aż tak dobra nadal trzyma wysoki poziom.
https://www.youtube.com/w...hannel=Tetrarch
_________________

 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2021-05-14, 14:23   

Akhenaten "The Emerald Tablets of Thoth" (9/10)
Dwuosobowy projekt założony przez braci: Wyatt Houseman jest wokalistą a Jerred Houseman odpowiada za wszystkie instrumenty. Początkowo wykonywali black metal, potem jednak przerzucili się na blackened death metal jednak to co tworzą znacznie różni się od typowych reprezentantów gatunku gdyż wprawdzie bracia są amerykanami to jednak ich muzyka jest bardzo mocno zainspirowana staroegipską muzyką ludową a teksty utworów ich mitologią. Nadaje im to unikalne brzmienie gdyż raczej niezbyt dużo projektów czy zespołów grają jak oni i tak np. istnieje Nile jednak tam egipskie motywy są ledwie dodatkiem podczas gdy w Akhenaten występują na każdym kroku, podobny klimat występuje w Septicflesh na płycie Sumerian Deamons jednak sama muzyka jest inna. Na The Emerald Tablets of Thoth podobnie jak na poprzedniczce oprócz blackened death metalowych utworów znalazły się również cztery folk metalowe instrumentale i chociaż zazwyczaj nie lubię kawałków bez wokalu to dwa z nich są na tyle ciekawe i klimatyczne, że śmiało mogę stwierdzić, że są dobre. Muzyka sama w sobie jest ciężka, z growlami i skrzekami a cleany pojawiają się na chwilę w dwóch utworach, jednak ogromna ilość egipskich motywów łagodzi brzmienie i uatrakcyjnia je, tak, że nawet osoby słuchające na co dzień tylko lżejszych rzeczy powinny móc znaleźć tu coś dla siebie. Ciekawostka: Bracia w swojej karierze muzycznej generalnie trzymają się razem: najpierw byli w brutal death metalowym zespole Execration, następnie założyli projekt Akhenaten a później doszła do tego atmospheric black metalowa kapela Helleborus. Uwaga: Kwestia dyskografii jest sporna gdyż w niektórych miejscach w necie podają 4 płyty z debiutem o nazwie Gods of Nibiru lecz zazwyczaj traktowana jest ona raczej jako demo a za debiut uważany jest wydana rok później Incantations Through the Gates of Irkalla. Sam zespół na swoim bandcampie potwierdza tą drugą wersję więc się jej trzymam, za to Gods of Nibiru z dopiskiem Vol. 1 zostało wypuszczone jako kompilacja w 2019 roku jednak ze znacznie zmienioną tracklistą (więcej utworów, inna kolejność i nie wszystkie z oryginalnego wydania na nią trafiły).
https://www.youtube.com/watch?v=zgUlkJx8nMY

Brand of Sacrifice "Lifeblood" (7/10)
Druga płyta kanadyjskiej grupy muzycznej. Z deathcoreowymi zespołami różnie bywa: jedne tworzą typowogatunkową muzykę a inne wydają płyty zainspirowane czymś jeszcze a wtedy mamy do czynienia np. z progressive, symphonic czy blackened deathcorem. Z Brand of Sacrifice na Lifeblood jest nieco inaczej gdyż to przede wszystkim dość typowo brzmiący technical deathcore, jednak zastosowali tu również w ramach urozmaicenia sporo drobnych wstawek zaczerpniętych z różnych rejonów muzycznych i tak np. w jednym utworze jest lekko symfoniczna warstwa instrumentalna, w kolejnym słychać szybki kobiecy operowy wokal, w jeszcze innym zastosowano sporo elektroniki, w jeszcze kolejnym dali trochę nu metalu lub też pojawiają się skrzeki, pig squeal, skandowanie albo męskie cleany rodem z metalcore. Dużo różnych rzeczy jednak niczego nie ma na tyle dużo by był sens dodać jakiś przedrostek przed tagiem technical deathcore. Płytę spokojnie można nazwać dobrą ze względu na ozdobniki jednak nie mogłem dać wyższej oceny gdyż gdy ich akurat nie ma, to muzyka brzmi raczej typowo.
Utwór bez dodatkowych elementów: https://www.youtube.com/w...RANDOFSACRIFICE
Jeden z tych z dodatkami: https://www.youtube.com/w...RANDOFSACRIFICE

