Poprzedni temat «» Następny temat
Kącik filozofów
Autor Wiadomość
bezn
Duch, który przeczy





Dołączył: 19 Gru 2016
Posty: 9711
Wysłany: 2019-03-15, 23:45   

BlueAlien, od zawsze? Ich podstawowa funkcja to tłumaczenie świata - zatem, muszą mieć w sobie logikę.
 
 
Koziu 
koziu





Dołączył: 03 Lip 2017
Posty: 2909
Wysłany: 2019-03-15, 23:47   

Trzeba zapytać autora :D
_________________
Coś się kończy coś zaczyna
 
 
Husarz712 
husarz





Dołączył: 29 Lip 2015
Posty: 5323
Wysłany: 2019-03-15, 23:54   

bezn, mity muszą mieć tylko tyle logiki ile wymagają słuchacze ¯\_(ツ)_/¯ pewnie niewielu się w ogóle zorientowało że coś w tej historii jest nie tak bo mają w świadomości że drzewa po prostu istnieją
_________________
The Light shineth in the Darkness,
and the Darkness comprehended it not.
 
 
BlueAlien 
BlueAlien
AlienQueen





Wiek: 30
Dołączyła: 23 Paź 2015
Posty: 7849
Skąd: Andromeda
Wysłany: 2019-03-16, 00:10   

Bogowie powstali samoistnie
To samo krowa
To dlaczego drzewa nie? XD
_________________

 
 
bezn
Duch, który przeczy





Dołączył: 19 Gru 2016
Posty: 9711
Wysłany: 2019-03-16, 00:35   

BlueAlien, skoro drzewo jest mniej ożywione niż krowa czy ,,istota człekopodobna" to pytanie brzmi...dlaczego, w nordyckim micie, świat sam siebie nie powołał siebie do życia?
 
 
vetulae 
vetulae





Wiek: 42
Dołączyła: 31 Lip 2017
Posty: 2912
Wysłany: 2019-03-17, 15:47   

bezn, świat nie może powstać sam z siebie i samoistnie, bo ludzie widza, że świat ich otaczający jest przyczynowo skutkowy. Więc przyjęcie, że powstał sam z siebie jest większym precedensem, niż stworzenie go przez wiecznych bogów. Co do tych pni może nalezy przyjąć, iż roślinność została stworzona na tym samym etapie co lądy i oceany. Tylko stworzenie człowieka wymagało oddzielnego procesu twórczego ze strony bogów :bezradny:
 
 
bezn
Duch, który przeczy





Dołączył: 19 Gru 2016
Posty: 9711
Wysłany: 2019-03-17, 16:02   

vetulae, w sumie dobre spostrzeżenie. Może za bardzo skupiłam się na ,,podstawowym" dla nas opisie dzieła stworzenia i zgubiła mnie analogia :D Może przez to że w samym opisie rozróżnione były tylko elementy stworzenia w sensie geograficznym-kosmologicnym (ziemia, morze, góry, ląd, niebo) wiec spodziewałam się, że powinny być także rozróżnione fauna i flora a tu zonk :D
 
 
vetulae 
vetulae





Wiek: 42
Dołączyła: 31 Lip 2017
Posty: 2912
Wysłany: 2019-03-17, 16:39   

bezn, w ten sposób jest podkreślona wyjątkowość człowieka, myślę, że tak to trzeba traktować.
 
 
K4mil 





Dołączył: 03 Paź 2015
Posty: 294
Wysłany: 2019-03-22, 23:12   

vetulae napisał/a:
bezn, świat nie może powstać sam z siebie i samoistnie, bo ludzie widza, że świat ich otaczający jest przyczynowo skutkowy. Więc przyjęcie, że powstał sam z siebie jest większym precedensem, niż stworzenie go przez wiecznych bogów. Co do tych pni może nalezy przyjąć, iż roślinność została stworzona na tym samym etapie co lądy i oceany. Tylko stworzenie człowieka wymagało oddzielnego procesu twórczego ze strony bogów :bezradny:


A właśnie, że nie. Skoro nie istniała rzeczywistość jaką znamy (a także i czasoprzestrzeń), to skąd pomysł, że istniała zasada przyczyny i skutku, którą z tym światem utożsamiamy (co i tak jest swoją drogą dyskusyjne)? Tym samym, świat jaki znamy mógł jak najbardziej powstać sam z siebie. Dopiero bowiem w tym świecie samoistność staje się czymś niemożliwym.
_________________
 
 
Blacks 
Blacks
Czarny





Wiek: 31
Dołączył: 10 Sie 2017
Posty: 988
Wysłany: 2019-03-23, 01:26   

Jest teoria płaskiego wszechświata, który wymaga zerowej energii do wielkiego bum. Więc jest w teorii możliwe, że nasz wszechświat powstał z niczego. ;D
_________________
No time to waste, but make your pace.
 
