Poprzedni temat «» Następny temat
Szkoła - jak wspominacie?
Autor Wiadomość
Moris299





Wiek: 26
Dołączył: 27 Lip 2015
Posty: 305
Wysłany: 2015-11-26, 14:53   

jestem już w 3 klasie :I
_________________
 
 
KotMaAleAlaMaKota
[Usunięty]



Wysłany: 2015-11-26, 19:39   

Moris299, To rok jeszcze przebolejesz ;) szybko zleci
 
 
fantine 
life is fleeting, death is eternal





Wiek: 26
Dołączyła: 16 Sty 2016
Posty: 478
Skąd: Północny Azyl Nieumarłych
Wysłany: 2016-01-19, 19:35   

Właściwie nie byłam przekonana, żeby o tym pisać, ale jak przeczytałam post Hushabye, to uznałam, że może warto się wypowiedzieć, może mi będzie od tego lepiej, chociaż to nikogo pewnie nie obchodzi. Hushabye, trzymaj się!

Podstawówka:
Piekło. Pierwszy raz w życiu znalazłam się w tak dużej grupie dzieciaków, biegających i drących się jak dusze potępione. Bałam się ich okropnie. Praktycznie od samego początku stałam się ofiarą prześladowań, bo trzeba przyznać, że świetnie się do tego nadawałam. Kurdupel w okularach, nie miałam wcześniej za wiele doświadczeń z rówieśnikami, więc nie umiałam się z nimi bawić. W tej szkole panowała hierarchia. Jak nie dręczysz, to jesteś dręczony. Najróżniejszych rodzajów przemoc fizyczna i psychiczna na porządku dziennym, przed którą nie umiałam się bronić. Nie jakieś lekkie popychanie, ale bicie, zamykanie w toalecie, niszczenie rzeczy. Dobrze się uczyłam, ale od czwartej klasy zaczęłam mieć problemy z wf-em. Nigdy nie nadawałam się do sportu, ale nauczycielka mnie znienawidziła i się na mnie uwzięła. W piątej klasie doszła do nas nowa uczennica. Przed rozpoczęciem każdego roku szkolnego, poza tym, że skręcałam się ze strachu i obrzydzenia, marzyłam, że przyjdzie do klasy jakaś nowa dziewczynka, która nie będzie do mnie uprzedzona i będzie się do mnie odzywać. I moje od wielu lat największe marzenie się spełniło. Zaprzyjaźniłyśmy się, a ona zaczęła mnie uczyć, jak się bić, jak się bronić przed zaczepkami. Wstyd się do tego przyznawać, ale zaczęłyśmy męczyć takiego chłopaka, który też był ofiarą w naszej klasie, też kurdupel w okularach. Awansowałyśmy w hierarchii. Przez stawianie się bandzie rządzącej w klasie rozpoczęłyśmy regularną wojnę, która ze szkoły wyszła też na osiedle. Nigdzie nie było bezpiecznie, ale pomimo tego fantastycznie wspominam ten okres swojego życia. Bliżej końca niż początku szóstego roku szkolnego, a była to wiosna, spodobał nam się chłopak z równoległej klasy. Tak, nam obu, dzieliłyśmy się wszystkim, chłopakiem też mogłyśmy. On należał już do skrajnie patologicznego elementu, o jego bandzie mówiło się, że palą, spożywają alkohol i inne substancje zmieniające świadomość. Na pewnym etapie stalkowania nieszczęśnika moja przyjaciółka zaczęła się zadawać z jego koleżankami. Powiedziała, że to po to, żeby się do niego dostać, że tylko udaje. Ja uwierzyłam. Coraz bardziej zbliżała się do nich, a oddalała ode mnie. Czekałam. Zaczęła się z nimi prowadzać na przerwach, w klasie przesiadła się do bardziej popularnych dziewczyn. Zaczęła się ze mnie naśmiewać razem z nimi. Do końca szkoły nasza relacja całkowicie zanikła. Przez wiele lat potem żałowałam, że byłam za dumna, albo za głupia, albo za tchórzliwa, żeby to naprawić, wyciągnąć rękę, odbudować kontakt, dopóki był na to czas. Pod koniec podstawówki próbowałam się ciąć, przeczytałam o tym w jakiejś gazecie dla nastolatek i uznałam, że fajne. Nie ukrywałam ran za bardzo, a i tak nikt niczego nie zauważył, zresztą nic dziwnego, skoro w tej szkole się takie rzeczy odbywały i nikt nie reagował.

Gimnazjum:
Najspokojniejszy okres życia. Przyszłam tak samo zastraszona i bez żadnej umiejętności nawiązywania kontaktów, za to ze zwolnieniem z wf-u. Też mnie nie lubili, ale nikt się mnie nie czepiał, nikt nic ode mnie nie chciał. Potem udało mi się zdobyć jedną koleżankę, a kilka osób nawet się do mnie odzywało, chociaż to raczej dlatego, że bardzo dobrze się uczyłam i zawsze pozwalałam od siebie ściągać, bo nie miałam odwagi, żeby odmawiać. Gdzieś tam kątem oka widziałam różne patologie, ale nigdy mnie to osobiście nie dotknęło.

Liceum:
Największy błąd mojego życia, bez którego nie spotkałaby mnie najlepsza rzecz w życiu. Poszłam na profil, na jaki namówiła mnie rodzina, chociaż nie interesowały mnie przedmioty rozszerzone. W nowej klasie, wciąż upośledzona społecznie, ale jednak bogatsza w nowe umiejętności, starałam się jak mogłam, żeby nie być wyrzutkiem społeczeństwa i do tej pory nie wiem, co zrobiłam źle. Wkrótce wszyscy przestali ze mną rozmawiać, oprócz jednej dziewczyny, która też miała zwolnienie z wf-u, więc siedziałyśmy tam razem. I ta dziewczyna jest do tej pory moją najlepszą i jedyną przyjaciółką. Reszta klasy się z nas naśmiewała, dokuczała i czasem czułam w ich zachowaniu echa podstawówki, wtedy się bałam, że koszmar się powtórzy. Na tym trudnym dla mnie profilu przeżyłam szok: nie byłam najlepsza w klasie! W dodatku niektóre przedmioty zaczęły wymagać powtarzania materiału, regularnej nauki. Opuściłam się przez to, zaczęłam potrzebować korków. Odkryłam, że nie chcę i nie będę wiązać mojej przyszłości z rozszerzonymi przedmiotami. Każdy dzień był bezsensowną stratą czasu, udręką spędzania go wśród ludzi, których nienawidziłam z wzajemnością i na rzeczach, których nienawidziłam robić, nie mając czasu ani siły na inne zajęcia. Gdyby nie jedyna osoba, w której miałam wsparcie, z pewnością nie dożyłabym końca tej szkoły.
_________________
- Wykonuję pewną pracę...
- Ale czym się zajmujesz?
- Myśleniem

_________________
I may have sinned, but there's no need to push me around
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

 

Czy wiesz, że...