Burning Witches "The Witch of the North" (6/10)
Czwarta płyta szwajcarskiego zespołu wykonującego heavy metal. Grupę tworzy pięć kobiet i chociaż założyły ją dosyć niedawno to na pierwszych dwóch albumach wyraźnie słychać inspiracje klasykami gatunku jak i momentami hard rockiem z lat 80' przez co nie do końca mogłem się do nich przekonać. Na trzeciej, zeszłorocznej płycie nieco zmodyfikowały styl brzmiąc nowocześniej a hard rock zastąpiły wpływami power metalu i zdecydowanie był to ich najlepszy album zajmujący wysokie miejsce w zeszłorocznym rankingu, teraz jednak wydały The Witch of the North stanowiące jakby połączenie poprzednich płyt a dokładniej to pozostały przy heavy metalu zainspirowanego power metalem jednak znowu często wyraźnie słychać wzorowanie się na klasykach gatunków. Nówka jest nierówna: początku dobrze się słucha przy czym nie jest to poziom z Dance with the Devil jednak druga połowa to głównie utwory brzmiące jakby były robione na siłę przez co płyta zaczyna się dłużyć co wynika również z przekombinowania gdyż dziewczyny dały tu trzynaście utworów a całość ma 56 minut. Prawdopodobnie po prostu trochę za szybko ją wydały, pewnie by podreperować budżet nadszarpnięty przez brak koncertów wynikających z obostrzeń związanych z pandemią. Najlepsze utwory mają spory potencjał ale często są w jakimś stopniu jakby niedopracowane i np. refren jest bardzo fajny ale zwrotki już takie zwyczajne, za to najgorsze utwory to nic ciekawego i lepiej było je ominąć zmniejszając tym samym czas trwania samej płyty.
https://www.youtube.com/w...earBlastRecords

Mental Cruelty "A Hill to Die Upon" (9/10)
Zespół, który lubi modyfikować wykonywaną przez siebie muzykę: na początku wykonywali mieszankę slamming death metalu z brutal deathcorem jednak z przewagą tego pierwszego, za to na drugiej płycie proporcje się odwróciły i tak jakoś trochę zaczęli kojarzyć mi się z Suicide Silcence z czasów debiutu w ich najcięższych momentach. Teraz wydali A Hill to Die Upon, które przynosi kolejne, tym razem bardziej drastyczne zmiany, zmiany przez które nówka tylko trochę przypomina wcześniejszą twórczość. Przede wszystkim mocno zainspirowali się symphonic black metalem co da się zauważyć zarówno w warstwie wokalnej gdzie ilość niskich growli została nieco ograniczona na rzecz skrzeków, jak i w warstwie instrumentalnej, która stała się taka jakaś bardziej klimatyczna oraz epicka ale i melodyjniejsza a całości tempa nadaje szalejąca perkusja. Kolejną nowością są drobne wstawki z czystym wokalem, którego to nigdy u nich nie było a miejscami nawet da się usłyszeć kobiece, chóralne, wysokie zaśpiewy, przy czym zostały one wkomponowane w instrumenty tak by się zbytnio nie wybijać. Dzięki poczynionym zmianom powstała najlepsza i najbardziej zróżnicowana płyta w dyskografii co jednak odbiło się nieco na ciężarze choć w ogólnym rozrachunku uważam, że było warto (dawniej było naprawdę ciężko ale sama muzyka była prostsza). Słuchając A Hill to Die Upon cały czas kojarzy mi się ona z zeszłorocznym Lorna Shore, którzy to też nagle postanowili zacząć w podobny sposób eksperymentować co również poskutkowało powstaniem najlepszej płyty w dyskografii i jednocześnie będącej w ścisłej czołówce najlepszych płyt zeszłego roku (teraz mamy dopiero połowę roku jednak chyba mało prawdopodobne by nagle zaczęło wychodzić tak pełno genialnych płyt by Mental Cruelty wyleciało poza pierwszą dziesiątkę).
https://www.youtube.com/watch?v=NcgO2FCYOHw

Osiah "Loss" (7/10)
Trzecia płyta brytyjskiego zespołu wykonującego technical deathcore. Do zespołu zachęciły mnie dwa bardzo dobre single, zaproponowane przez youtube, przy czym ogólnie kapela okazała się gorsza niż myślałem: debiut to zwykły średniak, druga płyta dość dobra ale też nic specjalnego za to nówkę już można określić jako dobrą a wcześniej wspomniane single okazały się być najlepszymi utworami na płycie. Co do samego brzmienia to nie ma sensu się zbytnio rozpisywać gdyż mamy tu po prostu do czynienia z technicznie granym deathcorem z głównie growlowanym wokalem choć można tu też znaleźć metalcoreowe i hardcoreowe screamy. Całość została trochę urozmaicona występującymi co jakiś czas black metalowymi elementami co akurat ostatnimi czasy w gatunku jest dosyć popularne.
https://www.youtube.com/watch?v=Zvm8aAcNkhA