 
vetulae 
vetulae





Wiek: 42
Dołączyła: 31 Lip 2017
Posty: 2912
Wysłany: 2019-03-23, 13:49   

K4mil, odnosiłem się do logiki mitów, człowiek nie stworzy mitu, w którym świat powstaje sam z siebie i bez przyczyny, bo wlasnie z obserwacji wynika co innego a mity maja wyjaśnię wyjasniac i oswajać świat a nie wprowadzac jeszcze wieksza nieprzewidywalność i niepewność. :bezradny:
 
 
Husarz712 
husarz





Dołączył: 29 Lip 2015
Posty: 5323
Wysłany: 2019-04-17, 19:15   

Czy jednostka ma znaczenie?

Najpierw rozważmy kontekst w jakim to rozpatrujemy. Czym jest znaczenie czegoś? Znaczenie oznacza przekazywanie sygnału, wiadomości, czegoś. Ta definicja nie do końca mi pasuje, więc wezmę drugą ze słownika "ważność, wartość czegoś".



Czy jednostka ma jakąś wartość albo niesie ze sobą wagę?

Z punktu widzenia rzeczonej jednostki jak najbardziej, jej światopogląd definiuje jej życie, a jej życie to wszystko co jednostka posiada. Jest to oczywiste bo jednostka jest biologicznie uwarunkowana aby przetrwać, zatem będzie cenić siebie i swoje potomstwo jako najwyższe wartości w życiu, zaraz za swoim gatunkiem. Skoro oczywistości mamy z głowy przejdźmy dalej,



czy jednostka ma znaczenie w oczach innych jednostek?

Tutaj robi się trochę ciekawiej, naturalnie pomijamy przypadek rodziny i potomstwa oraz bliskich przyjaciół ponieważ zahaczają nam o poprzednie pytanie i odpowiedź. Dopóki podobieństwo genetyczne się zgadza, jednostka zginie gdyby miało to uratować jej pięcioro kuzynów, w ostatecznym rozrachunku bowiem efektywność takiej wymiany wyniesie 125% (każdy kuzyn jest w 25% podobny genetycznie do jednostki). Więc oprócz rodziny czy jednostka ma znaczenie w oczach innych jednostek? Odpowiedzi wahają się między "do pewnego stopnia" i "nie". Eksperyment myślowy zwany "the trolley problem" a szczególnie jedna jego odmiana gdzie osoba miałaby zepchnąć inną osobę pod pociag aby go zatrzymać dał interesujące rezultaty. Otóż osoby które miały powiedzieć czy zepchnęłyby kogoś w takiej sytuacji bardziej się wahały i częściej twierdziły że nie poważyłyby się na taki czyn, w porównaniu z osobami które miały po prostu pociągnąć dźwignię żeby zmienić tor biegu pociągu. Czyli dopóki widzimy kogoś i jesteśmy blisko niego, ta osoba dla nas znaczy.
Codziennie na świecie umierają setki tysięcy ludzi, miliony głodują, miliardy cierpią. Jednak my nie zaprzątamy sobie tym głowy, rzadko kiedy ktoś w połowie brania prysznica myśli sobie "hej, na świecie są ludzie bez wody pitnej a ja zużywam litry zdatnej do picia wody na higienę". Na ogół po prostu przechodzimy nad tym do naszych spraw, a nawet jeśli myśl w naszej głowie pozostanie nie robimy z tym nic szczególnego. Nikogo nie obchodzi afrykańskie dziecko umierające z głodu bo są ich tysiące. Ale jednostka jednostce nierówna. Bezimienne dzieci zostaną pogrzebane w piasku i zapomniane ale bezn królowej Elżbiety, oscyluje się że będzie kosztować do 2 milionów funtów. Jest to opisywane jako jedno z najbardziej destabilizujących wydarzeń w UK ostatnich 70 lat. Czyli jej bezn definitywnie musi mieć znaczenie w oczach innych jednostek? Zdecydowanie. Czy to sprawia że ma ona znaczenie? Niekoniecznie. Mówienie że jednostka ma znaczenie bo ma znaczenie dla innych jednostek to trochę jak tłumaczenie idem per idem albo ignotum per ignotum. Nie wiemy jeszcze czy jednostki mają znaczenie. Jeśli nie mają to cokolwiek ma znaczenie dla nich nie będzie mieć znaczenia obiektywnie.


Obiektywne znaczenie jednostki:

Skoro znaczenie jednostki dla niej samej i dla innych jednostek nie ma znaczenia to jak określić jej znaczenie obiektywnie?

Otóż nie da się.