VOLA "Witness" (6/10)
Trzecia płyta duńskiego zespołu wykonującego muzykę z pogranicza progresywnego metalu i rocka (z pewnymi wpływami alternative metalu) a ich cechami charakterystycznymi są spora ilość bardziej technicznego grania oraz stosowanie wyłącznie czystego wokalu a więc mógłbym ich porównać do takich kapel jak Voyager czy Haken. Niby wszystko w porządku jednak jakoś ani teraz ani wcześniej nie zaciekawili mnie na tyle aby chciałoby mi się do nich częściej wracać a tym bardziej dać wyższą ocenę a to ze względu na nijakie momenty jakich zawsze było u nich sporo. Momenty w których muzyka zaczyna brzmieć jakby w danej chwili trochę skończyły im się pomysły a zarówno instrumenty jak i wokale robią się kompletnie bez wyrazu. Witness zaczyna się dobrze i pierwsze trzy utwory robią naprawdę dobre wrażenie, po nich pojawia się taki dosyć zaskakujący gdyż w progresywnym metalu rap (za który odpowiada występujący gościnnie Shahmen) raczej nie często występuje (oryginalny jednak osobiście mi nie odpowiada... ze względu na rap), dalej jednak poziom nieco się obniża gdyż więcej tam tych nijakich momentów a utwory po przesłuchaniu jakoś tak zlewają mi się w jeden.
https://www.youtube.com/watch?v=DhcsSfCbl7Y
_________________

 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2021-06-03, 20:37   

Hannes Grossmann "To Where the Light Retreats" (6/10)
Hannes Grossmann to imienny projekt cenionego niemieckiego muzyka znanego z takich zespołów jak Alkaloid, Eternity's End, Howling Sycamore The Fractured Dimension, Triptykon, ex-Hate Eternal, ex-Obscura, ex-Necrophagist. Zazwyczaj jest perkusistą jednak w tym projekcie odpowiada również za gitarę prowadzącą, rytmiczną i basową choć często pomagają mu muzycy sesyjni. Co ciekawe niektórzy uczestniczyli przy nagrywaniu kilku płyt a wokalista Morean przy wszystkich, jednak oficjalnie nie jest on członkiem projektu. Where the Light Retreats stylem nie odstaje od reszty dyskografii czyli jest to progressive technical death metal a więc można na niej znaleźć typowe dla projektu oraz gatunku wady i zalety. Największą zaletą jest tu technika: praca wszystkich instrumentów jest bardzo wyrazista, profesjonalna i skomplikowana a do tego często można tu uświadczyć solówek gitarowych. Jednak z największej zalety wynika jednocześnie największa wada w postaci przekombinowania: partie poszczególnych instrumentów często potrafią się przedłużać tworząc efekt niezbyt fajnych przymulastych dłużyzn a nadmiar bodźców potrafi szybko zacząć męczyć uszy. Jest tu też typowa wada zespołów nastawionych na popisy instrumentalne czyli lekkie zaniedbanie części wokalnej a więc pod tym względem nie dzieje się tu za dużo i zdecydowanie dominują po prostu wyższe, dosyć jednostajne growle. W obronie muzyka muszę jednak wspomnieć, że nówka wypada tu trochę lepiej niż na debiucie (i na pewno lepiej niż u wielu wykonawców w gatunku) choć już nie tak dobrze jak na drugiej i trzeciej płycie, za co właśnie tym razem dałem niższą ocenę niż wspomnianym dwóm poprzedniczkom.
https://www.youtube.com/w...n%E2%80%93temat

Fear Factory "Aggression Continuum" (6/10)
Tego giganta industrial death metalu raczej nikomu przedstawiać nie trzeba gdyż są znani i popularni a do tego na rynku muzycznym od bardzo dawna, dokładniej to od wydania debiutu minęło już 29 lat. Mimo tego jak na taki staż, ilość płyt nie jest jakoś szczególnie duża gdyż mieli sporo przerw, od ostatniej np. minęło 6 lat więc w tym roku wyszła, można by powiedzieć, że dopiero dziesiąta. Wpływ na to miało kilka czynników w tym pewien konflikt pomiędzy muzykami a zwłaszcza założycielami: wokalistą Burtonem C. Bellem i gitarzystą Dino Cazaresem. Ten drugi nawet opuścił zespół w 2002 roku jednak powrócił w 2009, za to w tym roku odszedł od nich Burton przy czym materiał na płytę został nagrany jakoś rok temu (i wtedy też miała zostać wydana lecz tak się jednak nie stało) więc znajdują się na niej jego wokale. Jak już wspomniałem, na następcę bardzo dobrego Genexus trzeba było poczekać aż sześć lat więc można by się spodziewać porządnie dopracowanego albumu... a tym czasem efekt prac nie jest jakoś specjalnie zadowalający i przypomina mi bardziej zbiór lepszych i trochę gorszych bonus tracków z poprzedniczki. Wpływ na to mógł mieć konflikt przez, który muzycy nie angażowali się w pełni, wyjście z wprawy spowodowane długą przerwą lub też pandemia w której wychodziło sporo płyt robionych na siłę tylko po to by podreperować budżet nadszarpnięty przez odwoływanie tras koncertowych. Generalnie to zespół zawsze był dość nierówny a na albumach w różnych proporcjach znajdowały się utwory mało ciekawe, średnie, dość dobre, dobre i bardzo dobre w związku z czym dawałem im oceny od 5 do 9 natomiast Aggression Continuum jest wprawdzie równe, jednak skoncentrowane na utworach dość dobrych i dobrych. Czyli z jednej strony nie ma niczego co by raniło uszy jednak też niczego co by zapadało jakoś specjalnie w pamięć więc słucha się tego nawet nieźle ale bez wywoływania żadnych emocji i równie dobrze można by sobie podarować sprawdzanie nówki. Podobnie jak na Genexus mamy tu lekką modyfikację dawnego stylu w postaci ograniczenia industrialnego metalu z jednoczesnym zwiększeniem wpływów groove metalu przy czym tak jak ostatnio było to całkiem ciekawym urozmaiceniem, to teraz w sumie można by uznać to za drobną wadę, gdyż w miejscach gdzie jest go więcej nagromadzone, zaczynają brzmieć jak dziesiątki innych kapel (w sensie łączących groove metal z czymś innym).
https://www.youtube.com/watch?v=9eqIEfPG4wc

ISON "Aurora" (6/10)
Czwarta płyta szwedzkiego projektu zajmującego się tworzeniem muzyki w klimatach Ethereal, Shoegaze, Ambient, Drone. Projekt założyli Heike Langhans oraz Daniel Änghede przy czym oboje odpowiadali za wokal, gitarę i keyboard przy czym wokali Heike było zdecydowanie więcej, za to Daniel dodatkowo zajmował się gitarą basową. W 2019 roku Heike opuściła projekt natomiast Daniel postanowił kontynuować działalność początkowo rozważając zatrudnienie jakiejś wokalisty po czym jednak zdecydował się na coś innego: zawiązał współpracę z ośmioma wokalistkami a każda z nich udzieliła się w jednym utworze. Tymi wokalistkami są Vila (nie znalazłem o niej żadnych informacji), Cammie Gilbert z Oceans of Slumber, Lisa Cuthbert, (wydająca płyty pod swoim imieniem i nazwiskiem), Sylvaine a właściwie Kathrine Shepard z Sylvaine, Gogo Melone z Luna Obscura i Aeonian Sorrow, Carline Van Roos z Remembrance, Lethian Dreams i Aythis, circle&wind a właściwie Viola Petsch z circle&wind oraz Tara Vanflower z Lycia. Pomimo tylu wokalistek płyta jest spójna gdyż wszystkie śpiewają w podobny sposób czyli bardzo wolno a do tego ich głosy też brzmią dosyć podobnie. I w tym momencie muszę wspomnieć, że niezbyt podoba mi się droga obrana przez projekt: Debiut trwał 35 minut a utwory choć wszystkie wolne i klimatyczne, różniły się od siebie, efekt był tak dobry, że dałem im maksymalną notę, potem jednak albumu zaczęły się robić coraz dłuższe a jednocześnie jakość utworów się trochę obniżyła a do tego zaczęły się w nich pojawiać dłużyzny. Mimo zmiany wokalu projekt nadal zmierza tą drogą: płyta trwa 1:09:52 czyli jak na ethereal za długo gdyż ten gatunek ma to do siebie, że na początku urzeka klimatem ale potem zaczyna usypiać, do tego utwory znowu są sztucznie powydłużane zapętlonymi motywami warstwy instrumentalnej oraz spowolnionymi, jednostajnymi kobiecymi partiami wokalnymi. Niestety muzyk odpowiedzialny za ISON trochę się tu nie popisał i nie wykorzystał potencjału gdyż mając do dyspozycji osiem wokalistek z łatwością mógł stworzyć coś zróżnicowanego a tym czasem kazał wszystkim śpiewać jednakowo przez co ogólnie wyszedł z tego dosyć monotonny album.
https://www.youtube.com/w...nnel=DarkMusicz