Jesteśmy ludźmi i do tego jednostkami, wychowanymi w określonej kulturze, wpojono nam określone wzorce. Jedyne prawdy uniwersalne to prawa fizyki i matematyki, do momentu aż ich ktoś nie obali, oraz fakt że wszechświat jest skończony pod względem energetycznym. Co ma znaczenie? Czy przeżycie ludzkości ma znaczenie? Nie, bezn jest pewna i nieunikniona. Nieważne ile lat przeżyjemy, w końcu gwiazdy się wypalą i wszystko pochłonie ciemność. We wszechświecie skończy się energia potencjalna, wyczerpią się materiały i nie będzie przestrzeni życiowej. Czy bycie zapamiętanym w historii ma znaczenie? Kilka jednostek otrzymało ten przywilej ale czy to ma znaczenie? Co im to daje że zostali zapamiętani? Czemu to służy? Aleksander Wielki, Cezar, wszyscy królowie i cesarzowie, Hitler, Einstein, czy to że ich pamiętamy ma znaczenie? Czy to czemuś służy? Nie jest to mniej pożyteczne od wpatrywania się w gwiazdy czy wykonywania operacji na otwartym sercu ale nie jest też bardziej pożyteczne.

Konkluzja jest taka że ani życie ani bezn jednostki ostatecznie nie mają wagi ani znaczenia, choćby ktos spalił świat albo skolonizował planety, ostatecznie nie pozostanie żadne świadectwo że kiedykolwiek istnieliśmy. I przez to jednostka nie ma znaczenia.


Śmiało dzielcie się uwagami czy własnymi poglądami, możecie mi wytykać błędy bo już w trakcie pisania zauważyłem że zrobiłem co najmniej dwa :D
_________________
The Light shineth in the Darkness,
and the Darkness comprehended it not.
 
 
bezn
Duch, który przeczy





Dołączył: 19 Gru 2016
Posty: 9711
Wysłany: 2019-04-17, 20:09   

Husarz712, myślę, że jednostka ma pewne znaczenie. Znaczenie osobnicze dla siebie samej: jesteśmy Deus Creator naszego życia i to my decydujemy o znaczeniu jakie mu nadamy. Znaczenie biologiczne (wspomniałeś o altruizmie gatunkowym). Wspomniałeś tez o zagadnieniu sławy i czasu w perspektywie wieczności. Ponieważ żadne stworzenie na tej planecie czy w ogóle we Wszechświecie nie jest nieśmiertelne i wszechwieczne (zakładamy, że nie włączamy tu bytów pozamaterialnych)można powiedzieć, że dosłownie nic nie ma znaczenia lub (biorąc pod uwagę nasza ograniczoność) wprost przeciwnie: wszystko ma znaczenie. Przywołuję tu dość powszechnie znany ,,efekt motyla". Dodajmy też ze jednostka rozwijając się pomnaża zasób inteligencji całego gatunku. Ponieważ ludzkość to zbiór jednostek, każde ,,podniesienie mentalne, fizyczne czy jakościowe" jednostki jest jednocześnie robieniem dobrze ogółowi. Nasza skończona perspektywa ustawia nam priorytety a nasze istnienie wpływa na jakości osób nam nie znanych. Duże znaczenie ma właśnie perspektywa czasowa w jakiej się poruszamy oraz, powiedzmy, adresat owego ,,znaczenia". Nihilizm i skończoność naszej egzystencji daje, paradoksalnie, najwięcej sensu zarówno w skali mikro jak i makro. Wskazuje na bardzo ważną jakość - odpowiedzialność i świadomość jednostki.
 
 
K4mil 





Dołączył: 03 Paź 2015
Posty: 294
Wysłany: 2019-04-19, 00:38   

bezn jak zwykle pięknie ujęła istotę problemu.