Light the Torch "You Will Be the Death of Me" (5/10)
Właśnie wydali czwartą płytę przy czym pierwsze dwie pod nazwą Devil You Know a kolejne dwie już jako Light The Torch, do tego tak jak przez zmianą nazwy po prostu wykonywali metalcore to później zaczęli łączyć go z alternative metalem a czyste wokale zdecydowanie zaczęły przeważać. Zespół założył Howard Jones czyli były wokalista Killswitch Engage co mnie zachęciło do sprawdzenia ich i początkowo mi się spodobali jednak jakoś szybko mi się zaczęli przejadać i brzmieć mocno typowo, za to po zmianie nazwy jakość się jeszcze obniżyła gdyż muzyka za bardzo złagodniała, utwory brzmią jakby były robione bez pomysłu a zarówno growle, screamy jak i cleany nie brzmiały już tak dobrze jak za czasów bycia członkiem KSE (pewnie wokalista jest już wypalony). Nowa płyta w zasadzie nie różni od poprzedniej czyli ma swoje drobne lepsze chwilę ale ogólnie dominuje średnie granie z aurą bylejakości i wtórności.
https://www.youtube.com/w...earBlastRecords
_________________

 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2021-07-04, 13:26   

Lord of the Lost "Judas" (8/10)
Lord od the Lost jest niemieckim zespołem wykonującym gothic metal przy czym w ich muzyce słychać również inspiracje industrial metalem, który jednak pojawia się na płytach w zmiennych ilościach. Poza typowym dla siebie graniem, wydali również trzy płyty zatytułowane Swan Songs z dodaną kolejną cyfrą rzymską, zawierające akustyczne utwory. Muzycy przez lata zdążyli przyzwyczaić słuchaczy do długich, zwykle około godzinnych albumów, jednak tym razem postanowili chyba pobić własny rekord gdyż Judas trwa aż 1:43:57 a cały nowy materiał został podzielony na dwa CD. Czasami takie rozdzielenie oznacza, że muzyka na obu CD różni się od siebie jednak tutaj oba utrzymane są w tym samym stylu, szybkości czy ciężarze. Nieraz wydawanie tak długich albumów oznacza przerost formy nad treścią co wiąże się z otrzymaniem niższej oceny, jednak w tym przypadku całość jest ciekawa i się nie dłuży więc zespół dobrze sobie wszystko musiał obmyślić. Jeśli chodzi o muzykę to trzymają się swojego stylu przy czym oprócz elementów industrial metalu, pojawiły się tu też pewne wstawki symfoniczne. Tradycyjnie muzyka jest niezbyt ciężka gdyż zdecydowanie dominują czyste wokale, przypominające barwą a miejscami również sposobem śpiewania te stosowane przez ich rodaków z Rammstein, jednak oprócz tego występują też screamy od czasu do czasu. Warto jeszcze wspomnieć, że to płyta koncepcyjna, której tematyka krąży wokół tytułowego Judasza a oba CD mają podtytuły, kolejno Damnation i Salvation.
https://www.youtube.com/w...l=NapalmRecords
_________________

 
 
Koziu 
koziu





Dołączył: 03 Lip 2017
Posty: 2909
Wysłany: 2021-07-04, 14:07   

Adrian1234, fajna nutka
_________________
Coś się kończy coś zaczyna
 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2021-07-04, 14:25   

Koziu, Ogólnie zespół wyróżnia się z tłumu a przynajmniej ja nie spotkałem drugiego takiego. Poprzednia płyta nieco lepsza (oceniona przeze mnie na 9/10) i zawiera więcej elementów industrial metalu https://www.youtube.com/w...l=NapalmRecords
_________________

 
 
BlueAlien 
BlueAlien
AlienQueen





Wiek: 30
Dołączyła: 23 Paź 2015
Posty: 7849
Skąd: Andromeda
Wysłany: 2021-07-05, 00:12   

Nawet dobra muzyka, koleś ma przyjemny głos :oczęta:
 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2021-07-11, 12:58   

BlueAlien, Nie znałaś Lord of the Lost? Myślałem, że Ci ich już kiedyś polecałem?

Night Crowned "Hädanfärd" (8/10)
Na początku zeszłego roku wydali swój debiutancki album, który to znajdował się w pierwszej piątce mojego zeszłorocznego rankingu a już teraz wyskoczyli z kolejnym, który okazuje się być prawie równie dobry. Na poprzedniczce wykonywali muzykę z pogranicza blackened death metalu i melodic death metalu z symfonicznymi wstawkami i tekstami po angielsku natomiast tym razem trochę złagodnieli, stając się bardziej melodyjni więc obecnie najlepiej opisuje ich tag Melodic black metal, symfonicznych wstawek jest mniej, natomiast jeśli chodzi o język tekstów to przerzucili się na swój ojczysty czyli szwedzki. Zmianie również uległo podejście do czystych wokali i jak wcześniej pojawił się w niewielkich ilościach w trzech utworach to teraz również w trzech, jednak w dwóch z nich znalazło się go całkiem sporo.
Typowy dla płyty utwór: https://www.youtube.com/w...nnel=NobleDemon
Przykład utworu z czystymi wokalami: https://www.youtube.com/w...nnel=NobleDemon

Times of Grace "Songs of Loss and Separation" (7/10)
Ten amerykański projekt został założony przez znanych z Killswitch Engage wokalistę Jesse'go Leach'a oraz gitarzystę Adama Dutkiewicza (jednak w projekcie na początku odpowiadał za wszystkie instrumenty oraz dodatkowe wokale). Debiutancki album został wydany w 2011 roku... po czym nastała długa cisza gdyż muzycy skoncentrowali się na swoim głównym zespole (Jesse miał jeszcze dwa inne projekty, które również przestały dawać oznaki życia). W 2016 roku niby się reaktywowali i nawet zatrudnili perkusistę Dana Gluszaka jednak potem znowu cisza aż w tym roku, zapewne z okazji rocznicy wydania debiutu, Times of Grace nagle powróciło z nową płytą. Dziesięć lat temu można było ich określić jako mieszankę metalcore i alternatywnego metalu a muzyka choć raczej lekka była zazwyczaj dosyć szybka, tym razem jednak od razu da się zauważyć pewne zmiany: metalcore jest tu mniej gdyż, zdecydowanie przesunęli się w stronę alternatywnego metalu, do tego tym razem dominuje lżejsze, wolniejsze granie (chwilami nawet można wyłapać pewne doom metalowe motywy w pracy instrumentów) i ogólnie utwory są dłuższe niż poprzednio a cztery z nich przekraczają pięć minut. W swojej muzyce zawsze stosowali mieszankę czystych wokali i screamów z przewagą tych pierwszych, tym razem jednak ilość tych drugich jeszcze bardziej uległa zmniejszeniu. Podsumowując: Songs of Loss and Separation ogólnie jest dobre jednak brakuje mi tu dawnej energii a po bardzo dobrym singlu "Medusa" liczyłem jednak na lepszy album.
Typowy utwór: https://www.youtube.com/w...imesOfGraceVEVO
Najlepszy utwór na płycie: https://www.youtube.com/w...imesOfGraceVEVO
_________________

 
 
Cascabel 





Wiek: 31
Dołączyła: 03 Sty 2016
Posty: 3751
Wysłany: 2021-07-22, 14:34   

Adrian1234 napisał/a:
Lord of the Lost "Judas" (8/10)
Lord od the Lost jest niemieckim zespołem wykonującym gothic metal przy czym w ich muzyce słychać również inspiracje industrial metalem, który jednak pojawia się na płytach w zmiennych ilościach. Poza typowym dla siebie graniem, wydali również trzy płyty zatytułowane Swan Songs z dodaną kolejną cyfrą rzymską, zawierające akustyczne utwory. Muzycy przez lata zdążyli przyzwyczaić słuchaczy do długich, zwykle około godzinnych albumów, jednak tym razem postanowili chyba pobić własny rekord gdyż Judas trwa aż 1:43:57 a cały nowy materiał został podzielony na dwa CD. Czasami takie rozdzielenie oznacza, że muzyka na obu CD różni się od siebie jednak tutaj oba utrzymane są w tym samym stylu, szybkości czy ciężarze. Nieraz wydawanie tak długich albumów oznacza przerost formy nad treścią co wiąże się z otrzymaniem niższej oceny, jednak w tym przypadku całość jest ciekawa i się nie dłuży więc zespół dobrze sobie wszystko musiał obmyślić. Jeśli chodzi o muzykę to trzymają się swojego stylu przy czym oprócz elementów industrial metalu, pojawiły się tu też pewne wstawki symfoniczne. Tradycyjnie muzyka jest niezbyt ciężka gdyż zdecydowanie dominują czyste wokale, przypominające barwą a miejscami również sposobem śpiewania te stosowane przez ich rodaków z Rammstein, jednak oprócz tego występują też screamy od czasu do czasu. Warto jeszcze wspomnieć, że to płyta koncepcyjna, której tematyka krąży wokół tytułowego Judasza a oba CD mają podtytuły, kolejno Damnation i Salvation.
https://www.youtube.com/w...l=NapalmRecords