Ja od siebie mogę jeszcze dodać jedną uwagę dotyczącą pewnej kwestii, która dosyć jednoznacznie wybrzmiewa w poście Husarz712 - a mianowicie mitycznego "obiektywizmu".
Sposób myślenia zgodnie z którym wartość ma tylko to, co względem nas transcendentne jest największym dziejowym nieporozumieniem i zarazem krzywdą jaką sobie zafundowaliśmy. Z istoty naszej percepcji wynika bowiem, że jest ona w pełni subiektywna. Jesteśmy jedynym podmiotem poznającym i nie możemy wyjść poza siebie. Tym samym wszystko, co próbujemy określić jako od nas niezależne, a tym samym obiektywne i ostatecznie - prawdziwe - jest z gruntu fałszywe. Innymi słowy, stworzyliśmy sobie nieosiągalne z definicji kryterium prawdy, a co za tym idzie - sensu i znaczenia, po to by następnie rozpaczać nad ich brakiem.
Ale to oczywiście nie jest tak, że ludzie ten sposób rozumowania wypracowali sobie na własny pohybel, bo wbrew pozorom miał on swoje uzasadnienie i przez wieki działał całkiem sprawnie, a jego centralnym punktem była oczywiście idea Boga, jako owego, ostatecznego i transcendentnego wobec człowieka kryterium prawdy.
Jak jednak trafnie zauważył pewien XIX-wieczny filozof - Bóg umarł, a razem z nim powinien umrzeć ten sposób percepcji rzeczywistości. Oczywiście tak się nie stało, bo jego kulturowe zakorzenienie było zbyt mocne i jednocześnie zbyt słabo bezpośrednio związane z ideą Boga, choć w rzeczywistości było jej pochodną. Od tego czasu społeczeństwa zachodnie spacerują po domu bez fundamentów i dziwią się związanemu z tym dyskomfortowi, ale problemu upatrują raczej w przeciekającym dachu.

Uświadomienie sobie, że nic nie ma wartości samej w sobie, to w istocie wstęp do prawdziwej, boskiej zabawy, w której wreszcie możemy przestać kompulsywnie oglądać się za siebie w poszukiwaniu obiektywnego uzasadnienia dla tego czemu chcemy nadać wartość. Trzeba tylko pamiętać, że przed nami samymi nikt nas już nie rozgrzeszy.
_________________
 
 
BlueAlien 
BlueAlien
AlienQueen





Wiek: 30
Dołączyła: 23 Paź 2015
Posty: 7849
Skąd: Andromeda
Wysłany: 2020-12-04, 01:34   

Wartość ma gen. To on jest tancerzem na scenie. To on kieruje człowiekiem, by swoim postępowaniem sprawił, że ten gen przetrwa i wyprzedzi resztę, tworząc nowy i nowy gatunek, replikując się i ewoluując, podczas gdy reszta zabłądzi w ślepe uliczki ewolucji i stanie się wymarłym gatunkiem.

Altruizm to mechanizm przetrwania genów. Niektórzy jego nosiciele rezygnują z przekazania go na drodze reprodukcji następnym pokoleniom, poświęcając się, niby bezwarunkowo, ale jednak w celu zwiększenia szansy na przetrwanie genu w populacji.

Czy więc można uznać, że osoby świadomie rezygnujące z posiadania dzieci czynią to podświadomie wiedząc, że ma to większy sens z punktu widzenia przetrwania genu? Poświęcając się karierom przyczyniają się do pchania rozwoju do przodu, by inni mogli w spokoju wychowywać dzieci.

A może ma to związek z faktem, że jest nas dużo?

Czy depresja i samobójstwa (mówię ogólnie, łącznie, skrót myślowy) są z kolei naturalnym mechanizmem mającym na celu sprawić, by pozbyć się nadmiaru osobników z populacji, jak np u lemingów?
 
 
maat_ 
maat_





Dołączyła: 16 Paź 2015
Posty: 12243
Wysłany: 2020-12-04, 07:58   

Te mityczne "kariery" bezdzietnych
 
 
Husarz712 
husarz





Dołączył: 29 Lip 2015
Posty: 5323
Wysłany: 2020-12-04, 08:11   

Odniosę się do ostatniego akapitu - nie. W pierwszej kolejności depresja jest zbyt powszechna i dotyka zbyt wielu osób, samobójstwo odwrotnie, dotyka bardzo małej liczby osób i oba te zjawiska są nadzwyczaj kompleksowe i skomplikowane, nie da się uprościć ich występowania do takiego stopnia jak próbujesz to zrobić. A w ogóle to depresja jest zjawiskiem które w przeszłości ułatwiało ludziom przetrwanie. Gdyby istniały geny sprawiające że ludzie się nie rozmnażają sami tylko działają dla innych to geny te wymarłyby tysiące lat temu i nie rozszerzyłyby się w populacji.
_________________
The Light shineth in the Darkness,
and the Darkness comprehended it not.
 
 
vetulae 
vetulae





Wiek: 42
Dołączyła: 31 Lip 2017
Posty: 2912
Wysłany: 2020-12-04, 08:29   

BlueAlien, a nie chodzi Ci przypadkiem o coś à la przycisk autodestrukcji zapisany w genach, niepozwalający na zdominowanie i zajęcie całego środowiska? Który powoduje, że się degradujemy (oczywiście jako populacja) nim zdążymy osiągnąć maximum? Jak w tym eksperymencie z myszami, o którym kiedyś pisała maat i bardzo Cię nakłaniała byś zapoznała się z materiałem który ci podsunęła? :P
:rotfl2:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

 

Czy wiesz, że...