Bardzo polubiłam Swan Songs i Till Death Us Do Part (z tych płyt jest chyba większość piosenek, które slucham). Uwielbiam teledysk do Loreley.
I mega podoba mi się wykorzystanie poezji Poego!

Ostatnio więcej słucham w sumie rzeczy spokojniejszych. Jak Opeth, czy Pale Horse Named Death
_________________
- Kot to najlepszy pogromca problemów. Wystarczy przytulić, a on wymruczy smutki daleko precz! I wydrapie, i, "hhhh" powie, aż wszystkie uciekną sromotnie jak pokonane widmomyszy. Koty to prawdziwi bohaterowie, mówię ci!
Widmokot Nefer
 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2021-07-22, 15:15   

Cascabel, Sam jakoś tak na razie ominąłem Swan Songs bo jakoś nie miałem na nie ochoty, choć może to jeszcze kiedyś nadrobię. Jeżeli spokojniejsze to rozumiem, że wolisz ich nowsze płyty? Bo na pierwszych sporo elementów blackened death metalu a środkowe to głównie progressive death metal oprócz albumu Damnation. Osobiście najbardziej lubię środkowe płyty :) . Jak trafiłaś na A Pale Horse Named Death? Bo raczej są dość mało popularni i mnie np. poleciła mi ich jedna dziewczyna z demotywatorów, która uwielbia Type O Negative a że w A Pale Horse Named Death jest ich były perkusista to ich też słucha.

Ja akurat zrobiłem sobie trochę przerwy od nowości i odświeżam sobie dyskografię Devina Townsenda. Lubisz go? Muzyk ma wiele różnych pomysłów na muzykę a dodatkowo cierpi na chorobę dwubiegunową co ma swoje odzwierciedlenie w muzyce, która czasem jest wolna i prostsza, czasem szybsza i agresywniejsza a innym razem znowu taka o podniosłym charakterze, z wykorzystaniem wielu różnych instrumentów itp. choć generalnie trzyma się rejonów progresywnego metalu. Kilka przykładów:
https://www.youtube.com/w...uryMediaRecords
https://www.youtube.com/w...nsideOutMusicTV
https://www.youtube.com/w...ndProject-Topic
https://www.youtube.com/w...ndProject-Topic
A zobacz jeszcze ten teledysk po którym od razu widać, że zdecydowanie był na etapie manii
bo muzyka niezwykle żywa i różnorodna a teledysk wygląda jakby brał LSD :D https://www.youtube.com/w...nsideOutMusicTV
_________________

 
 
Cascabel 





Wiek: 31
Dołączyła: 03 Sty 2016
Posty: 3751
Wysłany: 2021-07-22, 19:18   

Adrian1234, Od Type O Negative, oczywiście xD

Z Devina Townsenda kojarzę Failure i Kingdom, dostałam jakiś tydzień temu xD Całkiem spoko. Na pozostałych słuchanie nie miałam czasu, a wczoraj słuchałam Damnation od Opeth... i mam jeszcze dwa zadania domowe xD
Ten... teledysk Genesis jest.... dziwny xD W pozytywnym znaczeniu tego słowa
_________________
- Kot to najlepszy pogromca problemów. Wystarczy przytulić, a on wymruczy smutki daleko precz! I wydrapie, i, "hhhh" powie, aż wszystkie uciekną sromotnie jak pokonane widmomyszy. Koty to prawdziwi bohaterowie, mówię ci!
Widmokot Nefer
 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2021-07-22, 21:54   

Cascabel, Chyba wszystkie teledyski z ostatniej płyty Devina są w tym stylu :D . Inny jest animowany i opowiada historię kociego astronauty, który odwiedza różne, kolorowe planety a kolejny pokazuje stadion na kolorowej planecie, na którym odbywa się jakaś parada z orkiestrą złożoną ze zwierząt gdzie np słonie grają na bębnach :D . Warto znać dyskografię Devina choć oczywiście potrzeba czas na jej ogarnięcie gdyż dużo tego wydał jako Devin Townsend, The Devin Townsand Band i Devin Townsend Project a dochodzą do tego jego pierwszy zespół Strapping Young Lad i projekt Casualties of Cool :) .

Ale z Opeth już jakieś inne płyty sprawdzałaś? Ja jakoś do Damnation nigdy do końca się nie przekonałem :) . Jakie metalowe zespoły jeszcze słuchałaś ostatnio? Znasz Machine Head?
_________________

 
 
Cascabel 





Wiek: 31
Dołączyła: 03 Sty 2016
Posty: 3751
Wysłany: 2021-07-23, 09:18   

Adrian1234, Danmantion jest delikatna i nie ma na niej warczącego wokalu... totalnie klimatyczna.
Z Opeth drugim zadaniem domowym jest "My Arms, Your Hearse" jeżeli chodzi o płytę (przesłuchałam, ale jeszcze nie całą). Wcześniej spodobały mi się pojedyncze piosenki, typu "Porcelain Heart".
Nie tak dawno przy którymś podejściu przekonałam się w końcu do Toola.
Bardzo spodobało mi się Motionless in White - Eternally Yours (czyli gość z teledysku "Whore")
Machine Head nie kojarzę.
_________________
- Kot to najlepszy pogromca problemów. Wystarczy przytulić, a on wymruczy smutki daleko precz! I wydrapie, i, "hhhh" powie, aż wszystkie uciekną sromotnie jak pokonane widmomyszy. Koty to prawdziwi bohaterowie, mówię ci!
Widmokot Nefer
 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2021-07-23, 13:20   

Cascabel, O, to wybrałaś sobie na zadanie domowe jedną z cięższych płyt Opeth :) . Osobiście lubię zespół od następnej w kolejności czyli Still Life.
Lubię Toola ale jednak bardziej zespół, który się na nich wzorował czyli Soen. W Soen w przeciwieństwie do Toola nie ma takich przymulastych momentów czy irytujących przerywników. Znasz? https://www.youtube.com/w...lverLiningMusic
Bardzo lubię Motionless In White, wpadają w ucho ale jednocześnie jest też moc a do tego spora różnorodność. A Machine Head to zdecydowanie jeden z najlepszych zespołów na metalowej scenie i jeden z bardziej charakterystycznych z wyrazistym, oryginalnym brzmieniem. Tworzą groove metal ale w swojej twórczości w różnych okresach próbowali swych sił w różnych brzmieniach. Stosują czyste wokale i screamy jednak ogólnie nie są jakoś specjalnie ciężcy a wokalista Robb Flynn ma charakterystyczny głos: https://www.youtube.com/w...nel=MachineHead :) .
_________________

 
 
Adrian1234 





Wiek: 39
Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 5028
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2021-07-27, 12:28   

Crescent "Carvingthe Fires of Akhet" (8/10)
Zespół powstał w 1999 roku jednak pierwszą EPkę wypuścili dopiero dziesięć lat później a debiutancką płytę w 2014 roku po czym już kolejne wychodziły dosyć regularnie choć nie za często. Na pierwszych dwóch albumach wykonywali muzykę dosyć podobną stylem do Nile czyli death metal zainspirowany starożytnym Egiptem, co jest zauważalne w tekstach i od czasu do czasu w dosyć specyficznych riffach jednak nastawiony głównie na ciężar. Na nówce postanowili nieco zmodyfikować swój styl i teraz bardziej kojarzą się z opisywanym przeze mnie już wcześniej Akhenaten czyli jest to blackened death metal, tym razem ze zdecydowanie większą ilością egipskich motywów a więc grają nieco lżej ale za to jest klimatyczniej i bardziej różnorodnie. Ciekawostka: W Akhenaten dodatkowo stosują elementy egipskiego folku a więc wychodzi na to, że ten amerykański projekt brzmi bardziej egipsko niż pochodzący z Egiptu Crescent. Data premiery była kilka razy przekładana i tak płyta początkowo miała wyjść w kwietniu, następnie przełożono ją na 21 czerwca, potem 20 lipca ale jednak ostatecznie wydana została 16 lipca.
https://www.youtube.com/w...STENABLERECORDS
_________________

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

 

Czy wiesz, że...